Zarządzanie łańcuchem dostaw - jak to ugryźć?

Czemu ma służyć instalacja oprogramowania SCM?

Zanim nastał Internet, wielbiciele oprogramowania SCM mieli ambicje co najwyżej przewidywać wielkość popytu oraz poprawić płynność działania swoich łańcuchów dostaw. Dziś w teorii przynajmniej - mogliby połączyć swój łańcuch dostaw z podobnymi łańcuchami swoich dostawców i klientów, tworząc jedną ogromną sieć, dzięki której wszyscy jej uczestnicy zoptymalizowaliby swoje koszty i do maksimum wykorzystali nadarzające się okazje do robienia interesów. Stąd właśnie wzięła się niezwykła ekspansja rozwiązań B2B, opartych na przekonaniu, że wszyscy robiący ze sobą interesy mogą połączyć się w jedną wielką, szczęśliwą, zgodnie współpracującą rodzinę.

Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy: miną lata, zanim pomysł ten przerodzi się w rzeczywistość. Trzeba też przyznać, że choć idea B2B pojawiła się niewiele lat temu, to w niektórych branżach zanotowano ogromny postęp w jej wcielaniu w życie, by wymienić chociażby branże pakowanych dóbr konsumpcyjnych (firmy produkujące dla supermarketów i aptek), high-tech czy motoryzacyjną. Jeśli spytać liderów w tych branżach, co takiego spodziewają się osiągnąć w bliższym czasie poprzez usprawnienie swoich łańcuchów dostaw? Odpowiedź pada tylko jedna: chodzi o większą otwartość. W większości branż łańcuch dostaw można przyrównać do wielkiej gry w karty. Poszczególni gracze nie chcą pokazywać, jakie karty mają w ręce, bowiem nie ufają innym graczom. Jednak gdyby swoje karty wyłożyli na stół, wszyscy odnieśliby korzyści. Dostawcy nie musieliby zastanawiać się, ile surowców powinni zamówić, a producenci nie byliby zmuszeni zamawiać u dostawców nadmiernych ilości towarów w obawie przed brakami w zaopatrzeniu w przypadku nagłego wzrostu popytu na ich produkty. Z kolei detaliści mieliby mniej opustoszałych półek w swoich sklepach, gdyby dzielili się z producentami informacją o sprzedaży produkowanych przez nich towarów we wszystkich punktach sprzedaży. Internet umożliwia takie wykładanie kart na stół, ale na przeszkodzie otwartości stoi odwieczna nieufność i brak koordynacji w poszczególnych branżach.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Na czym polega współpraca w łańcuchu dostaw?

Rozpatrzmy tę współpracę na przykładzie branży pakowanych dóbr konsumpcyjnych. Bodaj żadna firma nie zrobiła więcej, aby przybliżyć samo pojęcie łańcucha dostaw zwyczajnym śmiertelnikom niż Wal-Mart i Procter & Gamble. Gdy firmy te nawiązywały współpracę w latach osiemdziesiątych, przedsiębiorstwa handlu detalicznego nie zwykły dzielić się zbyt szczodrze informacjami z producentami. Wtedy jednak ci dwaj giganci rynkowi opracowali system komputerowy, łączący P&G z centrami dystrybucyjnymi Wal-Martu. Gdy stan zapasów produktów P&G zaczynał się niebezpiecznie zmniejszać w centrach dystrybucyjnych, system automatycznie powiadamiał P&G o konieczności wysyłki większej ilości produktów.

W niektórych przypadkach system ten rozciąga się nawet na pojedyncze sklepy sieci Wal-Mart, umożliwiając P&G śledzenie stopnia zapełnienia półek w czasie rzeczywistym poprzez satelity wysyłające do fabryk informację za każdym razem, gdy kasjerka przepuści jakiś produkt P&G przez czytnik kodu kreskowego.

