Zmiany w relacjach między biznesem i IT – warto podjąć wyzwanie

Moderator dobrych relacji

Czynniki kształtujące dzisiejszą rzeczywistość gospodarczą wymuszają ciągłe zmiany działania na styku biznesu i IT. Biznes oczekuje szybkości reagowania na potrzeby klienta, przygotowania rozwiązań łatwych w korzystaniu, intuicyjnych. Nie będzie to możliwe, jeśli każda ze stron nie wniesie niezbędnej wiedzy i doświadczenia dla wypracowania najlepszych rozwiązań. „Bardzo bliski i ścisły model pracy wymaga pojawienia się nowych ról w relacjach biznes – IT, wdrożenia nowych metod realizacji zmian, a nade wszystko ludzi z określonym profilem kompetencji” – uważa Ewa Hadasz, dyrektor Departamentu Aplikacji Korporacyjnych i Strategicznych w ING Banku Śląskim. „Skutecznym rozwiązaniem może być ustanowienie funkcji, która zarządza relacją IT – biznes. Panuje nad całością realizowanych zadań bez wchodzenia w zbytnie szczegóły oraz otwiera ‘właściwe drzwi’ po obu stronach, aby szybko i skutecznie realizować szczególnie priorytetowe zadania”.

Praktyka pokazuje, że ta funkcja może przerodzić się w strukturę IT składającą się z jednostek przeznaczonych dla poszczególnych linii biznesowych bądź przynajmniej wyznaczeniem roli opiekuna linii biznesowej. W ten sposób po stronie IT wzmacnia się znajomość specyfiki klienta, co przyczynia się m.in. do zawiązania ciągłych, bliskich relacji i zdecydowanie lepszego ukierunkowania na klienta. „Taką ścieżką podąża właśnie nasza organizacja. Przez kilka lat za kontakty z biznesem odpowiadała grupa Account Managerów: trzy osoby reprezentujące główne linie biznesowe i jedna odpowiedzialna za jednostki wsparcia” – mówi Ewa Hadasz.

Zobacz również:

  • 9 cech wielkich liderów IT
  • CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając
  • 6 znaków ostrzegawczych, na które CIO powinni zwrócić uwagę w 2024 roku

Ten model zarządzania relacjami pozwolił przybliżyć często odrębnie działające światy. Początkowo wzbudzał pewne obawy po stronie IT, że nowa wówczas rola ograniczy swobodę. Obawy szybko okazały się płonne, ponieważ funkcja ta, zgodnie z założeniami, zaczęła wspierać i pogłębiać relacje, a nie ograniczać istniejące kontakty. Jednocześnie nowe podejście od początku dobrze zostało przyjęte przez stronę biznesową, dla której tego rodzaju model działania nie jest obcy. W banku zdecydowano się pójść za ciosem i wprowadzono dalsze zmiany – wyodrębniono jednostki reprezentujące biznes. Miało to jeszcze bardziej wzmocnić współpracę pomiędzy jednostkami biznesowymi a IT.

Doświadczenia banku pokazują, że ważne są nie tylko nowe struktury, potrzebna jest również zmiana metod pracy. Tradycyjne metody kaskadowe są wypierane przez popularne obecnie metody Agile. Przy realizacji zadań tymi metodami element ścisłej współpracy nabiera jeszcze większego znaczenia i przy dużej zmienności otoczenia jest po prostu niezbędny. Przy realizacji tematów trudnych, w których wyzwaniem jest duża liczba niewiadomych, można małymi interakcjami uzyskać najlepsze efekty. Oczekiwania klienta są wspólnie i na bieżąco aktualizowane. Potwierdza się również, że przejście na nową metodologię pracy nie jest proste. Wymaga nie tylko zmian po stronie IT, ale również po stronie jednostek biznesowych. Niezbędna jest dojrzałość wewnętrzna organizacji oraz zaakceptowanie sytuacji, gdy na początku prac nie ma z góry określonych trzech podstawowych elementów: czasu, pieniędzy i zakresu. „Bazując na prawie dwóch latach doświadczeń w posługiwaniu się tą metodą, można stwierdzić, że jest ona skuteczna, sprawdziła się i przynosi spodziewane efekty” – podsumowuje Ewa Hadasz.

Jarosław Ubysz, doradca zarządu Altkom Akademii Związany z rynkiem informatycznym od lat 70., jeden z twórców krajowej edukacji informatycznej. Jest również jednym z założycieli i współwłaścicielem Altkom Akademii. Prelegent na wielu krajowych i zagranicznych konferencjach, autor wielu publikacji w prasie branżowej i w tytułach poświęconych tematyce gospodarczej, szczególnie rynku nowych technologii i teorii zarządzania.

Mało kto postrzega jeszcze usługi IT jako coś w rodzaju „niewidocznego” back-office, pracującego w tle, gdzieś na zapleczu organizacji. Wszyscy, którzy ciągle tak uważają, mają zapewne zasadnicze problemy ze zmianami w systemie pracy. IT jest częścią biznesu i tak musi być traktowane. Przekonanie o konieczności bliskiej współpracy i używania wspólnego języka jest coraz powszechniejsze.

Pozostaje problem, jak to zrobić. Wymiana obowiązków i tworzenie mieszanych zespołów to dobry początek, ale to nie wystarczy. Trzeba zdecydowanie głębszego zrozumienia, o czym mówi druga strona. Pobieżna znajomość terminologii to zdecydowanie za mało.

Trzeba się po prostu o sobie nawzajem jak najwięcej nauczyć. Wspólny język może funkcjonować tylko przez wspólną wiedzę i kompetencje. Na to, aby wystarczały do tego jedynie wspólne doświadczenia, na ogół nie ma dosyć czasu.

Specjalistom IT, którzy nie zetknęli się jeszcze ze sformalizowanymi metodami zarządzania, takimi jak ITIL, nie jest łatwo wyjść naprzeciw oczekiwaniom drugiej strony. Projektanci i programiści, którzy kontakt z biznesem ograniczali do zbierania wymagań i nie prowadzili projektów według metodyk, jakimi mógłby się posługiwać także biznes, nie są dobrze przygotowani do bliskiej współpracy. Z kolei dla większości specjalistów biznesowych, którym przyszło zarządzać nowym projektem lub zmianą w organizacji, zagadnienia informatyczne nie są wcale bliskie, tym bardziej że w rzeczywistości odbiegają od prostej koncepcji współpracy chmury ze smartfonem. Zrozumienie specyfiki, ograniczeń i wymagań technologii wymaga nowej wiedzy i nowych kompetencji.

Informatyki muszą uczyć się wszyscy i w żadnym wypadku nie jest to już wiedza tylko dla specjalistów.

W pewnym sensie powracamy do sytuacji, kiedy wiedza o konstrukcji samochodu była niezbędnym warunkiem otrzymania prawa jazdy. Owszem, amatorom zapewne wystarcza informacja o tym, gdzie jest wlew paliwa, ale też współczesnych menedżerów nie można porównywać do amatorskich kierowców. Są raczej jak zawodowi kierowcy rajdowi, bo tempo, w jakim muszą pracować, nie przypomina niedzielnej wycieczki, a bez wspólnego języka ze swoimi mechanikami zdecydowanie daleko nie zajadą.


TOP 200