Technologia dla CEO: BYOD

Zaciera się granica między biznesowym i prywatnym wykorzystywaniem mobilnych urządzeń, takich jak smartfony czy tablety. Zyskującego na popularności modelu BYOD (ang. Bring Your Own Device) nie da się zamieść pod dywan i udawać, że to marginalne zjawisko.

Firmowe oprogramowanie staje się mobilne

Lawinowy wzrost liczby urządzeń mobilnych w naszych rękach, a także pojawienie się usług typu cloud computing w znacznym stopniu determinują konieczność przechodzenia na mobilne aplikacje również w świecie korporacyjnym. Jeśli firma nie zaproponuje swoim pracownikom wygodnych rozwiązań, które sprostają ich oczekiwaniom, dalszy scenariusz jest prosty do przewidzenia. Służbowe dane lądują na prywatnych wirtualnych dyskach, takich jak Dropbox, gdzie mamy do nich szybki i wygodny dostęp, chociaż narażeni jesteśmy na różne zagrożenia.

Młodzi wolą pracować na własnym

Czy możemy już mówić o pokoleniu BYOD? Dla większości młodych użytkowników służbowy telefon nie jest już powodem do chwalenia się przed kolegami. Coraz częściej dostrzegają wiele ograniczeń wynikających ze słabej funkcjonalności takich gadżetów. W porównaniu do supernowoczesnych smartfonów wielordzeniowych czy tabletów z ekranami o wysokiej rozdzielczości firmowe urządzenia mobilne wydają się archaiczne. Młoda kadra sądzi, że BYOD to nie przywilej, ale prawo.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • 9 cech wielkich liderów IT

Prywatne smartfony i tablety – koszmar działów IT

Na tegorocznej konferencji RSA 2013 zagrożenia dla biznesu związane z BYOD zostały zaklasyfikowane przez ekspertów ds. bezpieczeństwa IT do pierwszej trójki najpoważniejszych. BYOD stawia nie lada wyzwanie przed menedżerami IT. Po pierwsze, to sam użytkownik wybiera urządzenie i platformę systemową do pracy. Po drugie, będzie z niej korzystał również poza bezpiecznymi warunkami korporacyjnymi (w kawiarni, w domu). Po trzecie, to samo urządzenie zaciera granicę dzielącą dwa do tej pory całkowicie odrębne światy – służbowy i prywatny. Kolejna bolączka to zapewnienie odpowiedniego wsparcia dla użytkowników. Nie sposób pominąć problem kradzieży lub zagubienia sprzętu.

Przed podjęciem ostatecznej decyzji o zastosowaniu konkretnego systemu zarządzania urządzeniami mobilnymi warto przeprowadzić szczegółowe analizy opłacalności.

Róbmy to z głową

Wydaje się, że od BYOD nie ma już odwrotu. Przypomina to sytuację sprzed lat, kiedy firmy ograniczały pracownikom dostęp do internetu, a potem komunikatorów oraz serwisów społecznościowych, obawiając się wycieku poufnych danych i utraty produktywności. Okazało się, że to właśnie za sprawą tego typu mediów komunikacja wewnątrz korporacji może przebiegać sprawniej, a sami pracownicy pozbawieni nadmiernych ograniczeń czują się lepiej w miejscu pracy.

Przesiadka z własnych smartfonów i tabletów w niektórych firmach opłaciła się także pod względem finansowym, znacznie redukując koszty, nawet przy założeniu częściowego refinansowania. Dlatego przed podjęciem ostatecznej decyzji o zastosowaniu konkretnego systemu zarządzania urządzeniami mobilnymi warto przeprowadzić szczegółowe analizy opłacalności.

Przy odrobinie wyrozumiałości i elastyczności z obu stron powinno się udać. Potrzeba czasu i przede wszystkim wszechstronnej edukacji o korzyściach i zagrożeniach płynących z BYOD w firmie. A wszystko po to, by skrót BYOD nie zmienił się z Bring Your Own Device w Bring Your Own Disaster.

NA PODSTAWIE ARTYKUŁU SEBASTIANA GÓRSKIEGO, NETWORLD 15/04/2013

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200