Song Hongbing. Kto tworzył potęgę Wall Street?

Bankierzy to najsilniejsza grupa nacisku. Wpływają na stosunki międzyludzkie, wojny, rewolucje, kierunki rozwoju. Sieć powiązań finansowych na świecie, jaką znamy, tworzyła się w 18. i 19. wieku. Jak twierdzi najbardziej znany chiński ekonomista, Song Hongbing, w książce „Świat władzy pieniądza”, w procesie tym uczestniczyło kilkanaście rodzin bankierskich. Nadal uczestniczą w kształtowaniu obrazu świata, doskonale adaptując się do nowych warunków.

„Świat władzy pieniądza” to drugi tom słynnej, wydanej przez wydawnictwo Wektory „Wojny o pieniądz”. Tom pierwszy „Zakulisowi władcy” został już zaprezentowany na tych łamach. Przedstawia mechanizmy, które doprowadziły do ukształtowania obecnego systemu finansowego i walutowego – jak powstawały banki centralne, jak doszło do ustanowienia parytetu złota, a potem do ostatecznego zerwania z nim w 1971 r., komu to służyło i kto za tym stał. „Świat pieniądza” pokazuje, jak relacje bankierów z ludźmi władzy wpływały na te procesy. Obydwa tomy są spójne, fakty łączą się ze sobą, wiele zagadek historii znajduje logiczne wytłumaczenie.

Niemiecki matecznik

Kolebką najliczniejszej grupy finansistów są Niemcy. Rothschildowie, Oppenheimowie, Bleichroederowie, Warburgowie, Seligmanowie, Schroederowie, Schiffowie, Speyerowie, Baringowie, Mendelssohnowie – wszyscy pochodzili z Niemiec. Dojście do władzy Bismarcka, wojna niemiecko-austriacka, wojna niemiecko-francuska, zjednoczenie Niemiec – wszystko to zależało od siły ich kapitału i umiejętności pomnażania go. Niektóre z tych klanów odeszły już w zapomnienie, inne utrzymują swoją pozycję.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach

Bankierzy wychodzili poza rodzinne miasta, zakładali banki, filie, oddziały w innych krajach. Pierwszą stolicą kapitalizmu był Amsterdam – handel zamorski rodził popyt na usługi finansowe. Tutaj rozpoczęła swoją karierę pochodząca ze Szkocji rodzina Hope*ów. Najpierw zajmowali się organizowaniem osadnictwa w Anglii i handlem niewolnikami, potem udzielaniem pożyczek rządowych innym krajom, np. Portugalii, za co otrzymali koncesję na handel brazylijskimi diamentami. Dzięki nim Amsterdam stał się centrum handlu tymi kamieniami. Po rewolucji francuskiej uciekli do Londynu, gdzie schronili się u współpracującej z nimi rodziny Baringów, luteran pochodzących z północnych Niemiec, którzy wcześniej wyemigrowali do Anglii. Po kolejnych zawieruchach wojennych Baringowie przejęli interesy Hope'ów. Wzmocniony tą fuzją Baring wkroczył do polityki.

Song Hongbing. Kto tworzył potęgę Wall Street?

Song Hongbing, FOTO: rusplt

Hongbing w Polsce

W dniach 30/11 i 1/12 Song Hongbing przebywa w Polsce na zaproszenie wydawnictwa Wektory - w Warszawie i we Wrocławiu. W planach wykłady otwarte (w Warszawie na Akademii Leona Koźmińskiego odbył się o godz. 16, we Wrocławiu 1 grudnia o godz. 12 i 17 na Uniwersytecie Wrocławskim).

Po zamkniętym spotkaniu w Sejmie z Parlamentarnym Zespołem na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego udzielił wywiadu dla portalu wpolityce.pl i komentując kwestię wpływu poziomu inwestycji zagranicznych na rozwój gospodarczy powiedział m.in.: "Powinniście budować polską narodową gospodarkę. Nie ma w historii przykładu, żeby państwo zbudowało swoją potęgę gospodarczą i silną pozycję na arenie międzynarodowej dzięki inwestycjom zagranicznym. Nikt nie da drugiemu państwu bogactwa i potęgi ekonomicznej. Trzeba je samemu wypracować. To jest jedyna droga, która doprowadzi Polskę do sukcesu gospodarczego."

