Dziewięć strategii niszowych, część 2.

Dobitnym, choć niezbyt zachęcającym przykładem są koleje losu General Motors, dawnego lidera światowego rynku samochodowego, który w 1980 roku miał względny udział w rynku w wysokości 2, jednak że od lat sześćdziesiątych był zarządzany prawie wyłącznie przez rewidentów i w roku 2005 znalazł się na krawędzi bankructwa. Straty na rodzimym rynku amerykańskim z powodu kompletnie przestarzałej palety produktów są jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Nisze powstałe z powodu słabej kondycji General Motors zapełnili japońscy i europejscy producenci: Toyota, Nissan, Honda i Mazda. Rozwinęli się dzięki samochodom rodzinnym niższej klasy średniej, wysokiej jakości i korzystnym cenowo oraz zdatnym do użytku na całym świecie. Z kolei niemieckie firmy rozwinęły się dzięki produkcji kosztownych, luksusowych i szybkich limuzyn.

Słabości Forda, porównywalne ze słabościami General Motors, stawiają rynek samochodowy przed pytaniem, gdzie w przyszłości znajdzie się jeszcze miejsce dla pojazdów amerykańskich, pominąwszy technologicznie zużyte i w połowie zeuropeizowane modele DaimlerChryslera. Przewidując przyszły rozwój wypadków, można stwierdzić, że najprawdopodobniej firmy General Motors i Ford znikną z rynku, co wywoła istne trzęsienie ziemi w amerykańskiej strukturze tej branży. Tym wszystkim przemianom dały początek: brak elastyczności i dbałości w obsłudze klienta, niedostateczna innowacyjność i wspomniana arogancja długoletnich liderów rynku. Doprowadziło to najpierw do tego, że nie można już dłużej mówić o przywództwie rynkowym oraz że z tej branży nie wychodzą już żadne impulsy, które by nadawały jakikolwiek kierunek.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

To samo dotyczy Coca-Coli, giganta napojów bezalkoholowych, który jeszcze przed dziesięcioma laty miał udział w rynku w wysokości 47%. Wydawało się, że Pepsi, jego odwieczny konkurent, nigdy go nie pokona. W wyniku błędnej polityki prowadzenia marki, np. nieudanych prób stretchingu (Diet Coke, Classic Coke, New Coke) oraz niewystarczającej elastyczności w reakcji na zmieniony gust klientów, który zaczął ciążyć w stronę wysokowartościowych wód mineralnych, Coca-Cola straciła swoją pozycję nawet na rynku w USA. Wskutek tego na rynku powstały luki, które zapełniają teraz Nestlé, Danone, a także kooperujący ze sobą francuscy dostawcy wód mineralnych, którzy na wzbierającej fali dbałości o zdrowie chcą objąć w tej dziedzinie przywództwo rynkowe.

Podczas konferencji biznesowych w Pekinie europejskiemu gościowi od razu rzuci się w oczy, że na stołach obrad stoi teraz zazwyczaj woda mineralna Nestlé, choć jeszcze przed dekadą królowała coca-cola, jako synonim zachodniego stylu życia. Sytuacja rozwinęła się tak wskutek nie tyle zręcznych posunięć marketingowych dostawców wody w obliczu zmienionych postaw klientów odnośnie tematyki zdrowia, ile wskutek niedostatecznej "proaktywności" lub też zbyt słabej "reaktywności" coraz bardziej skostniałego w swoim samozadowoleniu, a dawniej zupełnie wyjątkowego, przedsiębiorstwa Coca-Cola, które spadło na pozycję "eks-lidera".


TOP 200