Top TSR: budowanie wartości firmy

Małgorzata Iwanejko, prezes Boryszewa: Inne są oczekiwania drobnych akcjonariuszy, inne akcjonariuszy portfelowych. Ponadto GPW jest młoda, oczekiwania akcjonariuszy dojrzewały i ksztatowały się. Co do wyników rankingu, to przyznać jednak powinniśmy, że dotyczy akurat tych lat, na które przypada duży wzrost gospodarczy. Spółki "modne" były kupowane przez drobnych inwestorów. Ale i ci coraz bardziej patrzyli na dane fundamentalne. Tym bardziej jest to obecnie brane pod uwagę, im bardziej długoterminowa jest inwestycja.

Top TSR: budowanie wartości firmy
K. Opolski: Rynek można podzielić na dwie grupy: na graczy i na inwestorów. To jest inny klient. Warto więc zróżnicować formy komunikacji z rynkiem. Ważne są nie tylko twarde wskaźniki. Będzie się pojawiało coraz więcej miękkich wskaźników, zrozumiałych, a przez to przyjaznych. Trzeba też komunikować, kogo uważa się za konkurenta, o kierunkach własnego rozwoju, o doświadczeniu zarządu, o stabilności klientów, u których dana spółka dokonuje zakupów. Lojalni inwestorzy to rdzeń. Trzeba będzie wyjść poza stare kanony. Komunikacja z rynkiem w przyszłości wymagać będzie innych miar, będzie przyjazna, aby docierać do rozumu, ale także do serca.

M. Sójka: Rzetelnie zrobione sprawozdania, rzetelne raporty już na to zapotrzebowanie odpowiadają, zwłaszcza te najlepsze.

Zobacz również:

  • Wiemy kto może zastąpić Tima Cooka jako CEO Apple
  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"

K. Opolski: W prospektach musi być więcej informacji o dobrej, kompleksowej strategii. Informacja musi być odpowiednio opakowana, spełnienie prawnych wymogów prospektu emisyjnego to już zbyt mało.

M. Grudziński: Nie zapominajmy, że nie jesteśmy na NYSE, ale na emerging market. Inwestorzy bardzo nie lubią firm, które się nie rozwijają. Inwestorzy głosują swoimi pieniędzmi. Gdybyśmy szukali wspólnej cechy dla spółek, które wygrały - są to firmy szybko rosnące.

K. Opolski: Tylko czy my nadal pozostajemy emerging market, czy też jesteśmy dalej?

M. Grudziński: Skoro byliśmy rynkiem emerging market, to reagowaliśmy pozytywnie na spółki szybko rosnące. Przybliżamy się do rozwiniętych rynków, ale tam bardziej ceni się duże korporacje, które w sposób stabilny w niewielkich wzrostach potrafią kreować wartość dla akcjonariuszy. Dlatego na GPW w niedalekiej przyszłości inwestorzy będą zmieniać swe nastawienie do spółek.

R Orzechowski: Inwestorzy wszędzie nadal nie będą lubić spółek, które nadwyżki gotówki wydają nierozsądnie. Oczekują, że nowe inwestycje firmy będą przynosiły co najmniej tak samą stopę zwrotu jak te, które już są w portfelu przedsiębiorstwa. I odnoszą to do całego rynku, bo dla nich kosztem alternatywnym jest zysk, który może wygenerować inna spółka z tego samego sektora i o podobnym ryzyku. W Polsce jest jeszcze bardzo mało redystrybucji gotówki polegającej na wykupie akcji własnych czy wypłacie dywidendy. Przedsiębiorstwa w USA wolą oddać pieniądze swym akcjonariuszom, zamiast inwestować nieefektywnie, za co zostaną ukarane poprzez gorszą wycenę na giełdzie. A jak Państwo patrzą na redystrybucje gotówki? To pytanie do zwycięzców rankingu.

M. Iwanejko: Nasz rynek giełdowy jest jednak młody, to widać po reakcjach na komunikaty spółek o dużych inwestycjach. Kurs akcji szybko rośnie, choć efekty przyjdą za kilka lat. Pod tym względem kuleje rzetelne informowanie, bo oczekiwania są nie dość wyrafinowane. Kapitał, który się pojawił na rynku, jest trochę losowo inwestowany, ale w dłuższym okresie to się zmieni.

P. Janeczek: Strategia nasza, zmodyfikowana pięć lat temu, została oparta na wskaźniku EVA i na strategicznej karcie wyników. Przygotowywaliśmy się do tego przez kilka lat, by dojść do stałego dzielenia się gotówką z naszymi akcjonariuszami. Co roku do 30% zysku przeznaczmy na dywidendę. Dokładniej jest to 25 - 28% zysku netto. I nasi akcjonariusze o tym wiedzą.

M. Iwanejko: W rankingu bardzo dobrze pokazało się kilka spółek należących do tego samego inwestora głównego. Roman Karkosik regularnie zadaje nam pytanie, ile będzie zysku z inwestycji i jak zostanie wykorzystany.

Z. Grzegorzewski: A co Państwo by zrobili, gdyby znaleźli się w roli prezesów tych spółek, które słabo wypadły w rankingu, miały ujemny TSR?

M. Grudziński: Ja bym przeszedł do tej, która ma wysoki (śmiech).

P. Janeczek: Gdyby to zaproponowali (śmiech).

R. Orzechowski: Zmieniłbym radykalnie strategię albo oddał pieniądze akcjonariuszom.

P. Sójka: Zostałbym i walczył do końca, jeżeli spółka jest z sektora, który może być atrakcyjny dla akcjonariuszy.

P. Janeczek: Z właścicielem i radą nadzorczą określiłbym pole działania. Jeżeli byłoby satysfakcjonujące, przystąpiłbym do audytu przedsiębiorstwa, aby zaproponować program naprawczy, a w skrajnej sytuacji dla dobra akcjonariuszy rozwiązaniem jest ogłoszenie upadłości.

M. Iwanejko: Największy kłopot, gdy zarząd potrafi pozyskać poprzez giełdę 40 mln zł, ale nie wie, co z tymi pieniędzmi zrobić. To dopiero nieszczęście dla akcjonariuszy.

(Pytanie z sali) Tomasz Gajdziński, prezes Hyperion SA, spółki notowanej na GPW: Inwestorzy finansowi to dla mnie synoptycy pogodowi, a indywidualni - to górale. Synoptycy zapowiadają poprawę pogody, ale górale czekają na pojawienie się słońca. Co spowodowało, że jedni i drudzy zmienili postrzeganie Stalproduktu, gdy firma nie cieszyła się zainteresowaniem rynku?

P. Janeczek: Nasz poprzedni główny akcjonariusz, mając 38% akcji, chciał przeprowadzić wrogie przejęcie. Ważna okazała się postawa akcjonariuszy indywidualnych i finansowych, którzy uwierzyli w naszą strategię budowania wartości firmy.


TOP 200