Londyńskie centrum

Od tego czasu sercem zarządzania finansami stał się Londyn. Rewolucja przemysłowa, handel zamorski, utworzenie Banku Anglii stworzyły imperium brytyjskie. Baringowie, Rothschildowie, Schroederowie przejęli kontrolę nad tym bankiem i nad emisjami obligacji skarbowych w Wielkiej Brytanii, a potem także w innych krajach Europy i w Ameryce, monopolizując przepływ światowych kapitałów. Prowokowali konflikty między krajami, by potem rozliczać kontrybucje i wspierali sektor militarny. Rywalizowali między sobą o wielkie projekty.

Osiągnięcia Baringów miały dłuższą historię niż żydowska rodzina Rothschildów. Baringowie pierwsi stworzyli sieć powiązań finansowych, Rothschildowie ich tylko naśladowali. Baringowie otrzymywali od rządu brytyjskiego intratne zlecenia, a członkowie rodziny zasiadali w brytyjskim parlamencie. Potem budowali swoją potęgę w Ameryce, realizując zlecenia rządu amerykańskiego, m.in. pomogli sfinansować zakup Luizjany od Napoleona.

Kolejne zlecenie przyszło z Francji. Po upadku Napoleona odrestaurowani Burbonowie musieli zapłacić wysoką kontrybucję, więc zwrócili się do Baringów, którzy przeprowadzili emisję obligacji skarbowych i pobrali wysoką prowizję. Rothschildowie starali się też coś uszczknąć, ale ich udział w tym interesie był skromny. Od tej pory bezwzględnie walczyli z Baringami, grali na zniżkę ceny wyemitowanych przez nich obligacji, skutecznie starali się się również o inne duże projekty, jak emisje obligacji dla rządów Prus, Austrii i Rosji. Stopniowo ich siła rosła, a Baringów malała. Ostatecznie ich bank został pogrążony przez 28-letniego Nicka Leesona w 1995 r.

W połowie 19 wieku działało 31 banków inwestycyjnych, z czego 78 proc. należało do żydowskich rodzin. Dla Baringów było coraz mniej okazji handlowych. W końcu 19 wieku Rothschildowie byli już hegemonami i poprzez małżeństwa wchodzili do kręgów arystokratycznych. Pomogli Wielkiej Brytanii w przejęciu Kanału Sueskiego, inwestowali w Ameryce Południowej.

Na przełomie 19 i 20 wieku Londyn był centrum globalnego systemu finansowego, a powiązany ze złotem funt pieniądzem światowych rezerw. Rothschildowie skutecznie walczyli o wyeliminowanie srebra i ustanowienie we wszystkich liczących się krajach standardu złota, którego wydobycie kontrolowali. Dzięki temu banki centralne tych krajów były od nich zależne.

Szwajcarscy bankierzy

W historii banków i bankierskich rodów, nie sposób pominąć udziału Szwajcarów. Działali głównie we Francji. Z powodu zawirowań politycznych rewolucja przemysłowa we Francji była opóźniona w stosunku do brytyjskiej. Ale w 19 wieku kraj ten wszedł na drogę intensywnego rozwoju, który zawdzięczał bogactwom naturalnym w koloniach, handlowi międzykontynentalnemu i prywatnemu sektorowi bankowemu. Działały tam dwie grupy bankierów – purytanie pochodzący ze Szwajcarii i rodziny żydowskie z Rothschildami na czele.

Purytanie, rodziny Mirabaud, Mallet, Hottinguer, w końcu 18 wieku stanowili pozakulisowy motor rewolucji francuskiej, by potem poprzeć Napoleona, który ustanowił Bank Francji (prywatny bank centralny), a wreszcie Burbonów. Siła szwajcarskich bankierów odczuwalna jest do dziś – w 2009 r. rządy USA i Szwajcarii weszły w spór dotyczący niejawnych kont, w co zamieszana była rodzina Mirabaud. Bankiem Francji rządzili przedstawiciele obu grup: Rothschildowie, Mirabaud, Malletowie. Ci ostatni przez 136 lat, aż do jego nacjonalizacji w 1936 r.

