Zasada 10 tysięcy godzin

Dzięki temu, że uniwersytet nie żałował środków, centrum obliczeniowe było czynne przez 24 godziny na dobę, więc Joy mógł spędzać w nim całe noce. Skoro mógł poświęcać programowaniu tak wiele czasu, gdy zdarzyła się sposobność napisania UNIX-a na nowo, był gotów do wykonania zadania. Bill Joy był bystry i chciał się uczyć. Niewątpliwie te cechy odegrały znaczną rolę w jego dalszej karierze. Jednak zanim mógł stać się ekspertem w swojej dziedzinie, ktoś musiał dać mu możliwość zdobycia tej biegłości. (...)

Wybraniec losu

Przejdźmy teraz do Billa Gatesa. Historia jego kariery jest znana prawie tak dobrze jak losy Beatlesów. Błyskotliwy, młody talent matematyczny zabiera się za programowanie komputerów. Przerywa studia na Harvardzie. Razem z kolegami zakłada małą firmę komputerową, którą nazywa Microsoft. Dzięki wrodzonej błyskotliwości, ambicji i sile charakteru czyni z niej giganta w świecie oprogramowania. Tak wyglądają ogólne zarysy opowieści o Gatesie. A teraz zacznijmy kopać trochę głębiej.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Ojciec Gatesa był bogatym prawnikiem, a matka córką dobrze sytuowanego bankiera. Młody Bill był nad wiek rozwinięty i szybko nudził się nauką, dlatego rodzice postanowili zabrać go ze szkoły publicznej. Na początku siódmej klasy zaczął chodzić do Lakeside, prywatnej szkoły, do której posyłała swoje pociechy elita Seattle. W połowie ósmej klasy w jego szkole założono klub komputerowy.

Zasada 10 tysięcy godzin

Bill Gates

"Co roku w naszej szkole Klub Matek organizował kiermasz rzeczy używanych i zawsze pojawiało się pytanie, na co wydać pieniądze" - wspomina Gates. "Trochę poszło na program zajęć letnich, w ramach którego dzieci z uboższych dzielnic mogły się u nas uczyć. Część wydawano na opłacenie nauczycieli. Pamiętam, że wtedy za trzy tysiące dolarów kupili terminal komputerowy. Zainstalowali go w kanciapie, nad którą my później przejęliśmy kontrolę. To było niesamowite".

Rzeczywiście mówimy o czymś niesamowitym, bo pamiętajmy, że opisywane wydarzenie miało miejsce 1968 w roku. W latach 60. większość wyższych uczelni nie posiadała pracowni komputerowych. Jeszcze bardziej niesamowity był komputer zakupiony przez Lakeside. W szkole nie uczono programowania mozolnym systemem opartym na kartach perforowanych, jak prawie wszędzie w tamtych czasach. W Lakeside zainstalowano ASR 33 Teletype, czyli terminal z bezpośrednim połączeniem z dużym komputerem w centrum Seattle, działającym na zasadzie podziału czasu.


TOP 200