Pogodzić marzenie z biznesem

Dnia 29 października w restauracji Villa Foksal w Warszawie odbyło się Śniadanie Klubu CIO na temat zarządzania projektami. Wśród zaproszonych gości, oprócz menedżerów związanych z branżą IT, były także osoby, które na co dzień nie zajmują się zawodowo informatyką: naukowiec, redaktor naczelny, architekt i chirurg. Być może także to sprawiło, że w dyskusji częściej niż zwykle pojawiały się takie słowa i wyrażenia, jak ''marzenie'' czy ''człowiek jako cel projektu''.

Dnia 29 października w restauracji Villa Foksal w Warszawie odbyło się Śniadanie Klubu CIO na temat zarządzania projektami. Wśród zaproszonych gości, oprócz menedżerów związanych z branżą IT, były także osoby, które na co dzień nie zajmują się zawodowo informatyką: naukowiec, redaktor naczelny, architekt i chirurg. Być może także to sprawiło, że w dyskusji częściej niż zwykle pojawiały się takie słowa i wyrażenia, jak ''marzenie'' czy ''człowiek jako cel projektu''.

Gośćmi Śniadania byli ludzie, których wyraźnie różniła profesja i wiek, jednak dyskusja nie przerodziła się w otwartą konfrontację "starego z nowym" czy "naszego z cudzym". Różnymi językami mówiąc i na różne doświadczenia się powołując, dochodzono do wspólnych zgodnych konkluzji. Szczególną refleksję wywołały doświadczenia w zarządzaniu projektami z lat PRL-u Jerzego Sławińskiego z Instytutu Maszyn Matematycznych. Już wtedy największą premię otrzymywał ten menedżer projektu i ten zespół, który mógł się pochwalić największą determinacją, różnorodnością kompetencji i elastycznością. Okazuje się, że zewnętrzne ograniczenia - wtedy ustrojowe, dzisiaj rynkowe - zawsze muszą być traktowane jako wyzwania, które pobudzają ducha i twórczą aktywność, a nie jako wytłumaczenia lub alibi dla małych celów i nieudacznictwa.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Prof. Antoni Dziatkowiak, kardiochirurg z Krakowa, opowiadał o przedsięwzięciu poprawy warunków leczenia pacjentów szpitala w Krakowie, które realizował w latach 80. "O czym marzył w tamtych latach lekarz w szpitalu? O więcej niż dwóch toaletach" - opowiadał gorzko profesor. Aby projekt mógł być wcielony w życie, oczywiście powinien być wtedy "głęboko uzasadniony ideologicznie". To problemy, o których nie można powiedzieć, by całkowicie znikły z naszej rzeczywistości - choć ideologia się zmieniła, ale tak jak i dziś, gdy znajdowały się w rękach zapaleńców, były wieńczone sukcesem. Profesor Dziatkowiak mówił, że zanim powstanie projekt, najpierw musi być jakaś wizja, marzenie, a realizatorzy przedsięwzięcia muszą mieć swojego mistrza, który byłby dla nich niekwestionowanym autorytetem. Należy dopowiedzieć, że dzięki temu, że on jest takim mistrzem, powstała tak nowoczesna, uczciwa i przyjazna pacjentowi placówka jak Kliniaka Chirurgii Serca, Naczyń i Transplantologii w szpitalu im. Jana Pawła II w Krakowie.

Pogodzić marzenie z biznesem

Od lewej: Konrad Kobylecki - PTK Centertel, Dorota Poniatowska-Mańczak - Bank Zachodni WBK, Krzysztof Pankowski - Spedpol

Dorota Poniatowska-Mańczak, CIO z Banku Zachodniego WBK SA, tłumaczyła tę wypowiedź do swoich potrzeb, mówiąc, że dla informatyka marzenie to wymóg biznesowy, problem do rozwiązania, do którego dochodzi się, np. przez stworzenie dokumentu czy koncepcji rozwiązania. "Wizjoner w mojej nomenklaturze jest to sponsor projektu. On nie tylko przeznacza pieniądze na przedsięwzięcie, ale wyraźnie zależy mu na powodzeniu realizacji projektu".

Marek Budzyński, znany warszawski architekt, prezes spółki M. Budzyński, Z. Badowski - Architekci Sp. z o.o., uważa, że celem projektu może być absolutnie wszystko, nie tylko osiągnięcie zysku dla biznesmena. Podkreślał, że w dzisiejszej architekturze celem coraz bardziej staje się człowiek: "Każda budowla służy jakiemuś ogólnemu celowi. Żyją jednak w niej ludzie, architekt musi więc ją dostosować właśnie do potrzeb człowieka, by ten czuł się w niej dobrze. Przede wszystkim zaś muszę powiedzieć, że ja nie buduję budynków, tylko przekształcam przestrzeń".

Tomasz Byzia z Premium Technology zwracał uwagę, że podstawowym problemem w projektach jest oszacowanie pracochłonności zadań, jeśli dział IT nie zrobi tego na początku drogi, to trudno konstruktywnie o czymkolwiek rozmawiać ze sponsorem. Podkreślił też, że definiowanie celów projektu zrzuca się często na kierowników projektu, ich z kolei celem jest przygotowanie pewnych produktów: "Co z nimi zrobi sponsor, to już osobna kwestia" - skończył Tomasz Byzia. Potwierdził to Konrad Kobylecki, CIO z firmy Centertel, dodając również, że sponsor bierze na siebie odpowiedzialność także za procesy mające miejsce po zakończonym projekcie. Zaprzeczył jednocześnie obiegowym opiniom, jakoby projekty informatyczne były czymś specyficznym: "Życie to projekty i procesy. Zmiana rzeczywistości w projekcie to zmiana procesów".

Józef Adamus, dyrektor IT w Ministerstwie Finansów, posłużył się "miękką" terminologią, z której chętnie korzystali prof. Antoni Dziatkowiak i Marek Budzyński, powiedział, że realizacja projektu, to realizacja wizji artysty, ale jednocześnie kwestia dobrej roboty rzemieślnika. "Informatyk natomiast to połączenie artysty z rzemieślnikiem" - zakończył. Bronisław Piwowar, redaktor naczelny magazynu NetWorld, zastanawiał się, czy w realizacji projektu warto tak jaskrawo dzielić role, podkreślił, że praca zespołowa w projekcie umożliwia komunikację: "Tu się mieszają role artystów i rzemieślników". Sformułował też definicję projektu, która wśród jednych wywołała entuzjazm (Marek Budzyński, Antoni Dziatkowiak), u innych zaś (spora część przedstawicieli branży IT) dość zdecydowany sprzeciw: "Projekt to dokument definiujący zasady budowy nowego obiektu (np. domu, zastawki serca), określający jednocześnie zasady wprowadzania go do produkcji".

Dorota Poniatowska-Mańczak zwróciła uwagę, że projekt musi być wpisany w zarządzanie zmianą, której jest komponentem. Podkreśliła, że dobrze jest zachęcać ludzi do kreatywności, ale że to jednocześnie niesie niebezpieczeństwo wprowadzania zmian w zakresie zaplanowanego już i zabudżetowanego projektu. Henryk Baniowski, CIO z BPH PBK SA, obecny CIO Roku, zaznaczył, że ważny jest zarówno warsztat, dokumentacja, jak i metoda stosowana w realizacji projektu. "Te czynniki jednak nie mogą nam przesłonić otoczenia.

Człowiek i jego inteligencja są katalizatorem ostatecznego sukcesu, nie jesteśmy przecież maszynkami, patrzącymi wyłącznie na reguły prowadzenia projektu".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200