Między rodzinami żydowskimi nie było jedności. Rothschildowie mieli konkurentów – Fouldów i braci Pereire'ów. Ci ostatni, przy poparciu Napoleona III złożyli w 1852 r. bank inwestycyjny Credit Mobilier, który miał finansować wielkie inwestycje w kolejnictwie. Początkowo odnosili sukcesy, powołując spółki-córki w wielu krajach Europy. Jednak, gdy wybuchła wojna krymska (1854 r.), rozbuchane inwestycje inwestycje w sektorze kolejowym napotkały na przeszkodę – deficyt kapitałów. Brak płynności ostatecznie pogrążył Credit Mobilier, po pięciu latach bank przestał istnieć. Pereire'owie nigdy już nie odzyskali dawnej pozycji, ale w 1881 r. założyli Bank Transatlantycki, który obecnie należy do najstarszych we Francji.

Na porażce Pereire'ów skorzystali Rothschildowie. Na początku 20 wieku Rothschildowie weszli w bankowość inwestycyjną, przejęli kontrolę nad bankiem Paribas, który miał decydujący wpływ na życie gospodarcze Francji, i utrzymali ją do 1931 r., posiadając w swym portfelu ponad 350 francuskich spółek giełdowych.

Proces budowy banków inwestycyjnych przebiegał powoli, tak we Francji, jak i w Anglii. Na początku bankierzy nie inwestowali w akcje przedsiębiorstw, lecz w obrót papierami rządowymi, które były bezpieczne. Banki inwestycyjne zaczęły powstawać wówczas, gdy pojawiły się wielkie projekty inwestycyjne. Rola bankierów zmieniła się – od tych, którzy udzielali kredytów do zarządzających transferem środków publicznych.

Amerykański sen

W 19 wieku z Niemiec do Ameryki przybyła grupa żydowskich rodzin bankierskich. Wśród nich: Seligmanowie, Belmontowie, Schiffowie, Kuhnowie, Loebowie, Warburgowie, Speyerowie, Goldmanowie, Sachsowie. Jeśli mówi się, że 90 proc. władzy na Wall Street znajduje się w rękach żydowskich finansistów, to właśnie te rody stanowią ich fundament – pisze Hongbing. To byli ludzie nieprzeciętni, obdarzeni wielkimi zdolnościami – dodaje.

Joseph Seligman zaczynał w Bawarii w rodzinnym kantorze wymiany walut. Gdy w latach 30. rozpoczęła się rewolucja przemysłowa, a biznes podupadł, rodzina zdecydowała się na emigrację. Joseph zaczynał jako obwoźny handlarz w Pensylwanii, a skończył jako bankier w Nowym Jorku, „amerykański Rothschild”. W czasie wojny secesyjnej realizował zlecenia rządowe. Wreszcie postanowił zbudować sieć na wzór Rothschildów, z którymi zresztą nawiązał współpracę, lokując emisje amerykańskich obligacji skarbowych na europejskich rynkach.

Seligmanowie w Ameryce, podobnie jak Rothschildowie w Europie głęboko wniknęli w świat polityki, owijając sobie wokół palca ludzi władzy. Gdy prezydent James Garfield po nieudanym zamachu odbywał rekonwalescencję w wilii Seligmanów (sic!), nagle niespodziewanie zmarł. Trzeba dodać, że Garfield był zdecydowanym przeciwnikiem prywatnego banku centralnego, podczas gdy Seligmanowie i reszta międzynarodowych bankierów należeli do zagorzałych rzeczników tego systemu.

Jednak dopiero przy projekcie budowy kanału panamskiego Seligmanowie pokazali prawdziwy kunszt. Amerykanie chcieli przekopać kanał w Nikaragui, a Seligmanowie wraz z Morganami porozumieli się z rządem Francji i optowali za Panamą. Poprzez swoje wpływy zdołali przekonać amerykański kongres do zmiany lokalizacji. Ale kiedy rząd Kolumbii, do której należała Panama, nie chciał udostępnić przesmyka, sfinansowali w Panamie rokosz separatystów, który przy cichym wsparciu prezydenta Roosevelta, zakończył się sukcesem. Panama stała się niepodległym państwem, a bankierzy, którzy zorganizowali finansowanie projektu, zgarniali niebotyczne zyski.

