Z GROM-u na Ziemię

Przez zaufanie do dyscypliny wykonawczej i kreatywności

Obecna działalność w sferze cywilnej, publicznej, to całkowicie nowe doświadczenie dla pułkownika, jak sam twierdzi - bardzo ciekawe i inspirujące, w kontekście idei zarządzania. Przede wszystkim dużo słabiej odczuwalny jest formalny dystans - którego nie było co prawda w samym GROM-ie, ale obowiązywał w kontaktach z "górą".

Wyraźnie słabsza jest natomiast - jak zauważa - "dyscyplina wykonawcza", która wręcz go razi. Ta dyscyplina wiąże się w jego przekonaniu z brakiem kreatywności u pracownika, brakiem umiejętności elastycznego podchodzenia do zadania - a więc tego, co było jedną z podstawowych zasad w GROM-ie. "W GROM-ie czasem stawiałem zadanie i przedstawiałem sposób jego wykonania. Moi podwładni wykonywali zadanie i osiągali założone cele, ale niekiedy - w zupełnie inny sposób. Po prostu w trakcie realizacji, zmieniły się warunki. Dzięki Bogu, mój podwładny doskonale zdawał sobie sprawę, jakie mam intencje, że chodzi o zadanie, a nie środki. Miał zaufanie, że nie będę miał pretensji o owo odstępstwo od założeń, bo właściwie zrozumiał moje intencje. Tego właśnie bardzo często brakuje w organizacjach, jakie obserwuję obecnie" - mówi płk Polko. "W Bagdadzie, w czasie naszych operacji, zdarzały się sytuacje, kiedy zawiodło rozpoznanie. Raz zdarzyła się sytuacja, że żołnierzy przerzucono na zły obiekt. Wszystko mogło się wówczas zakończyć tragicznie, przypomnijmy choćby przykład amerykańskiego desantu w Somalii. Ale przez to, że GROM jest organizacją uczącą się, że od początku na taki model postawił generał Petelicki, że wszyscy myślą, ktoś zwrócił po prostu uwagę: dowódco, nie jesteśmy na tym miejscu, co trzeba. I nastąpiła szybka zmiana planu działania, tak że ostatecznie udało się zadanie zrealizować" - dodaje.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Elastyczność w podejmowaniu decyzji strategicznych to dzisiaj wymóg. Płk Polko śmieje się np. z wywodów pewnego posła-specjalisty, który niczym strażnik wiedzy tajemnej roztacza przed telewidzami koncepcję odbicia polskiej zakładniczki w Iraku, mówi o powolnym zamykaniu pierścienia wokół porywaczy. "Tam wszystko zmienia się bardzo szybko, porywacze przenoszą się z miejsca na miejsce, nie czekają, aż nadciągnie GROM. Takie są zresztą czasy, cały dzisiejszy świat jest niezwykle dynamiczny - czy to na wojnie, czy w biznesie" - mówi Polko.

Niedoceniany kapitał

U podstaw organizacji uczącej się leży założenie, że to ludzie i potencjał ludzki są najważniejszym kapitałem. Jeżeli ktoś jeszcze tego nie dostrzega, nie będzie po prostu odnosił w przewodzeniu sukcesu. Jak podkreśla pułkownik Polko, to się wprost przekłada na straty finansowe. GROM jest niestety przykładem złego gospodarowania kapitałem ludzkim. Wielu z jego żołnierzy odeszło w związku z zawirowaniami wokół jednostki. A przecież w ich znalezienie i wyszkolenie wpompowano grube pieniądze.

"Chciałem pracować dla GROM-u, bo przecież jak przyznają nawet minister Szmajdziński i szef sztabu gen. Piątas, udało mi się jednostkę doprowadzić do takiego stanu, jaki reprezentowała za gen. Petelickiego" - opowiada o własnym rozstaniu ze służbą pułkownik Polko.

Jak mówi Polko, wszyscy, którzy odeszli z GROM-u, mają poczucie niedosytu. "Przecież nie tworzyliśmy państwa w państwie, działaliśmy jak najlepiej i z tego tytułu między innymi prezydent i premier tego kraju byli w czasie spotkań ze swoimi odpowiednikami z największych mocarstw traktowani jak równy z równym, odbierali z tego tytułu mnóstwo splendoru, krótko mówiąc - pracowaliśmy dla Polski" - ocenia.

Troska o kapitał ludzki powinna się zdaniem płk. Polki przejawiać w organizacji stwarzaniem perspektyw rozwoju, ale nie tylko w "pionie", ale i "w poziomie" - zdobywaniem nowych kwalifikacji itp. Według Polko, patologia, jaką w tym względzie obserwuje, polega na tym, że ten rozwój własny często nie dokonuje się z korzyścią dla organizacji. Ludzie robią kursy, nawet doktoraty, ale zupełnie w innych kierunkach, z innych dziedzin, z myślą o przyszłym życiu, a nie lepszej pracy w organizacji.

O jakości właściwie stworzonego kapitału ludzkiego świadczyć może specyficzna rozgrywka, na jaką odchodząc z "firmy", zdecydował się Polko (patrz ramka Utracić hetmana - uratować partię). Swoje odejście dla dobra całej organizacji uważa za wyjście wbrew pozorom racjonalne, jeśli kierować się kategoriami dobra wspólnego. Ale można to łatwo uzasadnić także troską o własną pozycję. "To przypomina trochę kroplę rtęci, która spadnie z dużej wysokości i rozbije na kilka mniejszych, które jednak będą starały się znowu połączyć. Także w życiu nie wiadomo, co przyniesie przyszłość" - wyjaśnia. Wiąże się to w jego opinii także z poczuciem więzi, jaka wytworzyła się w czasie służby w GROM-ie. "Porównałbym to z kolei do uczucia, jakie nosi w sobie architekt do ukończonej katedry: musi przecież podróżować dalej, nie weźmie ze sobą swojego ukochanego dzieła, ale zawsze będzie do niego tęsknił i o nim dobrze myślał" - mówi.

