Gigantyczny rynek

Forex to największy rynek finansowy świata. 90 proc. transakcji ma charakter spekulacyjny. Pozostałe są zawierane w celu rozliczeń handlowych oraz interwencji.

Forex to największy rynek finansowy świata. 90 proc. transakcji ma charakter spekulacyjny. Pozostałe są zawierane w celu rozliczeń handlowych oraz interwencji.

Jako formę inwestycji Polacy w dalszym ciągu preferują GPW, czy też rynek funduszy inwestycyjnych. Jednak coraz więcej osób odkrywa tajniki spekulacji na walutach. Zdaniem Marcina Wojcieszuka, prezesa firmy FMC Management, jest już tylko kwestią czasu, kiedy liczba uczestników foreksu (od ang. Foreign Exchange) będzie przeważać nad zwolennikami rynków akcyjnych. Forex to rynek międzybankowy, na którym transakcje są przeprowadzane bezpośrednio między dwiema stronami przez Internet lub telefon. Obrót nie jest więc scentralizowany, jak ma to miejsce na giełdzie papierów wartościowych. Jest to najbardziej transparentny rynek finansowy, gdyż ze względu na brak obrotów silne grupy inwestorów nie mogą wpływać na notowania. Jest to jednocześnie najbardziej płynny rynek.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Warunkiem koniecznym i wystarczającym dla uzyskania zarobku na foreksie jest podjęcie dwóch poprawnych decyzji we właściwym czasie. Po jego upływie wcześniej poprawna decyzja może stać się błędną. Michał Kowalski z firmy Expander uważa, że najważniejszą sprawą dla inwestora walutowego jest określenie sobie horyzontu, a co za tym idzie - trendów, na których chce się grać. Są tacy, którzy dążą do wychwycenia minimalnych zmian i gotowi są dokonywać kilku czy kilkunastu transakcji dziennie. Inni z kolei patrzą na rynek w dłuższej perspektywie, wierząc w większą amplitudę wahań na konkretnej parze walut. Dla jednych i drugich ważne jest tzw. zarządzanie pozycją. Nie ma bowiem nikogo, kto by za każdym razem trafnie określał kierunek zmian na rynku. Ważne jednak, by szybko ucinać straty, a zyskom pozwalać rosnąć. Szczęście nie ma tu nic do rzeczy. Często ci, którzy je mają, tracą na tyle dużo w transakcjach niewłaściwych, że strata ta przekracza osiągnięte zyski - mówi Michał Kowalski.

Od złota do dolara

W 1944 r., podczas spotkania przedstawicieli 44 krajów w Bretton Woods, postanowiono, że dolar będzie główną walutą światową, a kursy wymiany walut pozostałych krajów będą ustalane w stosunku do amerykańskiej waluty. Natomiast parytet wymiany dolara był ustalony na stałym poziomie w stosunku do złota - 35 USD za uncję. System ten więc de facto oparty był na złotym kruszcu, gdzie amerykańska waluta odgrywała kluczową rolę. Stany Zjednoczone zobowiązały się do utrzymywania stałych rezerw złota, a Rezerwa Federalna Amerykańskiego Banku Centralnego gwarantowała każdemu z krajów - uczestników systemu - wymianę dolarów na złoto w dowolnym momencie. Wymiana była zatem możliwa zawsze po tym samym kursie, niezależnie od wydarzeń politycznych czy sytuacji makroekonomicznej danego kraju. Tak więc banki centralne innych krajów, zamiast rezerw w postaci złota, utrzymywały amerykańskiego dolara. Problem polegał jednak na tym, że dysproporcja pomiędzy rzeczywistymi zasobami złota a wypuszczanymi na rynek dolarami z upływem lat rosła. USA rekompensowały swój rosnący deficyt na rachunku obrotów bieżących dodatkową emisją waluty, co doprowadziło do rosnących zobowiązań w stosunku do innych krajów. Cena złota na tzw. rynku przemysłowym wzrosła trzykrotnie w stosunku do ustalonego poziomu, co wynikało z obaw niewypłacalności amerykańskiej gospodarki.

Prezydent Nixon stanął więc przed poważnym problemem: czy ogłosić dewaluację dolara, czy też uwolnić kurs, pozwalając rynkowi zdecydować o jego poziomie. Wybrał drugą możliwość, pozwalając inwestorom decydować, jaki powinien być kurs. Ostatecznie w połowie lat 70. kursy walutowe większości krajów zostały uwolnione i system z Bretton Woods przestał istnieć.

Sytuacja taka stworzyła szansę dla wielu instytucji finansowych, nie tylko na dodatkowy zarobek przy wykorzystaniu zmian kursowych. Rynek ten rozwiał się w błyskawicznym tempie. W roku 1977 dzienny wolumen transakcji przekraczał 5 mld USD. W 1987 r. wynosił już 600 mld USD, a na początku XXI wieku jego wartość zbliżyła się do 2 bln USD, pozostawiając tym samym daleko w tyle rynki akcyjne czy obligacyjne.