Jacob Schiff był przedstawicielem młodszego pokolenia żydowsko-niemieckich bankierów przybyłych do Ameryki. Schiffowie znali się z Rothschildami, ale Jacob zdecydował się na samodzielną drogę. W Nowym Jorku został partnerem banku Kuhn, Loeb&Co, który dzięki jego talentowi zaczął się szybko rozwijać. Głównym projektem Schiffa była budowa kolei Atlantyk-Pacyfik. Do udziału w nim namówił Morgana, zajmującego po Seligmanie pozycję lidera, a gdy ten się wycofał, uznając, że ryzyko jest zbyt duże, Schiff zmontował inną grupę i wykorzystując kontakty w Europie, zaczął zbierać kapitały w Londynie. Zaprosił również do Nowego Jorku braci Warburgów, którzy dołączyli do spółki Kahn, Loeb&Co. W 1897 r. jego grupa oficjalnie zakupiła udziały w Union Pacific, spółka zaczęła przynosić zyski i wypracowała ogromne aktywa.

W połowie 19 wieku do Ameryki przybyło z Niemiec wiele żydowskich rodzin, które rozpoczynając od drobnego handlu, stopniowo przenikały do świata bankowości. Dwadzieścia lat później zbudowały one potężne biznesy w branży finansowej. Były to pierwsze na nowym kontynencie banki inwestycyjne, które w przeciwieństwie do banków komercyjnych nie zajmowały się udzielaniem kredytów, lecz handlem skryptami dłużnymi, emisją papierów wartościowych, wprowadzaniem akcji na giełdę. Ich królestwem była Wall Street. Na przełomie 19 i 20 wieku za ocean zaczęli ściągać żydzi z Europy Wschodniej i Rosji. To oni, początkowo pogardzani przez swoich niemieckich współplemieńców, stworzyli w Ameryce przemysł filmowy. Ich królestwem stało się Hollywood.

Niespokojna Europa

W Hamburgu rodzina Warburgów miała bank, który odegrał znaczącą rolę po zjednoczeniu Niemiec (1871 r.). Max Warburg został włączony do budowy niemieckiej floty, która miała stać się przeciwwagą dla floty brytyjskiej w międzynarodowym handlu. I w jakimś stopniu to się udało, bo Hamburg przed I wojną światową był już drugim po Nowym Jorku portem przeładunkowym. Wynalezienie przez Niemca, Gottlieba Daimlera, silnika benzynowego dodatkowo wzmogło rywalizację między Niemcami a Wielką Brytanią o dostęp do źródeł ropy naftowej. Niemcy myślały o linii kolejowej Berlin – Bagdad, a bank Warburga zaczął zbierać środki na jej budowę.

Ale wkrótce wybuchła I wojna światowa, którą Niemcy przegrały. Zakończył ją upokarzający traktat wersalski (straty terytorialne plus ogromna kontrybucja), który stał się zarzewiem II wojny. Słabe Niemcy były w interesie Wielkiej Brytanii, bo właśnie ten kraj miał potencjał, by stać się jej głównym rywalem w Europie. USA były sojusznikiem Wielkiej Brytanii, ale szukały też możliwości odebrania jej roli hegemona. Hongbing przedstawia wielką grę interesów, jaka toczyła się w czasie I wojny światowej i tuż po niej. Dużą wagę przypisuje ruchowi syjonistycznemu i walce o utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie, którego gorącymi zwolennikami byli Rothschildowie.

