Rynek dla domów maklerskich

Prezes Ludwik Sobolewski zainspirował działania zmierzające do powstania "trzeciego parkietu", dla commercial papers. Niepotrzebnie?

-Jako bank uczestniczymy w pracach nad tym projektem. Możliwe, że ten rynek tworzony będzie na bazie CeTO. Jesteśmy bardzo zainteresowani rozwojem tego rynku.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Jednak nie ma formalnych przeszkód, aby już teraz na GPW handlować obligacjami firm.

-Sądzę, że utworzenie odrębnego parkietu może mieć znaczenie promujące dla powstawania rynku obligacji korporacyjnych.

Może dla innych banków projekt ten jest bardziej atrakcyjny i dla ich domów maklerskich? Nie są agentem obligacji skarbowych jak DM PKO.

-Żeby ten rynek stał się atrakcyjny, musi być płynny. Dla domów maklerskich rozwój tego rynku może stanowić dodatkowe źródło przychodów. Jego rozwój wymagać będzie jednak czasu. Nie bagatelizuję sensu powstania takiego rynku, szczególnie ze względu na jego znaczenie dla spółek niegiełdowych, które mogłyby sprzedawać swoje obligacje i w ten sposób pozyskiwać finansowanie. Tu jednak czyha kolejna bariera, związana z ratingami, bo potrzebna jest ocena atrakcyjności obligacji, czyli wycena premii za ryzyko. W Polsce mamy tylko jedną agencję ratingową, a ratingi ma zaledwie kilkanaście firm. Nie będzie to więc rynek, który wpłynie na sytuację finansową domów maklerskich.

Jak zmieni się w najbliższych miesiącach część sektora finansowego w Polsce, którą tworzą domy maklerskie, nim nadejdzie hossa?

-Kryzys powoduje, że na rynku pozostają najsilniejsi. Ci, którzy w czasie kryzysu potrafili zaoferować nowe produkty i rozwinąć swoje usługi. Mniejsze domy maklerskie gwałtownie redukują obecnie koszty, tną etaty i plany inwestowania w IT, ale czy to wystarczy, zależeć będzie od tego, jak szybko nadejdzie czas wzrostów cen akcji i w konsekwencji obrotów na GPW.

Zapewne łatwiej będzie dużym biurom maklerskim, a szczególnie tym, które działają w ramach grup bankowych. Są one nadal rentowne. My w 2008 r. mieliśmy tylko o 18% mniejszy zysk, a nasz wynik finansowy brutto wynosił 108 mln zł. Przychody naszego domu maklerskiego są większe od niektórych banków działających w Polsce.

Bessę też można dobrze wykorzystać, rozwijając własną działalność, bo w okresie hossy brakuje na to czasu. Obecnie pracujemy nad dużym projektem mającym na celu rozwój kanałów dystrybucji usług maklerskich we współpracy z bankiem. Głównie zależy nam na rozwoju usług internetowych, ponieważ zlecenia składane przez Internet stanowią 80% zleceń. Gdy wzrosną obroty akcjami, nasze koszty się nie zmienią, a zyski zaczną rosnąć.

Dziękuję za rozmowę.


TOP 200