W popularyzacji rynku forex kluczową rolę odegrał Internet, który pozwolił nawet małym graczom, z niewielką ilością kapitału, dokonywać transakcji walutowych. Wcześniej rynek ten dostępny był tylko dla wielkich instytucji finansowych, które dzięki znacznej wartości transakcji były w stanie sprowadzić różnicę pomiędzy kupnem a sprzedażą do minimum. Osobom fizycznym pozostały tylko kantory czy banki. Powstałą lukę zapełniły platformy walutowe, pozwalające drobnym graczom dokonywać transakcji na rynku międzybankowym. Zdaniem Marcina Wojcieszuka, obecnie praktycznie każdy może dokonywać transakcji, niezależnie od tego, w którym miejscu świata się znajduje.

Jak zarabiać na foreksie?

Techniki gry na foreksie są bardzo różne i istotnie nie różnią się od gry na pozostałych rynkach. Istnieją jednak pewne niuanse. Wybór powinien zależeć od charakteru inwestora oraz czasu, jaki może on poświęcić na analizowanie sytuacji na rynku. Inwestorzy krótkoterminowi, tzw. "daytraderzy", z reguły są w stanie poświęcać analizie nawet całe dnie i tygodnie, próbując wychwycić najmniejsze zmiany kursowe. Z kolei inwestorzy długoterminowi skupiają się na dłuższych trendach, a małe wahnięcia nie mają dla nich większego znaczenia.

Wybór perspektywy czasowej inwestowania pozwala inwestorowi określić wielkość kwoty, jaką może zaangażować w pojedynczą transakcję. W przypadku inwestorów długoterminowych, dla których kilkuprocentowe wahnięcia nie wpływają na ostateczny cel, wielkość zaangażowanych środków powinna być znacznie mniejsza niż dla inwestorów krótkoterminowych, którzy nastawieni są na dokonywanie większej liczby transakcji, realizując procentowo mniejsze straty, ale i mniejsze zyski. Technika gry może być natomiast oparta na analizie fundamentalnej lub na analizie technicznej. Obie techniki można zastosować tak w krótkim, jak i długim horyzoncie czasowym.

Analiza techniczna rynku walutowego praktycznie nie różni się od analizy technicznej rynku giełdowego, przy czym pojęcia hossy i bessy mają tutaj inne znaczenie. Umocnienie się jednej pary walutowej automatycznie powoduje osłabienie drugiej. Dodatkowo należy pamiętać, że o ile rynek akcyjny w długim terminie jest grą o sumie dodatniej, tzn. każdy szczyt indeksów giełdowych zostanie kiedyś poprawiony, o tyle w przypadku walut już takiego wniosku wyciągnąć nie można. Sytuacja taka sprawia, że niektóre teorie podlegają pewnym modyfikacjom. Jednak o rozbieżnościach możemy mówić dopiero w kilkuletnim horyzoncie czasowym. Podejście fundamentalne do niektórych aspektów wymaga spojrzenia w zdecydowanie szerszym zakresie niż w przypadku analizy technicznej, W przypadku każdej pary walutowej o jej losach decydują w głównej mierze wydarzenia w dwóch krajach, a dodatkowo istotna jest również sytuacja w otoczeniu, gdzie na przykład wydarzenia na Węgrzech czy w Stanach Zjednoczonych mają znaczne przełożenie na kształtowanie się kursu EUR/PLN.

Nie ma też prostej reakcji na każdą, nawet istotną, publikację. Jeżeli na przykład wyższe od oczekiwań wyniki inflacji ze Stanów Zjednoczonych w jednym tygodniu umocniły dolara, nie oznacza to, że w następnym tygodniu na porównywalne wyniki dolar zareaguje w taki sam sposób. Wiele zależy od panujących nastrojów na rynku, które czasami mogą być głuche na dobre lub złe sygnały makroekonomiczne. Spróbujemy jednak scharakteryzować główne czynniki, na które warto zwrócić uwagę, podejmując decyzje inwestycyjne.

Polityka monetarna warunkuje koszt pieniądza, a co za tym idzie - rentowność papierów skarbowych, koszt życia społeczeństwa oraz zobowiązania finansowe przedsiębiorstw. Dla rynku akcyjnego każda podwyżka stóp procentowych z reguły prowadzi do przeceny. Rynki walutowe reagują na tę informację z optymizmem. Nawet niewielki wzrost stóp procentowych wpływa na wzrost rentowności papierów skarbowych. Inwestorzy, zachęceni możliwością osiągnięcia wyższej stopy zwrotu z inwestycji, chętniej lokują swoje środki w bezpieczne aktywa danego kraju, co automatycznie pociąga za sobą konieczność zakupu waluty tego kraju.

Istnieją jednak wyjątki. Niejednokrotnie rynki rozwijające się, do których zalicza się Polska, reagują w zupełnie odmienny sposób, a podwyżki stóp procentowych czasami powodują odwrotną reakcję. Wynika to ze specyfiki kapitału, który na tych rynkach operuje, a często jest to krótko- lub średnioterminowy kapitał spekulacyjny. Dla inwestorów krótkoterminowych podwyżka stóp procentowych oznacza spadek cen obligacji, czyli spadek zysków, a to skłania ich do opuszczenia rynku długu.

