Giełda z nowym silnikiem

Taka organizacja pracy nie oznacza, że projekty wdrożeniowe były łatwe. Ich skala, rozległość w czasie spowodowane niezależnymi uwarunkowaniami, przyniosły ogromne obciążenie. "Ludzie są teraz bardzo zmęczeni, a ostatnia prosta jest zawsze najtrudniejsza. Dlatego bałem się decyzji o przesunięciu terminu wdrożenia w przypadku, gdyby któreś z biur oprotestowało start systemu z powodu swojego nieprzygotowania. Przesuwanie zaplanowanego wdrożenia spowodowałoby w takich warunkach pojawianie się kolejnych ryzyk projektowych. Na szczęście w tej kwestii czułem pełne zrozumienie i mocne poparcie zarządu i rady giełdy" - mówi Dariusz Kułakowski.

Udana orkiestracja

Ta pewność wynikała jednak ze sprawnego, przejrzystego prowadzenia wdrożenia. Projekt dotknął około 100 różnych instytucji, w każdej z nich kilku rozwiązań, które z systemem UTP muszą się komunikować. W tej liczbie znajduje się 60 biur (w dużej części powiązanych infrastrukturalnie z bankami), 30 podmiotów zajmujących się odbiorem i dystrybucją informacji giełdowych, w tym 15 dużych, źródłowych dystrybutorów typu Reuters lub Bloomberg. Ważnymi uczestnikami były także Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych i Izba Rozliczeniowa (KDPW_CCP), które rozliczają transakcje giełdowe, oraz Komisja Nadzoru Finansowego. Każda z tych instytucji została zaproszona do przedsięwzięcia. "Prowadzimy ten projekt transparentnie. Co dwa tygodnie, a wcześniej co miesiąc, odbywały się spotkania. Najpierw poświęcone organizacji projektu i koncepcji systemu, potem zagadnieniom funkcjonalnym i kwestiom technologicznym. Tłumaczyliśmy się z błędów, rozwiązywaliśmy problemy, także wspólnie. W rozmowach uczestniczyli dostawcy rozwiązań informatycznych dla biur maklerskich. To ważny partner, można powiedzieć, że taka triangulacja dobrze ustabilizowała pracę przy projekcie" - opowiada Dariusz Kułakowski.

Zobacz również:

  • 9 cech wielkich liderów IT

Spotkania są (struktura projektowa zostanie rozwiązana za miesiąc) regularne, a stałą platformę komunikacji stanowi portal dla łącznie ponad 500 użytkowników - uczestników projektów. Zawiera komplet informacji, część wspólną dla wszystkich, cześć dedykowaną poszczególnym rodzajom klientów giełdy, obszar poświęcony testom, incydentom, fora dyskusyjne, kwestiom prawnym i regulacyjnym, itd.

W wyjątkowy sposób potraktowane zostały także testy wdrażanego rozwiązania. "Do testowania zbudowaliśmy specjalne platformy, gdzie automatycznie, w dziesiątkach tysięcy, były testowane rozmaite scenariusze testowe" - mówi Dariusz Kułakowski. Automatyzacja, zwłaszcza przy testach regresyjnych, znakomicie skróciła ich trwanie, pozwalając dodatkowo na większy rozmach przy planowaniu i ich przeprowadzaniu. "Całość procedury testowej przy nowej dostawie oprogramowania zajmuje około dwóch tygodni. Przy tej skali systemu to znakomity wynik" - mówi Dariusz Kułakowski. Za wykreowanie scenariuszy odpowiedzialny był osobny zespół. "Sprawdziła się metoda outsourcingowa, wynajęliśmy sześciu testerów, którzy pracowali pod kierownictwem osoby z GPW przeszkolonej w NYSE. Przyjęliśmy takie same narzędzia do testowania, jakie stosuje dostawca, tę samą metodykę. Dodatkowo zespół testujący został powiększony, oprócz kierownika, o jedną osobę z GPW tak, aby ta wiedza została w firmie" - dodaje CIO na GPW. Testy trwały rok, od marca 2012 r. Początkowy okres przeznaczony był na przygotowanie scenariuszy testowych i zaimplementowanie ich w narzędzia testerskie, aby maksymalnie zautomatyzować cały proces, a przez kolejne miesiące trwały intensywne, wielokrotnie powtarzane testy.