Mając w ręku tego rodzaju superaktualną informację, P&G wie, kiedy należy wyprodukować, dostarczyć i wyeksponować więcej swoich wyrobów w sklepach Wal-Mart. Firma nie musi już przechowywać góry towarów w magazynach, oczekując na zamówienia od swego partnera handlowego. Automatyzacją objęte są też fakturowanie i płatności. Cały ten system oszczędza P&G tak wiele czasu, przestrzeni magazynowej i kosztów realizacji zamówień, że firma ta może sobie pozwolić na oferowanie Wal-Martowi "codziennie niskich cen" bez szkody dla swej kondycji finansowej.

Inną firmą słynącą z daleko idącej współpracy w łańcuchu dostaw jest Cisco Systems, produkująca sprzęt umożliwiający podłączenie się do Internetu. Cisco korzysta z usług wielkiej liczby dostawców komponentów, dystrybutorów i podwykonawców podłączonych do extranetu Cisco i tworzących wirtualny łańcuch dostaw w systemie just-in-time. Tak więc gdy klient wejdzie na stronę Cisco i zamówi jakiś typowy produkt firmy - na przykład router - informacja o zamówieniu z miejsca trafia do producentów płyt obwodów scalonych, dystrybutorzy otrzymują polecenie dostawy potrzebnych komponentów routera produkowanych przez inne firmy (np. zasilaczy), zaś podwykonawcy Cisco - produkujący podzespoły (np. podstawy montażowe) lub składające gotowy produkt - od razu wiedzą, że szykuje się im robota, bowiem też są zalogowani do extranetu Cisco i podłączeni do systemów realizacji produkcji tej firmy.

Wkrótce po tym, jak podwykonawcy pobiorą swoje zamówienia z extranetu, system ten zaczyna węszyć po ich liniach produkcyjnych i upewniać się, czy wszystko jest w porządku. Pracownik na linii montażowej opatruje każdy router kodem kreskowym, skanuje go, po czym wpina w montowane urządzenie kable symulujące typowe podłączenie sieci korporacyjnej. Jeden z tych kabli łączy urządzenie z automatycznym systemem testowania Cisco, który kojarzy dany kod kreskowy z konkretnym zamówieniem, a następnie przegląda montowany router, by upewnić się, że sprzęt wyposażony jest we wszystkie porty i pamięci, jakich zażyczył sobie klient. Dopiero i tylko wtedy - gdy system upewni się, że wszystko jest w najlepszym porządku, program Cisco ujawnia nazwisko bądź nazwę oraz adres klienta, co umożliwia podwykonawcy zdjęcie routera ze swej linii produkcyjnej i jego wysyłkę.

Nie ma tu żadnych magazynów, zapasów czy papierowych faktur, tylko wścibski program komputerowy, automatycznie przepatrujący cały łańcuch dostaw Cisco jednocześnie i w czasie rzeczywistym. Łańcuch ten sam sobą zawiaduje, dopóki nie wystąpi problem. Dopiero wtedy system potrzebuje interwencji człowieka.

Wadą tego rodzaju systemów jest a raczej do niedawna było to, że nie były one nigdy poddane próbie w ciężkich czasach. Sieć Cisco projektowana była z myślą o ogromnej ekspansji firmy. Rozproszenie procesu decyzyjnego jest wspaniałym rozwiązaniem, pod warunkiem że decyzje dotyczą głównie rosnącej produkcji i sprzedaży. Cisco i jej sieć okazały się zupełnie nieprzygotowane na niedawne załamanie gospodarcze. Gdy popyt na produkty firmy spadł, musiało minąć sporo czasu, zanim pozakręcano wszystkie kurki w skomplikowanej maszynerii systemu. Cisco i partnerzy firmy w łańcuchu dostaw nagle nie mieli co robić z mnóstwem zbędnych zapasów - podobnie zresztą jak większość dużych firm produkcyjnych sektora high-tech. Spece Cisco musieli się bardzo starannie przyjrzeć mechanizmom planowania łańcucha dostaw. Oprogramowanie SCP zdecydowanie lepiej sobie radzi z zarządzaniem wzrostem niż z przeciwdziałaniem dekoniunkturze.


TOP 200