Inwestorzy zwracają szczególną uwagę na takie czynniki, jak zadłużenie państwa czy bieżący deficyt. Jeżeli jest on nadmiernie wysoki, wzrasta ryzyko niewypłacalności kraju oraz spowolnienia gospodarczego. Inwestorzy wolą wtedy zredukować zaangażowanie w walutę takiego kraju, poszukując, jako miejsca inwestycji, gospodarek bezpieczniejszych, ze zdrowszą polityką gospodarczą.

Wskaźniki makroekonomiczne pokazują, w jakim stanie znajduje się obecnie gospodarka danego kraju. Do szczególnie ważnych należy zaliczyć dane dotyczące PKB, produkcji przemysłowej, inflacji, sprzedaży detalicznej, bilansu płatniczego oraz wszelkie wskaźniki badające aktywność gospodarczą. Wielokrotnie zdarzało się, że lepszy lub gorszy od oczekiwań wynik danego wskaźnika powodował wzrost wartości lub też przecenę danej waluty, nawet o kilka procent.

Znaczna grupa inwestorów często podejmuje decyzje zaraz po publikacji danego wskaźnika, jednak tego typu gra należy do wyjątkowo trudnych i wymaga stałej obserwacji rynku oraz wielu lat doświadczeń. Wielokrotnie zanim kurs obierze właściwy kierunek, może przejść przez krótkoterminowe wzrosty lub spadki. Dla graczy początkujących podobna technika gry nie jest zalecana.

Czasami wypowiedzi niektórych czołowych polityków, członków banków centralnych czy przedstawicieli świata finansów były w stanie przesunąć rynek o kilka procent. Dla przykładu warto tylko wspomnieć o wypowiedziach Alana Greenspana, byłego szefa FED - nad każdym jego słowem zawsze pracował sztab ludzi, próbując odgadnąć, co miał na myśli, jak jego wypowiedź wpłynie na decyzję w sprawie stóp procentowych, czy też jak będzie kształtować się koniunktura gospodarcza Stanów Zjednoczonych.

Komentarze Rady Polityki Pieniężnej

Zalecałbym, aby do każdej wypowiedzi i wydarzenia makroekonomicznego podchodzić ze sporym dystansem i zastanowić się, czy nie są one już przez rynek zdyskontowane. Na przykład, jeżeli przedstawiciel Rady Polityki Pieniężnej, znany jako zagorzały zwolennik restrykcyjnej polityki monetarnej, stwierdzi, że niezbędne są podwyżki stóp procentowych, nie powinno mieć to żadnego wpływu na rynek, ponieważ taka opinia jest inwestorom już od dawna dobrze znana. Rynek natomiast na pewno zareaguje, jeżeli takiej samej odpowiedzi udzieli przedstawiciel RPP, będący do tej pory znany jako zwolennik łagodnej polityki monetarnej. Jak widać, postawy i poglądy ludzi odpowiedzialnych za finanse publiczne odgrywają główną rolę w postrzeganiu danego kraju przez inwestorów zagranicznych.

Podobnie jest z danymi makroekonomicznymi. Wzrost produkcji przemysłowej czy też wzrost PKB o 5 proc. niekoniecznie musi od razu przyczynić się do umocnienia waluty danego kraju. Istotne są oczekiwania. Jeżeli rynek liczy na 7-proc. wzrost, każdy wynik poniżej będzie negatywnym zaskoczeniem. Dlatego analizując sytuację gospodarczą danego kraju, warto się zastanowić, co tak naprawdę obecne poziomy walutowe odzwierciedlają i czy dobre wyniki nie są już zdyskontowane.

Niezależnie od tego, jaka technika gry została wybrana, oparta na analizie technicznej czy fundamentalnej, pamiętać trzeba, że aby ktoś zarobił, ktoś musi stracić, dlatego inwestując prawdziwe pieniądze, nie można podejmować decyzji pochopnie, bez wcześniej opracowanego planu, bez odpowiedniego przygotowania. Marcin Wojcieszuk twierdzi, że każdemu nowemu klientowi, który chce u niego grać na platformie walutowej FXdirekt - firma FMC Management jest jej wyłącznym dystrybutorem na Polskę - radzi najp ierw spędzenie trochę czasu na darmowej wersji demonstracyjnej platformy, niczym nie różniącej się od rzeczywistego rynku, a umożliwiającej uniknięcie częstych strat związanych z etapem uczenia się.

Aby odnieść sukces na każdym rynku finansowym, poza wiedzą ekonomiczną, należy też twardo stąpać po ziemi, a często to właśnie element psychologii jest w tym miejscu najważniejszy. Nie każdy może na tym rynku zarobić i wielokrotnie wizja zrobienia ogromnej fortuny w krótkim czasie zgubiła już niejednego inwestora i nie uczyniła z niego wybitnego tradera.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200