Takie podejście jest zdaniem byłego szefa GROM-u warte przeszczepienia na grunt gospodarki, biznesu. Prezes, który odchodzi z firmy, może kiedyś do niej wrócić. Sława lub niesława idzie za nim, dlatego jeśli pozostaje "ważną osobą" dla byłych pracowników - będzie również ważny dla swoich nowych i przyszłych pracowników.

Na spocznij

Pułkownik Polko pracuje obecnie w charakterze doradcy prezydenta Warszawy ds. bezpieczeństwa. Jego głównym zadaniem jest budowa miejskiego systemu zarządzania kryzysowego. Czy można przenieść i porównać emocje i uczucia odczuwane w czasie dowodzenia GROM-em do dowodzenia bezpieczeństwem wielkiego miasta? "Oczywiście, ryzyka, jakiego doświadczam w obecnej pracy, nie sposób porównać z niczym, co przeżywałem. Mój świat zdecydowanie się skurczył. To, co dla innych może było wielkim wydarzeniem, jak manifestacja alterglobalistów, dla mnie było spokojnym przemarszem. Nie, nie pojawiłem się wśród manifestantów po to, żeby zasmakować ryzyka (w czasie manifestacji pułkownik Polko szedł Świętokrzyską wśród manifestantów, a rozpoznany rozmawiał z nimi - red.), nie rozmawiałem z nimi, żeby odczuć dreszcz emocji, to zresztą byli spokojni ludzie i groził mi najwyżej atak jajkiem. Uważam, że ze wszystkimi należy rozmawiać. Chciałem być na miejscu, żeby ewentualnie móc podpowiedzieć jakieś działanie" - mówi pułkownik Polko.

Oficer Specjalny

Roman Polko urodził się w 1962 r. w Tychach. Ukończył Wyższą Szkołę Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu na kierunku rozpoznawczym, skąd trafił do jednostki rozpoznania w Dziwnowie, a następnie 1. Pułku Specjalnego w Lublińcu, gdzie doszedł do stanowiska dowódcy kompanii specjalnej.

Od 1992 r. brał udział w misji UNPROFOR w byłej Jugosławii. Po powrocie studiował w Akademii Obrony Narodowej. Podczas studiów uczestniczył w ćwiczeniach Alle Begin w Holenderskim Instytucie Obrony. Następnie objął stanowisko starszego oficera operacyjnego w krakowskich Czerwonych Beretach. Ukończył też w Stanach Zjednoczonych kursy Rangersów, powietrzno-desantowy i naprowadzania śmigłowców.

Wiosną 1998 r. brał udział w ćwiczeniach odwodu strategicznego dowódcy SFOR w Bośni i Hercegowinie pod kryptonimem Dynamic Response.

Od lutego 1999 r. dowodził 18. Batalionem Desantowo-Szturmowym z Bielska-Białej, który stanowił część NATO-wskiego kontyngentu KFOR w Kosowie. Był przez 10 miesięcy dowódcą Polskiej Jednostki Wojskowej KFOR w Kosowie. W czerwcu 1999 r. w ćwiczeniach sił natychmiastowego reagowania Adventure Exchange, polska jednostka uzyskała wśród jednostek KFOR najwyższe oceny.

W maju 2000 r. powołany na stanowisko dowódcy jednostki specjalnej GROM, sprawował je, w czasie zaangażowania oddziału m.in. w Afganistanie i Iraku, do grudnia 2003 r. Obecnie opracowuje strategię bezpieczeństwa dla Warszawy.

Odznaczony m.in. w Stanach Zjednoczonych orderem św. Maurycego, medalem za zasługi (The Army Commendation Medal), dwukrotnie Medal for Military Merit, Złotym Krzyżem Amerykańskiej Ligi Morskiej.

Ujawnione misje GROM

1992 Konwojowanie teczek Macierewicza

1994 Operacja Restore of democracy na Haiti

1996 Misja UNTAES we wschodniej Slawonii, jako Polska Grupa Specjalna

1999 Ochrona szefa misji OBWE na Bałkanach, Williama Walkera

2001 Poszukiwania i ujęcie zbrodniarzy wojennych na Bałkanach (akcja Little Flower - aresztowanie Slavko Dokmanovića, tzw. Rzeżnika z Vukowaru)

2001 Misja rozpoznawcza do Afganistanu przed wysłaniem polskiego kontyngentu

2002-2003 Misja Enduring Freedom w Afganistanie, ochranianie polskiej bazy w Bagram

2002-2003 Misja Enduring Freedom w Zatoce Perskiej. 24 żołnierzy GROM-u i Formozy kontroluje statki, walczy z kontrabandą, przemytem ropy z Iraku, łamaniem zakazu handlu. Na początku września odbywają ćwiczenia desantowe u wybrzeży Bahrajnu

2003 Żołnierze oddziału wodnego biorą udział w wojnie w Iraku. Wespół z Navy SEALs opanowują terminale naftowe Khawr Al Amaya Offeshore Terminal i Mina Al Bakr Offshore Terminal, zdobywają port w Umm Quasr; opanowują i ochraniają tamę Mukarayin (100 km od Bagdadu) i kontrola żeglugi przybrzeżnej (liczne abordaźe i zatrzymania), prowadzą też inne "ważniejsze i bardziej skomplikowane"

2003 Udział w siłach stabilizacyjnych w Iraku (pod amerykańskim dowództwem). Ochrona polskiej ambasady w Bagdadzie, udział w poszukiwaniach byłych przywódców reżimu Saddama Husajna.


TOP 200