System na giełdzie uruchomiony został w reżimie "prawie" produkcyjnym we wrześniu 2012 r. W lutym zakończył się proces testów. Do 8 kwietnia swoją gotowość do działania z UTP potwierdzili niemal wszyscy uczestnicy giełdy, kilka podmiotów ostatecznie było gotowych tuż przed datą wdrożenia. W dniu 15 kwietnia cały rynek kapitałowy był gotowy do pracy z UTP.

Widoczna zmiana

Najistotniejsza zmiana w architekturze systemu dotyczy zasięgu "jurysdykcji" giełdowego IT. Warset "wchodził" na teren biur maklerskich poprzez punkty dostępowe, zarządzane przez GPW. To dawało możliwość pełnej kontroli nad przebiegiem transakcji. Z drugiej strony oznaczało to przejęcie odpowiedzialności i ponoszenie przez GPW dodatkowych kosztów. "Przy UTP granica przebiega umownie na ścianie budynku giełdy. Biura maklerskie mogą dowolnie budować punkty, stawiać dowolne aplikacje. Muszą tylko łączyć się przez dedykowaną sieć WAN, zbudowaną w technologii MPLS, w przypadku krajowych członków giełdy mając do wyboru trzech lokalnych operatorów telekomunikacyjnych, natomiast zagraniczni klienci mogą wykorzystać sieć SFTI lub TNS" - mówi Dariusz Kułakowski.

Interesujące wyzwanie pojawiło się w związku z koniecznością zastosowania przy dystrybucji informacji o zdarzeniach rynkowych technologii praktycznie w niewielkim stopniu stosowanej w Polsce - trzeba było sięgnąć po technologie multicastowe. "Okazało się, że żaden z operatorów telekomunikacyjnych komercyjnie nie udostępniał takiej usługi. W porozumieniu z operatorami udało się nam ją zdefiniować i wdrożyć. Z tego, co wiem, dzięki temu projektowi, operatorzy już włączyli lub w najbliższym czasie zaoferują technologie multicastową w ramach portfela swoich usług" - mówi Dariusz Kułakowski.

Skala dystrybucji informacji publicznej jest bardzo duża i rosnąca. Na znaczeniu zyskują tzw. algotraderzy, czyli komputerowi traderzy. W Stanach Zjednoczonych ich udział w obrotach na giełdzie sięga 60%. W ten sposób zapewne rozwijać się będzie także sytuacja na giełdach europejskich. "Pomimo zagrożeń, jakie może nieść ze sobą tego typu handel, skupiamy się raczej na korzyściach. Tak jak w każdym stawie może pojawić się szczupak, który pożre wszystkie ryby. Wprowadzane są jednak regulacje, procedury, np. limit zleceń bez finalizacji transakcji z sankcją finansową, a także narzędzia informatyczne pozwalające zmniejszyć ryzyko, a jednocześnie dać szansę, aby korzyści odnieśli wszyscy uczestnicy rynku giełdowego" - mówi Dariusz Kułakowski. Algotraderzy składają wiele zleceń i przede wszystkim poprawiają płynność. To wpisuje się w koncepcję zmian i celów stawianych przed UTP: istotnej poprawy płynności, która przyczyni się do obniżenia kosztów transakcyjnych.

Warset był w stanie przetworzyć do 850 zleceń na sekundę, natomiast UTP może bez obniżenia poziomu latency przetworzyć kilkadziesiąt tysięcy zleceń na sekundę. Opóźnienie w potwierdzeniu przyjęcia zlecenia w Warset wynosi około 60 milisekund, podczas gdy UTP ma opóźnienie na poziomie zaledwie 150 mikrosekund. Konsekwencją tak dużej wydajności systemu transakcyjnego, a więc również i ilości informacji przekazywanej do systemu i przez niego dystrybuowanej, jest konieczność znacząco wydajniejszej sieci dostępowej. Dlatego też, o ile Warset wymagał przepustowości sieci rzędu 2 Mbit/sek, w przypadku UTP mówimy już o kilkudziesięciu Mbit/sek. UTP ma opóźnienie na poziomie 150 mikrosekund. "Ile trwa mrugnięcie okiem? Odpowiedź brzmi: ¼ sekundy - w tym czasie UTP może obsłużyć 5 tys. zleceń" - mówi Dariusz Kułkowski.

Diametralnie zmienia się kwestia przywrócenia notowań po awarii centrum obliczeniowego i systemu. To także niezwykle mocny punkt dokonanej zmiany. "Łącznie z procedurami weryfikacyjnymi po stronie biur cała operacja przywrócenia notowań z ośrodka zapasowego może zostać zamknięta w ciągu 2-2,5 godz."

- mówi Dariusz Kułakowski.


TOP 200