Lekcja z roku 1987

Znakomitą większość polskich inwestorów z oczywistych przyczyn ominął czarny giełdowy poniedziałek z 1987 roku. Warto jednak, z okazji 20. rocznicy, wyciągnąć z niego lekcję.

Znakomitą większość polskich inwestorów z oczywistych przyczyn ominął czarny giełdowy poniedziałek z 1987 roku. Warto jednak, z okazji 20. rocznicy, wyciągnąć z niego lekcję.

Rekordowo wysokie notowania indeksów mogą skłonić do wspomnienia okresu sprzed dwóch dekad, kiedy to inwestorom w sposób okrutny i nagły giełda przypomniała, że ich inwestycje mogą zależeć od czegoś tak nieprzewidywalnego jak wahanie nastrojów - czytamy w BusinessWeek.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

W ciągu pięciu sesji od 13 do 19 października 1987 r. indeks Dow Jones stracił średnio jedną trzecią swojej wartości, co oznacza, że amerykański rynek akcji stracił około 1 bln USD. Straty spowodowały panikę, której apogeum nastąpiło 19 października, Dow Jones spadł wówczas o 22,6%. Data ta przeszła do historii jako Czarny Poniedziałek. Niektórzy przygotowywali się wtedy na powtórkę z Wielkiego Kryzysu.

Do dziś trudno jest wytłumaczyć, co naprawdę stało się 20 lat temu, zwłaszcza że już kilka miesięcy po tych dramatycznych wydarzeniach rynki zaczęły odzyskiwać siły. Indeks Standard & Poor's 500 zakończył rok 1987 ze skromnym wzrostem 2,59%. A w ciągu niecałych dwóch lat kursy akcji wróciły do swoich świetnych wyników z poprzedzającego krach lata 1987 r.

Nikt do tej pory nie wie, czemu właściwie nastąpił ów krach. Dla naukowców stało się to inspiracją do zmiany metod badania kryzysów finansowych. Zamiast koncentrować się wyłącznie na fundamentach gospodarczych, zaczęli uważniej przyglądać się "mikrostrukturze rynku", sposobom, w jakie ludzie dokonują transakcji, i procesom formowania przez rynki cen akcji.

Nastrój na Wall Street zmienił się w 1987 r. nagle i wszyscy jednocześnie usiłowali pozbywać się akcji. Tego rodzaju stadny odruch to dość powszechne zjawisko na rynkach finansowych. Każda transakcja wymaga obecności kupującego lub sprzedającego. Gdy wiadomości czy nastrój powodują zmniejszenie liczby kupujących lub sprzedających na rynku, ceny akcji mogą podskoczyć albo spaść bardzo szybko. Inwestorzy wierzą, że rozumieją świat. Podczas kryzysu dzieje się coś dziwnego i tracą swoją pewność. Panika oznacza utratę kontroli. W dodatku trudno jest odróżnić, czy rynek w danym momencie zachowuje się racjonalnie czy irracjonalnie.

Jednym z rozwiązań dla ogarniętych paniką rynków może być spowolnienie pędzącego stada przerażonych inwestorów. Nowe zasady, wprowadzone po 1987 r., nakazują zawieszenie transakcji po wielkich stratach. Kolejnym środkiem terapeutycznym dla rozemocjonowanych rynków mogą być po prostu informacje. W 1929 r. i podczas innych wczesnych kryzysów finansowych nie było systemów komputerowych, dane gospodarcze były trudno dostępne, a raporty korporacyjne mało wiarygodne. Ludzie wiedzieli jedynie, że wybuchła panika i wszyscy pozbywali się akcji. W 1987 r., gdy dostęp do informacji był bez porównania lepszy, znacznie łatwiej było rynkom otrząsnąć się po krachu i wrócić do zdrowia.

Na podstawie: BusinessWeek "Lessons from the '87 Crash", Ben Steverman

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200