W Europie drogi zawsze były węższe, benzyna droższa i wielkie auta z silnikami V-8 traktowano tu jako kurioza. Na Starym Kontynencie prowodyrem ruchu promocji normalnych samochodów przez sport był także Ford – zarówno Lotus Cortina, jak i pierwszy Escort były samochodami rajdowymi, odnoszącymi ogromne sukcesy i na dodatek bardzo podobnymi z wyglądu do najtańszych wersji tych samych modeli. Renault 8 w wersji Gordini startowało w rajdach, ale wszystkie elementy potrzebne do przeróbki zwykłego samochodu na wyczynowy można było zamówić u dowolnego dealera francuskiej marki. Oryginalny Mini Cooper zyskał wiarygodność jako auto sportowe dzięki zwycięstwu w Rajdzie Monte Carlo. We wszystkich tych przypadkach producenci odwoływali się do dość prostego mechanizmu: każdy fan motoryzacji chce się choć przez chwilę czuć mistrzem kierownicy, a przynajmniej jak ów mistrz wyglądać.

Działa to do dziś – dlatego w Formule 1 swoje teamy mają takie koncerny, jak Mercedes, Renault, Honda czy BMW, dlatego tworzy się specjalne wersje zwyczajnych samochodów osobowych, które najtańszym modelom mają przydać splendoru (choć na rynku brytyjskim na przykład mocne wersje małych hatchbacków stanowią bardzo silną rynkową niszę) – stąd mamy Renault Clio RS, Renault Megane R26, Citroena C2 i C4 by Loeb (Sebastian Loeb to mistrz świata w rajdach samochodowych), dlatego kultowy status zdobyły drogowe wersje Subaru Impreza i Mitsubishi Lancer Evolution. Dwa ostatnie samochody to ewenement marketingowy – ich sukces związany jest w większości z minionymi zwycięstwami, ale ich wyczynowy rodowód, w połączeniu z niebywałą drogową kompetencją, sprawia, że nawet w Polsce mają grono zagorzałych wielbicieli.

Wygląda na to, że dopóki samochody będą brać udział w jakichkolwiek formach zawodów sportowych, dopóty ich producenci korzystać będą ze sportowego wizerunku. Ale trudno mi zrozumieć, w jaki sposób wizerunek Michaela Schumachera ma pomóc w sprzedaży dostawczego Fiata Scudo...

Zobacz również:

• GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
• Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
• International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO