Pożegnanie z giełdą

Rekordowe dwa lata skreśleń

Wycofań najwięcej było w 2002 i 2003 r., w każdym po 19. Wywołało to dyskusje, najsilniejsze z początkiem 2003 r., gdy zbilansowano, że w poprzednim roku z giełdy zniknęło 19 spółek, a zadebiutowało tylko 5. Wcześniej wycofania zdarzały się rzadko (co pokazuje tabela z danymi za 2000 i 20001 r.), przed 2000 tylko 9-krotnie. Podczas internetowej debaty prezes Fortis Securities Polska SA (spółka zależna od Fortis Banku) Małgorzata Dominiczak-Zielińska stwierdziła: "Nie sądzę, aby obowiązki informacyjne były główną przyczyną wycofywania spółek z obrotu publicznego. Ważniejsze dla inwestorów strategicznych jest, aby posiadać całkowitą kontrolę nad kapitałem".

Ten czas nazwano okresem "kryzysu rynku publicznego". Dzień szczególny: inwestorzy zapamiętali 29 października 2002 r. Podczas swych obrad Komisja Papierów Wartościowych i Giełd zgodziła się na wycofanie z publicznego obrotu pięciu spółek: Morliny, TU Compensa, Polar, Famot, Sempertrans (znana bardziej jako Stomil Bełchatów). Ich łączna kapitalizacja wynosiła ponad 273 mln zł. Wszystko wedle najpowszechniejszego schematu, każda miała inwestora, który posiadał znacznie ponad 80% akcji. Wiener Stadtische i HUK Coburg brakowało tylko 0,5% akcji w Compensie, a Campofrio Alimentacion - 1,66% akcji w ostródzkich Morlinach.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Najważniejsza jest pełna kontrola nad kapitałem. Istnieje jeszcze problem kosztów. Opłata za notowanie akcji (w okresie, gdy najwięcej spółek żegnało się z GPW) na rynku podstawowym wynosiła 0,02% wartości rynkowej spółki. Nie mniej niż 12 tys. zł i nie więcej niż 60 tys. zł. KDPW pobierała roczną opłatę za uczestnictwo emitenta 6 tys. zł, a za prowadzenie depozytu akcji kwartalnie 0,006% wartości rynkowej (obecnie w tym rachunku kosztów warto uwzględniać korzyści wynikające z przystąpienia Polski do UE).

Francuski koncern alkoholowy Pernod Ricard posiadał prawie 98% akcji Agrosu. Kurs spółki rósł od początku 2003 r. Spółka pozbyła się znacznej części aktywów, sytuacja była podobna jak kilka lat wcześniej z Wedlem (to spółka, która jako pierwsza odeszła z warszawskiego parkietu z woli PepsiCo). Rynek oczekiwał rozstania z GPW. I tak się stało, z początkiem września władze giełdy zawiesiły notowanie spółki.

Pernod Ricard, wchodząc do Agrosu w 1999 r., nie ukrywał, że jest zainteresowany głównie jego prawami do zagranicznej rejestracji znaków polskich wódek. Po przejęciu w 2001 r. kontroli nad Polmosem Poznań - producentem wódki "Wyborowa" - restrukturyzował giełdowy holding. Agros zlikwidował lub sprzedał spółki z grupy zajmujące się m.in. produkcją mleka, słodyczy czy przetwórstwem mięsa. W połowie stycznia 2003 r. pozbył się największej firmy: Agrosu-Fortuny, producenta soków i dżemów (za ponad 85 mln zł) oraz kilku znaków towarowych (m.in. Krakus i Fortuna) za 25 mln zł. Pośród ważnych aktywów pozostawało 99,5% udziałów w firmie handlowej Agros Trading oraz prawo do zagranicznej rejestracji znaku "Wódka Wyborowa". Przewidywano, że po wycofaniu warszawskiej spółki z giełdy Pernod Ricard doprowadzi do jej połączenia z ... "Wyborową".

Była to jedna z ważniejszych transakcji, która Patrickowi Ricardo i jego przedsiębiorstwu przyniosła sławę. Został uznany za europejskiego biznesmena roku 2005 przez amerykański magazyn "Fortune". Z małej rodzinnej firmy w Prowansji uczynił światowego giganta na rynku alkoholi. Zarządzany przez niego Pernod Ricard (prezes ma 12% akcji firmy) przejął w 2005 r. za 14,1 mld USD swojego dotychczasowego rywala - Allied Domecq (producenta m.in. ballantine's, bumm, beefeatera). Teraz Pernod Ricard jest drugą firmą na światowym rynku alkoholi i liderem na rynkach wschodzących, w dużej mierze dzięki "Wyborowej".

