Ten straszny JMK

Gospodarka może sięgnąć dna i pozostawać w stanie bezruchu. Dlaczego nadmiar oszczędności przy najgłębszym kryzysie nie spowoduje spadku stóp procentowych, co skłoni przedsiębiorców do sięgnięcia po tanie kredyty, by inwestować? Tu Keynes miał rację: w głębokim kryzysie nie ma nadmiaru oszczędności. Kryzys zżera oszczędności. Gospodarka, gdy znajdzie się w stanie recesji, może w nim pozostać. JMK miał nadzieję, że gospodarkę odbudowują wydatki państwowe, zwiększające ogólną siłę nabywczą. Oto jedno z jego słynnych stwierdzeń: "Gdyby skarb państwa napchał banknotów do butelek, zagrzebał je w opuszczonych szybach węglowych na dostępnej głębokości i zasypał te szyby śmieciami, a następnie pozostawił wydostanie tych banknotów(...) prywatnym przedsiębiorcom(...), bezrobocie zostałoby zlikwidowane. Interwencjonizm państwowy? Zapewne Keynes był zwolennikiem takiego postępowania, ale czy czynił z tego regułę, jak zwykle to się jemu przypisuje?

JMK uważał, że realizacja zakładanego w klasycznej ekonomii scenariusza w warunkach kryzysu tylko pogarsza sytuację. Obniżenie płac i wzrost stóp procentowych wywołuje spadek popytu i zarazem wzrost środków na kolejne inwestycje. Przy spadku popytu inwestowanie staje się jednak zbyt ryzykowne. Środki na inwestycje zamiast tworzyć nowe miejsca pracy i powiększać całkowity popyt, pozostają w bankach. Popyt więc znów spada, kryzys się pogłębia. Dlatego rynek trzeba ożywiać, należy obniżać stopy procentowe, stosować ulgi inwestycyjne w systemie podatkowym, ratować firmy zagrożone bankructwem, dzięki państwowemu interwencjonizmowi - tak można streścić poglądy Keynesa.

W USA ogłoszono czas Nowego Ładu. W latach 1929-33 roczne wydatki rządowe wahały się w granicach 10 mld USD! W 1936 wzrosły do 15 mld i w owym roku prywatne firmy zainwestowały 10 mld, inwestycje odbiły się od dna. Dochód narodowy i spożycie skoczyło o 50%. Jednak bezrobocie przekraczało 9 mln osób!

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Interwencjonizm pogłębił się dalece, a wówczas bezrobocie przestało istnieć. Gdy wydatki państwowe sięgnęły 103 mld USD. Był to jednak krótkotrwały stan przejściowy, w latach, gdy USA przystąpiły do II wojny światowej. W warunkach pokojowej gospodarki byłoby to niemożliwe. W wojennych warunkach spowodowały sprinterski wzrost inflacji, która nawet w czasach względnego pokoju byłaby nieakceptowalna, powodując głęboką studnię kryzysu. Nowym problemem stały się zbyt wielkie inwestycje, głównie w przemyśle zbrojeniowym, a ich objawem była inflacja. Świat potrzebował przede wszystkim finansowania programu odbudowy. Powstał plan Marshalla. Interwencjonizm miał swą kontynuację, wynikającą z konsekwencji wojennych zniszczeń. JMK zmarł w 1946 r., ale jego poglądy triumfowały w latach 50. I przez kolejne dwie dekady, w niektórych państwach jeszcze dłużej.

Zawsze pod prąd

Keynes publikując "Ogólną teorię...", bronił wówczas kapitalizmu, prawdopodobnie był zawsze jego obrońcą. Jednak jak zwykle szedł daleko: proponował obowiązkowe oszczędności. Także dla obywateli, jako cena, która muszą zapłacić za interwencjonizm państwowy.

Dla wielu JMK stał się symbolem, jako twórca potężnej teorii o pozytywnych skutkach wpływu rządowej administracji na gospodarczy rozwój. To pobrzmiewa do dziś, a partytura składa się z nut mile brzmiących dla wyborców. Król, przywdziewając nowe szaty, jakże często mówi o zmniejszeniu liczby państwowych urzędników, co ma oznaczać wolność gospodarczą. Jednak jest to zwykle zaprzeczenie idei taniego rządu (państwa). W rzeczywistości tanie państwo oznacza ograniczenie jego roli w redystrybucji dochodu narodowego (Francis Fukuyama "Budowa państwa, władza i ład międzynarodowy w XXI wieku", William W. Lewis "Potęga wydajności" - recenzje na łamach CEO). Nie chodzi o zmniejszenie liczby urzędników, ale o deklaracje, że w mniejszym stopniu gospodarka zależna będzie od królewskiej władzy.

Szaleństwo JMK? Niekoniecznie. Keynes napisał do New York Times (w 1934 r.): "Rozpatruję problem poprawy sytuacji w następującym świetle: kiedy zwykła przedsiębiorczość przyjdzie na ratunek? Na jaką skalę, jakimi środkami i jak długo pożądane są anormalne wydatki państwa?". Dla nadgorliwych zwolenników państwowego interwencjonizmu nie są one ograniczone. Tak też JMK jest postrzegany przez swych wrogów. Jednak to on określił wydatki te jako anormalne. Przekornie twierdził, że "ekonomiści powinni być pokorni jak dentyści". W latach 40. JMK jako guru podróżował na międzynarodowe konferencje (żona, primabalerina, zmieniła się w pielęgniarkę, po jego ciężkim zawale) przygotowujące światową gospodarkę do powrotu do czasu pokoju po zakończeniu II wojny światowej. Są tacy sympatycy JMK, którzy uważają, że był zwolennikiem utworzenia Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. To jednak jest o wiele bardziej prawdopodobne, niż gdyby zapytać dziś JMK - oczekując aprobującej odpowiedzi - o to, czy jest zwolennikiem interwencjonizmu, wbrew wolności gospodarczej.

Życie to teatr

Pyszna przypowieść o JMK to "kawał z pancernikiem". Wraz z przyjaciółmi przebrali się za cesarza Abisynii i jego dwór. Z honorami zostali przyjęci na okręcie Jej Królewskiej Mości.

JMK należał do liderów "grupy Bloomsbury". Podobnie jak Virginia Woolf. Grupa z Bloomsbury to cynicy i indywidualiści. Chcieli podyktować światu własne warunki tworzenia sztuki. Przez kilka lat mieli bardzo duże wpływy.

Keynes pozostał wierny swym zainteresowaniom sztuką. Gdy państwa rozliczały konsekwencje I wojny światowej, zaproponował, aby Francja spłaciła swe długi wobec Wielkiej Brytanii, sprzedając obrazy z Galerii Narodowej. Dla Brytyjczyków zyskał obrazy Gauguina, Delacroix, Maneta. Przy okazji dla siebie kupił płótna Cezanne'a. To wówczas odwiedził Londyn, gdzie Lydia Lopokova tańczyła w roli piękności w "Dobrodusznych damach". Dla niej zbudował teatr w Cambridge i sprawdzał, jak repertuar przekłada się na inwestycje w sztukę.


TOP 200