Uzdrowiciel Fiata

Słynie z dość swobodnego jak na standardy korporacyjne stroju - unika jak ognia garniturów, na co dzień chodzi w swetrze. Zaprzyjaźnił się w Fiacie z Gianluigim Gabettim.

Wejście sanatora

Gdy wszedł do Fiata, w 2004 r., zastał firmę na krawędzi upadku. Jeszcze w latach 90. Fiat był w Europie na drugiej pozycji wśród producentów samochodów, zaraz po Volkswagenie, sprzedawał rocznie ok. 1,9 mln samochodów i miał udziały w rynku na poziomie 13,8%. W 2004 r. sprzedaż spadła do 1 mln, a udziały w europejskim rynku do 7,6%. Fiat miał ok. 6,4 mld długów, których niespłacenie groziło przejęciem kontroli przez banki. Rodzina Agnellich popełniła błąd w 2002 r. - sprzedała ważne aktywa, żeby zrekapitalizować producenta aut.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Marchionne próbował organizować chaos, który tam zastał. Oglądał biura, fabryki, wszystkie działy. Wybrał grupę liderów i przedstawił im cele na 2007 r. Na początku nawet nie marzył o dotarciu na szczyty rankingów firm samochodowych, chciał znaleźć się przynajmniej wśród średniaków. Już pod koniec lipca 2007 r. miał jasną wizję sytuacji - zdał sobie sprawę, że albo uda się uzdrowić firmę, albo Fiat nie przetrwa. Nie miał już żadnego asa w rękawie, celem było odzyskanie zaufania konsumentów do spadkobierców Topolino.

Nie było to łatwe - fiaty przestały cieszyć się dobrą opinią, ostatnio wypuszczane modele były nieudane, a czas produkcji zbyt długi. Marchionne stwierdził, że "odziedziczył trudne pojazdy", mając na myśli przede wszystkim fiata Stilo i Multiplę. Czasu na wprowadzenie radykalnych zmian było mało.

Zaczęła się praca nad poprawą jakości na wszystkich etapach produkcji, Marchionne dbał o morale wśród robotników, którzy do tej pory byli zapomniani przez zarząd. Pracował nad odbudowaniem kultury produkcji, która w ostatnich latach rządów rodziny Agnelli gdzieś się zagubiła. W ciągu trzech lat udało się zwiększyć zysk operacyjny według założeń. Marchionne skrócił cykl produkcyjny z 36 miesięcy do 18 miesięcy. Przy produkcji nowego Fiata Bravo wyeliminowano etap tworzenia prototypu - wystarczyły symulacje komputerowe.

Średni szczebel

Marchionne przeprowadził prawdziwą rewolucję na szczeblu średniego kierownictwa firmy. Zastał tam osoby, które piastowały swoje funkcje od lat i nie zamierzały rozwijać ani firmy, ani siebie, traciły kontakt z rzeczywistością, nie wiedziały, co się dzieje w fabrykach czy na rysownicach projektantów.

Zastąpił ich pracownikami pełnymi entuzjazmu, młodymi duchem - musiały to być osoby gotowe do zmian, potrafiące zarządzać ludźmi, przekonać ich do siebie. Fiat zatrudniał wtedy ok.

180 tys. robotników. Marchionne, wychowany w ubogiej rodzinie, twierdzi, że zawsze szanował pracowników fabryk, którzy często ponoszą konsekwencje złych decyzji białych kołnierzyków, mimo że nie mają na nie wpływu.


TOP 200