Postawa mniejszościowych akcjonariuszy

Jednak Ricard napotkał na opór akcjonariuszy, właśnie w Agrosie. W konsekwencji bardzo nietypowego przejmowania udziałów w spółce. 74% głosów na WZA (36,7% kapitału) miała TIGA. Walory wniosła aportem do swych trzech spółek zależnych, zarejestrowanych w Irlandii. Równomiernie, a ponieważ żadna z nich nie przekroczyła progu 25% głosów, nie musiała mieć zgody na transakcje. Te trzy spółki przejął Pernod Ricard. Znów nie musiał mieć zgody KPWiG, bo akcji nie kupował bezpośrednio od Agrosu. Zaniepokoiło to drobnych akcjonariuszy, zirytowało amerykańskie fundusze inwestycyjne, dla których plany sprzedaży aktywów prawdopodobnie prowadziłyby do strat. I zaczęło się uprzykrzanie życia. Pozostało jedno wyjście: ogłoszenie wezwania na wszystkie walory pozostające poza jego zasięgiem, po atrakcyjnej cenie, satysfakcjonującej amerykańskie fundusze. Dzięki temu został właścicielem 98,5% akcji. Po prawie dwóch latach postanowił wycofać spółkę z GPW, mógł to zrobić, bo nie było już opornych amerykańskich akcjonariuszy, i zgodnie z regułami znów ogłosił wezwanie na akcje. Zaoferował 10 zł za akcję, dając 25-proc. premię w porównaniu do kursu. Jednak drobni akcjonariusze byli rozczarowani, przy wezwaniu w 2001 r. płacił przecież po 41,5 zł. Spóźniony żal, stracili, nie reagując przy pierwszym wezwaniu.

Francuzi nie złamali reguł gry. Uchwałę o wycofaniu spółki z publicznego obrotu trzeba podjąć większością 4/5 głosów oddanych na WZA w obecności akcjonariuszy, którzy mają co najmniej 50% akcji. Inwestor musi ogłosić wezwanie, proponując cenę nie niższą od średniego kursu z ostatnich sześciu miesięcy i od ceny, za którą sam nabywał walory w ciągu ostatniego roku. Na podstawie tej zasady łatwo wyobrazić sobie, kiedy może dojść do zgłoszenia wniosku o wycofanie z GPW. Realność przewidywań podwyższa znajomość zestawienia akcji spółek o największych sesyjnych obrotach. Zestawienie takie w swych corocznych raportach publikuje GPW, wykaz obejmuje wszystkie notowane spółki, a więc również te, dla których obrót jest znikomy. Jeżeli w obrocie jest poniżej 20% akcji, inwestor, który ma pozostałe, pewnie poczeka na giełdową dekoniunkturę, na niskie notowania walorów swej spółki. Im mniejsze ilości walorów, a szczególnie przy śladowych ich wielkościach, tym bardziej problem kursu ponadproporcjonalnie traci na znaczeniu. Po konfliktach z mniejszościowymi akcjonariuszami - najsłynniejszy dotyczył Stomilu Olsztyn - i po wprowadzeniu reguły, że mniejszościowi udziałowcy działający zgodnie, mający co najmniej 5% liczby głosów mogą powołać biegłego rewidenta do spraw szczególnych (ten może sprawdzać wszystkie umowy mające znaczenie dla tych, których reprezentuje), istnieje jeszcze jeden sygnał ostrzegawczy.

Kary i dobre praktyki

Jednak dominują dobre praktyki. Gdy w 2003 r. NCC Polska (mając ponad 90% kapitału) ogłosił wezwanie na akcje Hydrobudowy Gdańsk, związane z wycofaniem spółki z GPW, zaproponował 28,55 zł za akcję, a ostatni kurs przed ogłoszeniem wezwania to 17,8 zł. W marcu 2001 w wezwaniu na 75% walorów płacił po 27 zł. Gdy włoski inwestor Elzabu (firma MWCR) ogłosił wezwanie, też płacił powyżej kursu za ostatnie pół roku.

KPWiG rzadko blokowała transakcje, wymierzała kary. Bogusław Ciupiał (właściciel klubu sportowego Wisła Kraków), gdy starał się, aby jego Tele-Fonika KFK dostała akceptację na przejęcie Tele-Foniki Kable, obiecywał, że spółka będzie na GPW przez co najmniej trzy lata lub do czasu, gdy Polska znajdzie się w UE. KPWiG choć zgodziła się, aby Tele-Fonika Kable zeszła z parkietu, jednak cofnęła inwestorowi zgodę na przekroczenie 50% głosów w Tele-Fonice KFK. OPG przejęło Orfe drogą okrężną. Kupiło 78% akcji zarejestrowanej na Malcie Orphe Holdings, która miała 73% udziałów w Orfe. W lipcu 1999 r. OPG ogłosiło wezwanie na 21% papierów spółki z GPW, przygotowując się do jej wycofania. Holendrzy uważali, że skoro wezwanie obejmuje akcje stanowiące mniej niż 25% głosów, nie trzeba starać się o zgodę KPWiG. Komisja nie zaakceptowała wezwania, bo już wcześniej powinna je ogłosić, gdy przez spółkę zależną przejmowała Orfe. Spółka nadal notowana jest na GPW.

W 2005 r. z giełdą rozstało się kilka dużych znanych spółek. SigmaKalon BV zdecydowała o wycofaniu Polifarbu Cieszyn-Wrocław (jej przychody w 2004 r. wyniosły 672,5 mln zł). Caisse Nationale de Credit Agricole postąpiła tak samo z Europejskim Funduszem Leasingowym, założonym przez Leszka Czarneckiego. Rozstały się bez problemów.

Dawno już nie powtórzyła się taka sytuacja, jak w 2002 r. z Morlinami. Na decyzję KPWiG spółka czekała ponad rok. Ruch dwukierunkowy odbywa się płynnie, w obie strony.


TOP 200