Walka o kapitał

Na czym polega budowanie przewagi konkurencyjnej w tej branży?

- Do windykacji można podchodzić od strony prawnej - jako odzyskiwanie długów - i od strony finansowej - jako zarządzania wierzytelnościami. Ponieważ z wykształcenia jestem finansistą, podobnie jak mój wspólnik, z którym wcześniej zajmowaliśmy się bankowością inwestycyjną, to do windykacji podeszliśmy jak do zarządzania portfelami. Jako finansiści potrafiliśmy pozyskać kapitał. Gdy zaczynaliśmy, w 2002 r., brakowało aktów prawnych umożliwiających kupowanie portfeli długów. Istniały wątpliwości zarówno natury podatkowej, jak i dotyczące zastosowania prawa bankowego. Był problem transferu danych osobowych, związanego z transferem długu. Ten spór został rozstrzygnięty na korzyść przemysłu finansowego. Weszliśmy na całkiem nowy rynek i za to dostaliśmy od rynku premię. Inne firmy zaczynały od windykacji na zlecenie, a dopiero później wiele wkroczyło na tę samą drogę co nasza.

Czy spółka zamierza regularnie wypłacać dywidendę? Od kilku lat tego nie robi. Wcześniej spółka czterokrotnie wypłacała dywidendę, ale to było jeszcze wtedy, zanim BEST SA weszła w skład grupy kapitałowej BRE Banku (1998 r.).

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

- Jesteśmy w bardzo szybkiej fazie wzrostu w bardzo kapitałochłonnym biznesie. Portfel długów trzeba kupić, poczekać na odpowiedni czas, by je sprzedać lub zwindykować. Transakcje, które przeprowadzamy, są coraz większe. Na walkę o kapitał przenosi się istota konkurencji na tym rynku. Ten, kto jest w stanie pozyskać kapitał na najlepszych warunkach, będzie kupować i rosnąć będzie jego rynkowa pozycja. Wypłacanie dywidendy okazałoby się sprzeczne z logiką naszego działania. Dywidendę zaczniemy płacić wówczas, gdy stwierdzimy, że mamy za dużo kapitału, a zbyt mało jest portfeli, w których kupno warto zainwestować.

Dlaczego BRE Bank zgodził się na MBO, dzięki któremu Pan stał się głównym akcjonariuszem?

- Z powodu rosnącego zadłużenia spółki BEST. Spółkę należało zlikwidować albo sprzedać. Dla BRE Banku było to rozwiązanie znacznie lepsze finansowo i korzystniejsze z wizerunkowego punktu widzenia.

Jak długo trwają negocjacje przy tak szczególnej transakcji M&A?

- Były dwie fazy negocjacji. Pierwsza dotyczyła samej spółki, jako platformy do zawierania transakcji, a druga portfela jej wierzytelności. W sumie trwało to prawie dwa lata.

Czy był Pan związany z BRE Bankiem?

- Byłem inwestorem z zewnątrz.

Choć transakcja dotyczyła spółki giełdowej, to nie znalazłem informacji, za jaką kwotę spółka została przejęta od grupy BRE Banku.

- Umowa zawarta przy przeprowadzeniu transakcji zobowiązuje mnie do zachowania tajemnicy co do kwoty transakcji.

Akcjonariusze

Akcjonariat spółki jest bardzo stabilny, ale to z tego względu, że w rękach Pana i drugiego członka zarządu znajduje się 78% akcji. Nic się nie zmieniło od czasu MBO. Dlaczego?

- Bo nie ma powodów, by to się zmieniło. Konsekwentnie realizujemy naszą strategię, rozwijamy się. Obaj uważamy, że jako menedżerowie nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Mamy nowe pomysły. Na początku tego roku uzyskaliśmy zgodę na prowadzenie działalności przez BEST TFI. Zamyka to proces rozwoju związany z organizowaniem naszej działalności. W tej chwili uruchamiamy fundusz inwestycyjny, zarządzany przez BEST TFI. W przyszłości będziemy dołączali kolejne fundusze.

Te inwestycje spółka mogłaby realizować przez kolejne emisje akcji, ale wtedy zmieniałby się akcjonariat. Czy finansowanie rozwoju kredytem było tańsze?

- Kapitał akcyjny jest kapitałem najbezpieczniejszym, ale i najdroższym, a jak widać po wynikach rankingu TSR, dbam o budowanie wartości dla akcjonariuszy. Nowe emisje zmniejszałyby wartość przypadającą na jedną akcję.

2,5% drobnych akcjonariuszy. Czy taka struktura wpływa na strategię budowania wartości firmy dla akcjonariuszy, czy na zadowolenie mniejszościowych udziałowców? W takiej sytuacji łatwo o duże wahania kursu.

- Każda nowa emisja akcji musi być powiązana z precyzyjnie określonym celem. Emisja dla samej emisji mnie nie interesuje. Nie chcę jednak przesądzać, że BEST w najbliższych latach nie przeprowadzi kolejnych emisji. Rynek rozwija się bardzo dynamicznie. My chcemy korzystać z różnych źródeł pozyskania kapitału, dlatego gdy sytuacja na giełdzie trochę się uspokoi, przeprowadzimy emisje papierów sekurytyzacyjnych. To będzie oznaczało pierwszy krok do prowadzenia profesjonalnej sekurytyzacji. Zakup wierzytelności przez fundusz to jeszcze za mało. Prawdziwa sekurytyzacja polega na tym, że pod wierzytelności znajdujące się w funduszu emituje się papiery dłużne nabywane przez inwestorów.

W klasycznym ujęciu teorii cyklu życia firmy po IPO przychodzi czas na kolejne emisje akcji, a dopiero później na commercial papers.

- Odkąd jestem prezesem BEST, walczyłem, żeby zarządzanie portfelami wierzytelności było częścią rynku finansowego. Istotą naszej działalności, jak już wspominałem, jest umiejętność pozyskiwania kapitału. Nie zdecydowaliśmy się na zdelistowanie spółki, i to było słuszne postępowanie. Przed nami jest całe spektrum możliwości. Możemy pójść po kapitał na giełdę, możemy wyemitować papiery dłużne, jesteśmy wiarygodni dla KNF, bo BEST jest spółką giełdową już od jedenastu lat. I choć spółce przydarzyły się kłopoty, to jako nowy zarząd pokazaliśmy, jak skutecznie restrukturyzować firmę.

Zastanawiałem się, czy utrzymywanie tak dużej części udziałów przez dwóch akcjonariuszy nie wynika z obawy, że łatwo może dojść do przejęcia BEST przez inną firmę?

- Nie jest tak, że żyjemy z podobną obawą. Interesowały się nami fundusze private equity, ale nie było powodów, aby spółka w ten sposób pozyskiwała kapitał.


TOP 200