Przykład idzie z góry

CIO: A gdyby takich rozmów z biznesem i własnym zespołem nie było? Przecież formalnie nikt tego od Pana nie wymaga...

Teoretycznie mógłbym ograniczyć się do formalistycznego spełniania oczekiwań biznesu, pilnować kluczowych wskaźników, terminów i budżetów. Nie miałbym jednak poczucia głębszego sensu i to promieniowałoby na cały zespół. Ten głębszy sens to dla mnie nowe wyzwania, projekty śmiałe i nietypowe, wymagające poruszenia tego, co „zasiedziałe”. Tego nie da się robić bez dialogu z otoczeniem. Gdybym miał jedynie wykonywać albo, co gorsza, tylko doglądać tego, co zostało już zrobione, bez możliwości wpływu na to, szybko znudziłbym się i pewnie zmieniłbym pracę.

Zobacz również:

  • 9 cech wielkich liderów IT

CIO: Jak dziś wyglądałby mBank, gdyby nie zaistniał w nim Pański pierwiastek kreatywnego podejścia do realizacji zadań w obszarze IT?

Obecna pozycja mBanku wynika ze zdolności do podejmowania ryzyka, bycia pionierem, testowania tego, co w polskich warunkach nowe. Miałem możliwość uczestniczyć w budowaniu tej pozycji i jestem z tego dumny. Liczba rzeczy, które zrobiliśmy jako pierwsi w branży, jest bardzo długa. Kiedyś taką nowością był bank internetowy, potem Supermarket Funduszy Inwestycyjnych i wiele innych. Teraz mamy mOkazje, dzięki którym mBank jest cennym partnerem dla wielkich firm handlowych, a jednocześnie źródłem okazji zakupowych dla klientów. Wszystkie te projekty były nowatorskie pod względem biznesowym i niosły ze sobą ryzyko, nie tylko projektowe, ale również biznesowe i wizerunkowe. Gdybyśmy nie podejmowali ryzyka, dziś bylibyśmy po prostu jednym z wielu banków.

CIO: Czyli podejmowanie ryzyka to dla mBanku element rozwoju, jak w każdym biznesie?

Ależ oczywiście! Ryzyko musi być, ale nie może paraliżować – trzeba kreatywnie myśleć, jak je ograniczyć. Ten, kto podejmuje wyzwania, uzyskuje szanse na stworzenie przewag konkurencyjnych i ponadprzeciętne wyniki. Jak na razie, saldo naszych ryzykownych działań jest dodatnie...

CIO: Na to wygląda, ale wpadki musiały przecież być...

Były, i to nie zawsze symboliczne. Liczą się jednak proporcje i ostateczny bilans zysków i strat. Błędów nie popełniają tylko ci, którzy nic nie robią.

CIO: Czy ryzyko wpływa na Pana motywację do pracy?

Mój stosunek do pracy wyraża się w tym, że co najmniej tak samo jak sama praca interesują mnie efekty biznesowe tego, co robię. Na pewnym poziomie ryzyko jest naturalną konsekwencją skali i samej natury podejmowanych działań. Mówimy przecież o dużych zespołach i wielomilionowych budżetach, o niepewności co do rozwoju rynku czy reakcjach klientów na nowe rzeczy. Samo ryzyko jest motywujące o tyle, że zmierzenie się z nim jest wyzwaniem – intelektualnym, menedżerskim, biznesowym.

CIO:A pieniądze?

One muszą być, to nie podlega dyskusji, ale to nie one przesądzają o motywacji. Nie wyobrażam sobie pracowania nad czymś, co mnie nie pasjonuje, nawet za bardzo duże pieniądze.

CIO: Miał Pan propozycje?

Jasne, że miałem.


TOP 200