FELIX skandalista
- Anna Meller,
- 30.01.2007
Właściciel najbogatszej prywatnej firmy medialnej w Wielkiej Brytanii, wydawca The Week, Maxim i prasy komputerowej, jeden z najbardziej majętnych Brytyjczyków na Wyspach, nieustatkowany Felix Dennis słynie z niekonwencjonalnych powiedzeń, ciemniej przeszłości, snobizmu, zamiłowania do nabywania nowych domów oraz... pisania poezji.
Właściciel najbogatszej prywatnej firmy medialnej w Wielkiej Brytanii, wydawca The Week, Maxim i prasy komputerowej, jeden z najbardziej majętnych Brytyjczyków na Wyspach, nieustatkowany Felix Dennis słynie z niekonwencjonalnych powiedzeń, ciemniej przeszłości, snobizmu, zamiłowania do nabywania nowych domów oraz... pisania poezji.
Zobacz również:
Dennis uwielbia przepych. Jest posiadaczem pięciu domów, trzech posiadłości, tysięcy akrów ziemi. Do domu na Karaibach ma specjalny sentyment. Znajdują się tam dwa budynki: pierwszy to główna, luksusowa posesja, drugi to, jak zaznacza miliarder, "chatka pisarza", do której ucieka, kiedy potrzebuje ciszy i spokoju, by pisać. Tam właśnie powstaje poezja, którą Dennis zaczął tworzyć po tym, gdy zdiagnozowano u niego zagrażającą życiu chorobę - tarczycę. Tam też powstaje "Jak zostać bogatym".
Jedną z głównych zasad - przekonuje Dennis w swojej książce - jest: nigdy nie zważaj na to, co myślą o tobie sąsiedzi. Zna to z autopsji: sam nigdy nie bał się opinii publicznej, nie wahał się szokować. Zresztą początki jego wydawniczej kariery rozpoczęły się od... skandalu obyczajowego.
Wyrok za nieprzyzwoitą publikację
Pod koniec lat 60. Dennis, będąc wówczas dwudziestolatkiem, publikował prześmiewcze artykuły w podziemnym piśmie satyrycznym Oz. Sam też sprzedawał pis-mo na ulicy King's Road w Londynie. Szło kiepsko: jedynie 10 kopii w ciągu godziny aż do momentu, kiedy Dennis poprosił kilka modnie ubranych koleżanek o pomoc w sprzedaży - nakład znikał w tempie 30 - 40 egzemplarzy na godzinę. To dawało zarobek 5 funtów w ciągu 60 minut. Fantastyczne pieniądze jak na 1967 r. - wspomina milioner.
Magazyn Oz znany był przede wszystkim z odważnych komiksów i słabości jego twórców do marihuany. Prawdziwą sławę zyskał jednak dopiero w momencie, kiedy trzech jego redaktorów postawiono przed sądem za rozpowszechnianie obscenicznych obrazów. Sędzia Michael Argyle, który prowadził tę sprawę, uznał - jak głosi legenda - że Dennis był "młodszy i mniej inteligentny od swoich kolegów", przez co mniej odpowiedzialny, więc dostał krótszy, bo jedynie 9-miesięczny wyrok.
Dennis spędził w więzieniu weekend. Po wyjściu skrył się przed prasą u przyjaciela Johna Lennona, który organizował protesty w obronie redaktorów magazynu Oz. W tym czasie Lennon pracował nad płytą "Imagine". Jak twierdzi Dennis, udało mu się zachować wiele liryków, które członek The Beatles wyrzucał do kosza.
Później Dennis zniknął z pola widzenia na 3 lata, by powrócić z pomysłem zbudowania wydawnictwa - imperium medialnego, którego wartość teraz wyceniana jest na 150 mln funtów. Zaczął od publikowania magazynów o gwiazdach. Na początku lat 70. ogromną popularnością cieszyło się Kung Fu, więc Dennis zaczął wydawać pisma poświęcone bohaterom wschodnich sztuk walki, zwłaszcza Bruce'owi Lee. Później przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie publikował magazyny o bohaterach hitów filmowych - Star Wars, ET, a w latach 80. - pisma komputerowe. Tak rodziło się Dennis Publishing, formalnie założone w 1974 r.
Imperium Dennisa
Dennis Publishing działa w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych, generując rocznie ok. 200 mln funtów. Publikuje pisma dla męskiego odbiorcy (m.in. Maxim), motoryzacyjne (Auto Express), komputerowe (PC Pro), informacyjne (The Week). Jest największym wydawnictwem prywatnym w Wielkiej Brytanii. Kiedy Dennis ogłaszał wejście na rynek tygodnika The Week (zawierającego przegląd najważniejszych wydarzeń), analitycy z Wall Street Journal łapali się za głowę. W tym czasie liczba czytelników tak znanych tytułów, jak Time czy Newsweek, spadała dramatycznie, więc The Week nie wróżono różowej przyszłości. Tytuł się jednak utrzymał i zyskał sporą, bo ok. 430-tys. rzeszę czytelników.
Dennis mówi, że nie wątpił w powodzenie przedsięwzięcia. Podobnie pewny był, kiedy wprowadzał magazyn Maxim na rynek amerykański. Otwarcie pisma za oceanem odbyło się w iście dennisowkim stylu, czyli z wielką pompą. Uruchomiono cocktail bar w Miami pod nazwą Maxim Lounge, kompleks wypoczynkowy z 2,3 tys. miejscami w Las Vegas, sieć restauracji Maxim Prime, a nawet sklepy meblowe, które, jak wskazuje Dennis, przynoszą więcej dochodów niż cała sprzedaż magazynu w Wielkiej Brytanii. Zresztą dzięki sukcesowi amerykańskiego Maxima udało się tytuł utrzymać przy życiu w Wielkiej Brytanii.
Felix Dennis ma wyczucie na rynku wydawniczym. Jednak, jak sam przyznaje, zrobił parę błędów w zarządzaniu spółką. Najbardziej żałuje tego, że nie zainwestował w rynek prasy lokalnej i ogólnokrajowej. Mógł też wprowadzić nowe tytuły prasy kobiecej, która generuje duże przychody, ale zamiast tego zainwestował w tytuły związane z grami hazardowymi.
Dennis wywodzi się ze skromnej rodziny. Swoje imperium, czym wielce się chełpi, zbudował sam od podstaw, bez żadnego zaplecza w postaci rodzinnego majątku. Wychowywany był przez matkę, silną osobowość - dzięki jej pracy rodzina zyskała status klasy średniej. Kiedy matka ponownie wyszła za mąż, wyprowadził się z domu; miał wtedy 14 lat. Szkoły nie skończył.