Niemiecką hipeinflację z lat 1922-23 przedstawia jako instrument obalenia słabej Republiki Weimarskiej i budowy na jej gruzach silnego państwa niemieckiego, naturalnego rywala Wielkiej Brytanii. Pierwszym krokiem tego planu było oddanie Reichsbanku, banku centralnego, w ręce prywatne (1922 r), kolejnym - akcja międzynarodowych bankierów na rzecz obniżki kursu marki. Oliwy do ognia dolewały banki niemieckie – Reichsbank, który drukował ogromne ilości pieniędzy oraz banki komercyjne, które udzielały tanich kredytów. W wyniku hiperinflacji majątek Niemiec został zrabowany, klasa średnia stała się klasą biedaków, a międzynarodowi bankierzy zarobili krocie. Stabilizacja nastąpiła w 1924 r., gdy reformą systemu pieniężnego zajął się doświadczony bankier Hjalmar Schacht. Okresowo wstrzymał on udzielanie pożyczek przez Reichsbank i podniósł stopy kredytów krótkoterminowych, które służyły spekulacji. Teraz Niemcy mogły już zaciągać na Wall Street kredyty na odbudowę gospodarki.

W latach 1924-31 otrzymały 18,6 mld marek kredytów i spłaciły 10,5 mld marek odszkodowań wojennych. Lokowaniem niemieckich papierów wartościowych zajmowali się Rockefellerowie, Morganowie i Warburgowie. W 1924 r. rozpoczęła się też realizacja planu Dawesa (późniejszy wiceprezydent USA), polegającego na redukcji niemieckich zobowiązań ze 132 do 37 mld marek. Dzięki amerykańskim pożyczkom niemiecki przemysł odzyskał wigor. Następnie bankierzy oraz amerykańscy politycy zaczęli rozglądać się za rzutkim liderem politycznym. Ich uwagę przykuł Adof Hitler. Wysłali nawet do Berlina jednego z braci Warburgów, bankiera z Wall Street. Nie przewidzieli jednak, że Hitler ma swój plan.

Niemiecki nowy ład

Hitler nie był człowiekiem stabilizacji, do władzy doszedł na fali kryzysu i zapaści w 1933 r., gdy produkcja spadała, a bezrobocie rosło. Wiedział jednak do kogo się zwrócić, sięgnął po Hjalmara Schachta, który już raz uratował niemiecką gospodarkę przed katastrofą. Schacht został szefem Reichsbanku, a potem ministrem gospodarki, którą to funkcję sprawował do 1937 r. Wykorzystując swoją pozycję w bankierskim świecie, ściągnął do kraju kapitały, lokując niemieckie papiery wartościowe na Wall Street. Kluczowe znaczenie miały jego dobre relacje z bankierską rodziną Warburgów.

Niemiecki cud gospodarczy, w którego realizację włączyli się wielcy bankierzy i przemysłowcy (Krupp, Siemens, Bosch, Thyssen i in.) polegał na wyznaczeniu priorytetów: budowie autostrad i rozwijaniu branż związanych z przemysłem obronnym. Dzięki Schachtowi amerykańskie firmy działające w Niemczech zgodziły się na wykorzystywanie ich dochodów na miejscu. W latach 1933-39 naziści otrzymali pomoc pieniężną od grupy DuPont and Chemical, grupy Rockefellera, Mobil Petroleum, grupy Morgana oraz kontrolowanej przez nią ITT. Udało im się zwabić kapitał ciągnący do lukratywnych inwestycji wojennych.

Zaangażowanie kapitału zagranicznego, to jedno, a innowacje finansowe to drugie. Bez nich nie powiódłby się cud gospodarczy. Hitler stopniowo uzależniał od władzy bank centralny, by w latach 1937-39 doprowadzić do przejęcia nad nim kontroli. Innowacyjnym posunięciem było wprowadzenie tzw. weksli zatrudnieniowych (Mefo bills), omijających ograniczenia kredytowe wynikające z posiadanych rezerw złota i walut. Za te pieniądze, które w rzeczywistości były krótkoterminowymi wekslami, rząd nabywał towary i usługi od firm tworzących miejsca pracy, a te wymieniały w banku centralnym weksle na reichsmarki. Weksle były wykorzystywane w budownictwie mieszkaniowym, infrastrukturalnym, a także w rozbudowie armii. Zmniejszyły bezrobocie i wpływ międzynarodowej finansjery na państwo. Gdy gospodarka nabrała tempa, Schacht odmówił dalszego ich dyskontowania, co było bezpośrednią przyczyną jego dymisji.

