Najbogatszy największy, najdroższy

Mukesh odziedziczył wiarę w siebie i rozmach po ojcu. Po podziale firmy podjął bardzo ambitne plany zainwestowania ponad 11 mld USD w wybudowanie dwóch nowych miast satelickich wokół Mumbaju i Delhi. Przepowiada, że te metropolie wyrosną w ciągu 4 lat, każda będzie miała 5 mln mieszkańców, którzy będą zarabiali średnio rocznie 5 tys. USD (czyli siedmiokrotnie więcej niż wynosi hinduska norma), a międzynarodowe firmy będą tam miały swoje siedziby. To tylko jeden z jego zakrojonych na bardzo szeroką skalę pomysłów.

Ambani stworzył także największe i najbardziej złożone imperium telekomunikacyjne i technologiczne na świecie - Reliance Infocomm Limited. Jego firma działa w ponad 1100 hinduskich miejscowościach, oferuje pełen zakres usług głosowych, zarządzania danymi, wideo i innych. Posiada 80 tys. km infrastruktury łączy optycznych, a przy okazji najniższe koszty wejścia i usług na świecie. Firma jest teraz zarządzana przez Anila (Anil Dhirubhai Ambani Group).

Zobacz również:

  • Jak zatrzymać najlepszych?
Ekologiczna rafineria

Ambani na początku 2008 roku zamierza zakończyć budowę największej rafinerii świata. Chwali się, że jest ona przyjazna dla środowiska. Otoczona jest szerokim pasem zieleni, na którym zasadzono drzewa i można spotkać pawie i antylopy. Woda używana do produkcji, która zawiera liczne metale ciężkie, nie jest wlewana do oceanu, ale służy do nawadniania ogromnej plantacji mango.

Chaos i filmy

Jak komentuje publicysta Portfolio.com, Sheelah Kolhatkar, Ambani ma niemal absurdalnie wielkie plany - przeprowadza się do najdroższej rezydencji świata, buduje największą rafinerię, próbuje zbudować na nowo hinduski handel detaliczny. Przy tym jest nieśmiały, wyznaje religię hinduistyczną, jest ścisłym wegetarianinem i abstynentem. Jego dieta wymusza zresztą na wielu głowach państwa, które chętnie zapraszają go na przyjęcia, gwałtowne zmiany menu, znane są anegdoty o pospiesznym wynoszeniu z sali mięs i zastępowaniu ich potrawami wegetariańskimi, zanim Ambani zdąży się obrazić. Ze względu na ekscentryczność, nazywany jest przez niektórych współczesnym Howardem Hughesem.

Jest ikoną dla wielu Hindusów, a lokalne tabloidy śledzą każdy jego ruch. Jest bohaterem, zwłaszcza w Mumbaju, gdzie ostentacyjne obnoszenie się z bogactwem jest obowiązującym trendem.

Jego praca nie przypomina swoim rytmem pracy zachodniego szefa korporacji. Wokół niego na ogół panuje chaos, dni nie są rozplanowane, a na spotkaniach często po prostu się nie pojawia. Pracuje do późnych godzin nocnych, za to do biura przybywa po południu. Często podczas spotkań ogląda bollywoodzkie filmy.

Słynie z obsesyjnego dbania o swoje bezpieczeństwo, jego biura mają najnowocześniejszy sprzęt zabezpieczający, a Ambani rzadko wychodzi na miasto.

Mąż opatrznościowy?

Indie to kraj niewiarygodnych wręcz kontrastów. W tej chwili widoczna jest tam bardzo szybka ekspansja gospodarcza, tempo zmian jest ogromne. Gospodarka w 2006 r. rosła w tempie 9,4%. Rośnie klasa średnia, jednak bogactwo wciąż skoncentrowane jest w kieszeniach wąskich finansowych elit. W Mumbaju ok. 6 mln ludzi mieszka w slumsach. Zdaniem Ambaniego, w krajach rozwijających się ok. 15 - 20% ludzi żyje w dobrobycie, a reszta w ubóstwie.

Twierdzi, że pomaga hinduskiemu społeczeństwu, rozwijając swoją firmę, oferując tanie telefony komórkowe i umożliwiając rolnikom sprzedawanie produktów spożywczych na masową skalę. Jego żona, Nita Ambani zajmuje się realizacją programu odpowiedzialności społecznej firmy. Często podkreśla, że stara się, aby jej dzieci żyły normalnym życiem, a nie życiem multimiliarderów. Niedawno na urodziny dostała od męża odrzutowiec.

Mukesh Ambani ma ambitne plany stworzenia specjalnej strefy ekonomicznej i stara się je przeforsować w hinduskim rządzie. Jeden z nich zakłada stworzenie obszaru obejmującego 45 miejscowości, czyli ok. 250 tys. ludzi, na południe od Mumbaju.

Cenowa konkurencja

Gdy zakończy swój obecny projekt, jego rafinerie będą największe na świecie, po raz pierwszy też Indie będą eksportować benzynę, olej napędowy i inne produkty petrochemiczne do USA i Europy. Ponad połowa paliw używanych w USA pochodzi z importu, jednak Amerykanie nie wybudowali żadnej nowej rafinerii od 1976 r., między innymi ze względu na protesty mieszkańców - nikt nie chce mieć takiego sąsiedztwa.

Poza tym robotnik w firmie Ambaniego, pracujący przy budowie rafinerii (spółka zatrudnia 80 tys. pracowników do tego celu), zarabia średnio 5 USD dziennie. W krajach rozwiniętych tego rodzaju przedsięwzięcie kosztowałoby więc kilkadziesiąt razy drożej.

Kolejny plan Ambaniego dotyczy rewolucji w hinduskim potencjalnie ogromnym, choć zaniedbanym sektorze handlu detalicznego i rolnictwa. W Indiach ok. 100 mln rolników nadal korzysta z narzędzi takich jak pług i brona, większość sklepów to rodzinne kioski, a drogi między sklepami a gospodarstwami rolnymi są dopiero w planach. Ambani zamierza zainwestować 5 mld USD do 2011 r. w modernizację obu sektorów, łącząc poprawione obszary dzięki najnowszym zdobyczom technologii logistycznej i stworzyć nowoczesną sieć sklepów. Chce osiągnąć zysk w wysokości 20 mld USD rocznie dzięki eksportowi żywności.

Ambani zamierza utworzyć 1600 hubów rolniczych w całym kraju, dostarczając farmerom know how, kredytów, sprzedając ziarno, nawozy i paliwo, kupując ich produkty. Chce wybudować 85 centrów logistycznych i szkolić tysiące nowych pracowników. W tej chwili hinduski rynek detalicznej sprzedaży żywności jest praktycznie dziewiczy, 96% sklepów to małe rodzinne firmy.

Hinduski rząd nie ma nic przeciwko takim planom, zachowuje się wręcz, jakby scedował swoje obowiązki na coraz bardziej energicznych przedsiębiorców.

Mukesh Ambani prowadzi także inicjatywy firmy na skalę światową, tworząc sieć sprzedaży detalicznej swoich produktów, obejmującą niemal 6000 punktów sprzedaży, zakłady badawcze, badania naukowe z dziedziny medycyny, przemysłu i biotechnologii przemysłowej.

Ambani buduje właśnie rezydencję pod Mumbajem, oczywiście najdroższą na świecie, wartą miliard USD. Zamierza się tam przeprowadzić z rodziną we wrześniu 2008 r.


TOP 200