Lider na każdy czas

Profil dobrego menedżera

Co dla Państwa znaczy sformułowanie: dobrze wyszkolony menedżer?

Paulina Polko: To człowiek, który oprócz merytorycznej wiedzy z dziedziny, w której pracuje, np. znajomości rynków finansowych, posiada wiedzę i umiejętności z zakresu budowania zespołu i kierowania ludźmi. To ktoś, kto potrafi nakreślić im wizję celu, do którego dążą, porwać ich, przekonać, że biorą udział w wielkim wspaniałym projekcie, a nie jedynie zarabiają pieniądze.

Czy dobry menedżer sprawdzi się w każdej sytuacji? Jakie cechy wyróżniają idealnego menedżera kryzysowego?

Zobacz również:

  • Bądź doceniony i doceniaj

Roman Polko: Lidera poznaje się po tym, jak sobie radzi z problemami: czy umie przestawić ludzi na nowe sposoby działania, przekonać ich do większego wysiłku, sprawić, by się nie poddawali, nie osiadali na laurach. Nie może panikować, uciekać z pola walki, znikać ludziom z oczu. Bo właśnie wtedy oni go najbardziej potrzebują.

Paulina Polko: Idealnym przykładem antylidera jest włoski kapitan Schettino ze statku Concordia, który zatonął u wybrzeży Włoch: zamiast sprostać wyzwaniu, ratować ludzi i statek, on po prostu uciekł. Podobno do czasu tego wydarzenia radził sobie całkiem nieźle; dopiero sytuacja kryzysowa pokazała, że nie nadaje się na kierownicze stanowisko.

Dużą wagę przywiązują Państwo do uczenia się, nawet od terrorystów… Czego menedżer może się od nich nauczyć?

Roman Polko: Inwencja terrorystów nie ma granic, a my - z nimi walczący - wciąż podążamy pół kroku za nimi, próbując przewidzieć ich kolejne ruchy.

Terroryści, którzy nie działają w ramach zhierarchizowanej struktury, ale w ramach sieci, w której trudno zidentyfikować centrum i jeden ośrodek decyzyjny, mogą sobie pozwolić na innowacyjność i większą swobodę działania. Ideowe, emocjonalne zaangażowanie członków ugrupowań terrorystycznych, poświęcenie dla sprawy powodują, że są oni gotowi zapłacić każdą cenę za sukces, zwycięstwo. Dlatego też tak często wygrywają z o wiele silniejszym przeciwnikiem, takim jak światowe mocarstwa czy korporacje, międzynarodowe organizacje.

Paulina Polko: Sukcesy terrorystów powinny być przestrogą dla wielkich korporacji, zadufanych w sobie dużych firm, przekonanych o tym, że ich rozmiar i środki, jakimi dysponują, pokonają każdego. Tak nie jest. Dawid może zwyciężyć Goliata. I trzeba o tym nieustannie sobie przypominać.

Napisał Pan: "Lider musi wiedzieć, kto jest w stanie działać, a kogo trzeba odsunąć" - chodzi o stres i o zbudowanie prawdziwego zespołu…

Roman Polko: Nawet w takiej jednostce jak GROM nie wszyscy z bronią w ręku realizują zadania na pierwszej linii ognia. Oprócz sprawnych w boju szturmanów potrzeba informatyków, logistyków, zaopatrzeniowców, księgowych… Ludzie doświadczeni, którzy z racji wieku czy np. uszczerbku na zdrowiu nie mogą już walczyć, zazwyczaj bardzo dobrze sprawdzają się w szkoleniu następców. Miałem kiedyś w jednostce żołnierza, któremu podczas prac minerskich trzęsły się ręce. Koledzy poprosili, by go wyłączyć z realizacji skomplikowanego zadania, w którym najmniejsze drgnięcie dłoni mogło się skończyć katastrofą. Nikt nawet nie myślał, by wyrzucać go z jednostki, przesunięto go do pionu transportu. Po kilku latach, w czasie misji w Iraku, niespodziewanie okazało się, nie ma już tego problemu i wrócił do działań w warunkach bojowych.

Jak skutecznie podtrzymywać morale pracowników?

Paulina Polko: Przede wszystkim najpierw trzeba je zbudować. Nie da się nagle wymagać od ludzi szlachetnych postaw czy zachowań, jeśli wcześniej zmuszani oni byli do nieuczciwej walki z konkurencją czy stosowania nieetycznych sztuczek wobec klientów. Ludzie muszą wiedzieć, że uczciwość, jakość oferowanych przez firmę produktów czy usług, zasady fair play wobec konkurencji są obowiązującą regułą, a nie hasłem, którego nikt nie zamierza przestrzegać.

Roman Polko: To sytuacja analogiczna do tej, z jaką mamy do czynienia w wojsku: jeżeli żołnierz jedzie na misję wysyłany przez swoje państwo, by walczyć w słusznej sprawie, jeżeli wie, że swoim zachowaniem może powstrzymać terrorystów, ludobójstwo, rozdzielić walczące strony, to nawet jeśli przyjdzie mu tam zginąć, jego poświęcenie nie idzie na marne. Morale w zespole, przekonanym o słuszności tego, co robi, jest wysokie, ludzie skupiają się na jak najlepszym wykonaniu zadania, dbają o kolegów, są gotowi do poświęceń. Można oczywiście powierzyć wykonywanie zadań wojskowych najemnikom, ale trudno oczekiwać od ludzi, którzy decydują się na wyjazd jedynie ze względu na pieniądze, że w sytuacji, gdy trzeba ratować kolegę czy narazić życie w obronie cywili, postąpią tak, jak nakazuje sumienie, ryzykując swój los.


TOP 200