Nowy ład Hitlera, jak pisze Hongbing, był bardziej efektywny niż New Deal Rosevelta. W ciągu pięciu lat stan niemieckiej gospodarki szybko się poprawił (produkcja wzrosła 4-krotnie, PKB o 100 proc., a bezrobocie spadło do 1,3 proc.), tymczasem w USA w 1937 r. znów doszło do załamania, a wyjście z depresji nastąpiło dopiero w 1941 r., po przystąpieniu kraju do wojny.

Przez wiele lat Hitler współpracował z bankierami pochodzenia żydowskiego na zasadzie wymiany korzyści. Dopiero gdy udało mu się zapanować nad kryzysem, pokazał swoje prawdziwe zamiary. W 1938 r. po aneksji Austrii pozwolił Luisowi Rothschildowi wyjechać z Wiednia do Londynu, a Maxa Warburga wypędził do Ameryki.

Niewidzialni oligarchowie

W XX wieku kapitalizm finansowy ustąpił miejsca monopolistycznemu. Siły kontrolujące gospodarkę, przedstawiciele finansjery, wycofali się z pierwszej linii, działając odtąd poprzez pośredników. W nowych spółkach doszło do rozdziału prawa własności i nadzoru. Wprowadzone zostały publiczne zbiórki kapitału, wykorzystujące efekt dźwigni przy minimalnych funduszach. Chodziło o utrzymanie kontroli nad gospodarką bez ujawnienia tożsamości rzeczywistego nadzorcy. Plutokraci stracili miejsce w rankingach najbogatszych, ale nie stracili kontroli nad własnością.

Jedną z nowych form zachowania tej kontroli są fundacje, do których można transferować środki zwolnione od podatków. Jest to sposób na uniknięcie podatku spadkowego, dochodowego, od darowizn i podatku od zysków kapitałowych, mimo wzrostu wartości inwestycji. Według amerykańskich szacunków, za sprawą fundacji fiskusowi umyka dwie trzecie uzyskiwanych dochodów. Fundacje mogą kupować i sprzedawać różnego rodzaju aktywa (nieruchomości, papiery wartościowe), nie publikując raportów, jak robią to spółki. Mają jedynie obowiązek przeznaczać kilka procent rocznie na dowolne cele charytatywne – to niewiele w porównaniu z aktywami, jakie można ukryć, zwłaszcza że poprzez nie można np. kontrolować świat nauki czy urabiać media. Tę „metodę” chowania bogactwa – jak pisze Hongbing – wynaleźli Rockefellerowie. A w ich ślady poszli młodsi bogacze (Bill Gates czy Warren Buffett).

Dziś przedstawiciele wielkiej finansjery są w ukryciu i konia z rzędem temu, kto policzy ich ciągle powiększające się majątki. Bogactwo Rockefellerów kryje się w ogromnych majątkach osobistych oraz nieprzejrzystych strukturach trustowo-fundacyjnych. Poprzez udziały, które nie są bezpośrednio przypisane do ich nazwiska, mają wpływ na największe spółki w najważniejszych sektorach (Standard Oil czy JP Morgan Chase). Mają również przełożenie na świat polityków. Pod wpływem tej rodziny pozostaje słynna CFR (Council on Foreign Relations), której członkowie piastują wysokie funkcje w administracji. CFR jest odgałęzieniem tajnego stowarzyszenia założonego na początku ubiegłego wieku przez Cecila Rhodesa, polityka, kolonizatora i potentata na rynku diamentów. Jego ideą było zdobycie rządów nad światem pod sztandarem Imperium Brytyjskiego. Ideę zmodyfikowano, gdy imperium rozpadło się, ale cel pozostał.

Od 1973 r. w sposób bardziej dyskretny realizuje go Komisja Trójstronna (Trilateral Commission), której inicjatorem był Dawid Rockefeller. Jej taktyka polega na tym, by pokazywać opinii publicznej, przywiązanej jednak do suwerennych państw, że są problemy globalne (kryzysy), którym świat musi wspólnie stawiać czoła. Międzynarodowa współpraca i solidarność mają być krokiem w stronę ustanowienia globalnego rządu. Jednym z koordynatorów KT jest Zbigniew Brzeziński.

