Koszty giełdowego debiutu

Strategie debiutów

Koszty emisji Grupy Lotos, która debiutowała na GPW 9 czerwca, to 15 mln zł. To już wydatki, które robią wrażenie. Ale czy słusznie? Ze względu na wielkość emisji koszt kapitału stanowił 1,48 proc. Koszty kapitału są bardzo zależne od wydatków na reklamę - zgodnie wspominają o tym Witold Stępień, prezes DM BH (dawniej COK BH) i Grzegorz Leszczyński, prezes Internetowego Domu Maklerskiego. "Ten element każda spółka kształtuje inaczej" - dodaje W. Stępień. Podwyższają je bardzo emisje kierowane do zagranicznych inwestorów, a zwłaszcza debiuty zagraniczne. Trzeba korzystać z zagranicznego doradztwa prawnego i finansowego. "Coraz rzadziej polskie firmy debiutują na europejskich giełdach, zazwyczaj łatwiej jest sprzedać swoje akcje na rodzimym rynku" - mówi Tomasz Konieczny, specjalista ds. rynków kapitałowych w PwC w Polsce.

Strategie wejścia na parkiet są bardzo różne, stąd różnice w cenie za debiut. Trzy składniki kosztów są najistotniejsze: doradztwa prawnego i finansowego, oferującego, promocji oferty. Dla wymagających inwestorów instytucjonalnych, zwłaszcza zagranicznych, nader ważne jest, jaka firma zajmuje się doradztwem, audytem, kto przygotowuje prospekt. Podpis renomowanej firmy musi kosztować. Dlatego mniej więcej co czwarty debiut odbywał się z udziałem takich firm, jak D&T, PwC, E&Y, KPMG. Koszty doradztwa różniły się bardzo. Te, które poniosła Interia, wynosiły 66,7 tys. zł, korzystała z usług polskich kancelarii prawniczych. Gdy sięgano po usługi zagranicznych korporacji, przekraczały nawet 1 mln zł.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Najbardziej naturalne są rozbieżności w kosztach promocji oferty. Variant, Decora czy Lena Ligting wydatki na ten cel miały bardzo podobne, około 180 tys. zł. Lotos debiut połączył z wzmocnieniem rynkowego wizerunku, a że była to potężna emisja akcji, tego rodzaju wydatki były niewspółmiernie wyższe - 3,9 mln zł.

Dom, ten wybrany

Wybór domu maklerskiego uzależniony powinien być od strategii debiutu, a konsekwencją są różnice w kosztach. Przeciętnie koszty te stanowią 30-40 proc. kosztów ponoszonych przez spółkę wchodzącą na giełdę. "Na wolnym rynku każdy z każdym konkuruje, dotyczy to także domów maklerskich, jednak każdy dom ma inne cele, kryteria i standardy" - mówi prezes DM BH Witold Stępień. "Nam zależy na wprowadzaniu na giełdę spółek o najwyższej renomie". Ten dom maklerski w minionym roku wprowadził na GPW takie spółki, jak JC Auto, PEKAES, Opoczno, IVAX, MOL.

Wyjątkowe są też niektóre transakcje. Najwięcej emocji wzbudzają duże emisje, gdy jednocześnie są niestandardowym projektem. "Wejście amerykańskiej spółki IVAX to była dla nas wielka przygoda" - mówi prezes. IVAX wykupił notowaną na giełdzie Polfę Kutno, a my przeprowadziliśmy pierwsze w Polsce wezwanie na zamianę akcji. DM BH swoją cenę uzależnia od takich czynników, jak wielkość transakcji, stopień jej skomplikowania, termin realizacji, sektor w jakim spółka działa.

Odwołując się do niedawnych debiutów: Police SA za prospekt emisyjny zapłaciły 689 tys. zł. Lotos 1,9 mln zł. Przy mniejszych emisjach koszt ten jest znacznie niższy. Travelplanet za prospekt zapłaciła IDMSA PL 131,6 tys. zł. Wydatki poniesione przez Variant to 187,7 tys. zł. Za przygotowanie prospektu Lena Lighting zapłaciła 338,0 tys. zł.

Koszty biura maklerskiego są uzależnione od wielkości emisji. Z rozmów ze spółkami wynika, że jest to 1-2 proc. wartości emisji. W biurach maklerskich wymieniana jest nieco wyższa granica, do 2,5 proc. Są to informacje nieoficjalne. Ponadto jest to tylko pierwsze przybliżenie kosztów podczas negocjacji, a bardzo wiele zależy od specyficzności oferty. "Wybraliśmy DM Millennium, z tego względu, że jest znany z debiutów spółek podobnej wielkości do naszej, nie było przetargu, nie jest to dom maklerski banku, z którym na co dzień współpracujemy" - mówi Włodzimierz Marciniak specjalista ds. finansowych Polcorolitu. "DM Millenium miał tyle ofert, że powstały problemy z obsługą, dlatego dodatkowo wzięliśmy IDMSA.PL". Także Ciech wybrał DM Millenium. "Ogłosiliśmy przetarg, zaprosiliśmy trzy domy maklerskie" - wspomina dyr. Kazimierz Przełomski. Dwie oferty cenowo były bliskie, jedna odstawała. Na co dzień spółka głównie współpracuje Citibank Handlowy i Pekao".

