Leasing czyli wybór ryzyka

Porozmawiajmy teraz o finansach. W jaki sposób finansują się polskie firmy leasingowe. Czy biorą w macierzystym banku kredyty na atrakcyjnych warunkach?

- To bardzo dobre pytanie. Od razu mówię, że nie. Własny bank nie da tanich pieniędzy. Pierwszą przeszkodą jest kontrola transfer pricing. Sporządzając raport roczny, obie firmy, tzn. bank-matka i firma leasingowa-córka, muszą wykazać wzajemne obroty, a fiskus chce uniknąć sytuacji, gdy w grupie robi się sztuczne przerzuty. Dlatego też finansujemy się z rynku albo pod aktywa, albo pod poręczenia banku—matki. W przypadku dużych transakcji nieruchomościowych najczęściej banki zabezpieczają się właśnie na tym aktywie, jakim jest leasingowana nieruchomość. W innych firmach leasingowych bywa różnie. Są systemy, w których występuje globalne traktowanie biznesu. Dla nich partnerem nie jest bank lokalny, ale centrala za granicą. Jest jeszcze jedna możliwość finansowania, obecnie nie stosowana za często - sekurytyzacja nieruchomości. To zupełnie nowe źródło uzyskiwania finansowania. Myślę, że sekurytyzacja należności z leasingu nieruchomości jest perspektywą dla rynku. Z punktu widzenia naszego klienta ta różnorodność źródeł refinansowania działalności jest wielką zaletą, bo daje mu możliwość uzyskiwania produktów o różnych cechach, np. co do wolumenu (są już transakcje leasingowe wartości kilkuset milionów złotych) oraz czasu (spotyka się okresy powyżej 20 lat). Moim zdaniem, różnicowanie tych źródeł daje szanse na rozwój biznesu w Polsce.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Czyli widzi Pan przyszłość leasingu nieruchomości w jasnych kolorach?

- Trend jest wzrostowy, ale nie przewiduję w następnych kilku latach gwałtownego przyspieszenia, które zrównałoby tempo wzrostu tego segmentu z leasingiem ruchomości. Dla nieruchomości przewidujemy około 20% wzrostu rocznie. W tym roku wolumen transakcji powinien osiągnąć jakieś 3 miliardy złotych, a kolejny miliard za następne 2 lata. Rynek nie osiągnął jeszcze takiego stadium, by precyzyjnie móc określać relacje miedzy dobrą koniunktura a wzrostem. Prognozy rynkowe są też nieprecyzyjne z powodu transakcji, o których nie wiemy. Niektóre wielkie transakcje leasingowe mogą być robione w Polsce przez firmy z zagranicy, i to umyka statystyce.

Czy w Polsce występują lub mogą występować jakieś zagrożenia dla całej branży?

- Leasing jest bardzo wrażliwy na regulacje prawne. Mam nadzieję, że cały rynek nieruchomości i harmonizacja polskiego prawa z prawem unijnym będzie chroniła nas przed nieprzewidywalnymi i nieodpowiedzialnymi regulacjami. Jednak nie jesteśmy w stanie wykluczyć drobnych ruchów. Przykładem może być choćby likwidacja przyspieszonej amortyzacji. Do niedawna obiekt używany powyżej 5 lat można było amortyzować z faktorem 4. Teraz jest to niemożliwe. Fiskus zabrał nam jeden z bardziej atrakcyjnych modeli transakcyjnych.

Dodatkowo cały czas nie naprawiono niedopatrzenia w ujęcia prawa wieczystego użytkowania w kontekście transakcji leasingu.

Inna sprawa to podatek VAT. W całym cywilizowanym świecie dla obrotu nieruchomości przyjmuje się specjalne traktowanie tego sektora, który nie podlega podatkowi VAT, w polskich realiach byłyby to sektor komunalny i usługi finansowe. Jednak tak nie jest. Jeśli jednostka samorządowa robi transakcję na nieruchomości, to 22% VAT-u nie może być rozliczone w sposób tradycyjny, co obniża atrakcyjność całej transakcji. To polska specyfika. Postulujemy już od dawna, by obrót nieruchomościami dla celów tran-sakcji leasingowych był zwolniony z VAT-u. To nie są jakieś wymysły, ale wzorce z krajów o rozwiniętej gospodarce rynkowej. Ale cóż, musimy jeszcze trochę poczekać...


TOP 200