Dlaczego międzynarodowa finansjera z takim uporem forsuje ideę globalizacji? Bo to oznacza poszerzenie i pogłębienie kontroli nad światem – odpowiada Hongbing. Jego zdaniem, finansowe tsunami z 2008 r. było długo wyczekiwaną okazją i krokiem w kierunku budowy infrastruktury dla globalnego rządu: powszechnego banku centralnego i jednej światowej waluty. Prawo do emisji to prawo do dystrybucji majątku, suwerenność narodowa to suwerenność monetarna. Gdy światowy bank centralny przejmie uprawnienia do emisji, będzie działał ponad i niezależnie od wszystkich demokratycznie wybieranych rządów. By jednak do tego doszło, potrzebny jest ogólnoświatowy kryzys, bo wtedy łatwiej przeprowadzać takie reformy. Hongbing nie ma wątpliwości, że stanie się to w niedalekiej przyszłości, a kolejny kryzys będzie związany z dolarem.

Dolarowi, który jest pieniądzem światowym, od 1971 r., gdy ostatecznie oddzielono go od złota, towarzyszy rosnący w zawrotnym tempie dług. By go zmniejszyć, Rezerwa Federalna włącza się drukarki. Długoterminowa nadmierna emisja dolarów sprawiła, że obecny system nie ma szans, by trwać wiecznie. Jak wyliczył Hongbing, jeśli tempo zadłużenia pozostanie na obecnym poziomie 6 proc. rocznie, a PKB będzie rósł 3 proc. rocznie, w 2051 r. odsetki od amerykańskiego długu przewyższą dochody Amerykanów. Światową walutę trzeba więc wprowadzić wcześniej, a przedtem zlikwidować garb długu, czyli sprowadzić wartość dolara do zera. Czy ten scenariusz się ziści? Zobaczymy. Hongbing przewiduje również, że filarami nowego systemu walutowego będą złoto i … dwutlenek węgła, a konkretnie limity emisji, które są przedmiotem obrotu.

Książki Songa Hongbinga "Wojna o pieniądz" i "Wojna o pieniądz 2", ukazały się w przekładzie Tytusa Sierakowskiego nakładem wrocławskiego wydawnictwa Wektory. W 2016 r. ukazał się w polskim przekładzie Izabeli Błasiak-Kozak tom trzeci: "Wojna o pieniądz. Epoka walczących królestw"

Song Hongbing

Song Hongbing, chiński analityk finansowy, spoglądając na świat zachodni z zewnątrz, usiłuje dociec, w którym momencie dynamicznie rozwijająca się cywilizacja Zachodu popełniła błąd, który doprowadził do dzisiejszego permanentnego kryzysu i rosnącego zadłużenia. Jego opowieść obejmuje ostatnie trzy wieki historii Europy i Ameryki, poczynając od założenia Banku Anglii w 1694 roku, poprzez dzieje rodziny Rothschildów i ich imperium finansowego, powołanie Rezerwy Federalnej, udział kół finansowych w inspirowaniu dwóch wielkich wojen światowych, rezygnację z parytetu złota, aż po kryzys naftowy lat siedemdziesiątych, klęskę „azjatyckich tygrysów” w latach dziewięćdziesiątych i ostatni kryzys finansowy na rynku nieruchomości USA. Przedstawiając dzieje powolnego upadku Zachodu polegającego na dobrowolnym oddawaniu się państw w niewolę banków, autor pragnie ostrzec Chiny i inne dynamicznie rozwijające się kraje Azji przed popełnieniem błędów, które mogą doprowadzić do utraty nie tylko dobrobytu, ale także suwerenności. Jednakże ta książka, pisana dla azjatyckiego czytelnika, może być również pouczająca dla nas. Choć bowiem popełniliśmy już wiele z błędów, o których pisze autor, zawsze jest nadzieja, że nie będziemy popełniać następnych (z przedmowy wydawcy).

Song Hongbing. Kto tworzył potęgę Wall Street?
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200