Z terminami debiutów wiążą się różne anegdoty, a choć wybór terminu jest nader istotnym elementem gry rynkowej, motywacje spółek są zaskakujące. Zwłaszcza gdy nie są uwzględniane sugestie domów maklerskich. Bywa, że jest to dzień urodzin żony prezesa albo inna data, którą prezes uznaje za szczęśliwą. Zdarzają się bardzo racjonalne zmiany planów. Data debiutu Ciech została zmieniona, aby nie zderzyły się ze sobą dwie wielkie emisje. Szybsza była PKO BP, zadebiutowała 10 listopada, dlatego Ciech poczekał dokładnie trzy miesiące. Opóźnienie wiązało się z dodatkowymi kosztami, aby utrzymać ważność prospektu, spółka musiała dostarczyć półroczny audyt.

Dobra pora na parkiet

Koszty giełdowego debiutu
Aż 169 spółek debiutowało w II kw. br. na giełdach Europy. "Drugi kwartał to tradycyjnie dobry okres, a wprowadzenie 1 lipca Dyrektywy o prospekcie dało dodatkowy bodziec, by sfinalizować oferty przed zmianą w regulacjach" - komentuje Tom Troubridge, szef grupy ds. rynków kapitałowych PwC w Londynie. Szczególnie atrakcyjna okazała się londyńska Alternative Investment Market (AIM). Nowe przepisy i popularność AIM nie zaszkodzą jednak GPW. "Spółki najczęściej szukają pieniędzy tam, gdzie działają" - stwierdza Tomasz Konieczny z PwC. Nie jest to też tańsze rozwiązanie. I wcale nie oznacza łatwego pozyskiwania kapitału przy kolejnych emisjach. Polska spółka nie będzie na AIM rozpoznawalna dla inwestorów, chyba, że dużo wyda na ponawiane promocje. A to podwyższa koszty pozyskiwania kapitału.

<hr size="1" noshade>Tomasz Konieczny, specjalista ds. rynków kapitałowych w PricewaterhouseCoopers w Polsce

Koszty giełdowego debiutu

Tomasz Konieczny

- Celem nowej dyrektywy europejskiej, obowiązującej od 1 lipca br., jest ujednolicenie zasad oferowania papierów wartościowych w obrocie publicznym. Spółka oferująca swoje akcje na którymkolwiek rynku UE będzie miała taki sam prospekt emisyjny, będą ją obowiązywały takie same zasady. Spółki wiedziały o nadchodzących zmianach i w ostatnich dniach czerwca masowo publikowały prospekty emisyjne, nawet jeśli nie planowały jeszcze wchodzenia na giełdę. Nowy prospekt, zdaniem niektórych, jest zmianą ewolucyjną, dla innych stanowi rewolucję. Dotychczas polskie przepisy bardzo szczegółowo określały kształt prospektu. Przygotowanie prospektu polegało głównie na wypełnieniu listy danych podanej w ustawie. Nowe przepisy tylko opisują, co powinno znaleźć się w prospekcie, ciężar przerzucono więc na spółkę i jej doradców prawnych. Spółka sama podejmuje decyzję, co jest najważniejsze i co należy umieścić w prospekcie. Przedtem informacja dla czytelnika prospektu nie zawsze okazywała się klarowna. Czytelnik chciałby otworzyć prospekt i przeczytać, co jest ważne - teraz będzie to możliwe.

Nowe przepisy mogą prowadzić do zwiększenia kosztów przygotowania prospektu. Spółka będzie miała więcej obowiązków - sama ma decydować, co jest ważne w informacjach o niej, powinna się czuć mniej pewnie, prawdopodobnie będzie musiała w większym stopniu korzystać z usług doradców. Ale nie chciałbym tego demonizować.

W przypadku bardzo dużych spółek nowe przepisy o prospekcie emisyjnym będą oznaczały jednak oszczędności - jeśli spółka będzie chciała notować akcje na giełdzie nie tylko w Polsce, ale też na zagranicznych parkietach (robią tak PKO BP czy TVN). Do tej pory spółki takie musiały przygotować oprócz polskiego prospektu również inny dokument. Teraz wystarczy do naszej Komisji złożyć prospekt w jęz. polskim i angielskim, dalej komisje ustalają wszystko między sobą, obowiązuje tzw. zasada paszportu.<hr size="1" noshade>

Współpraca: Wanda Żółcińska, Łukasz Wójcik


TOP 200