Jachtowy boom
- Krzysztof Kozerski,
- 01.03.2005
Budowa jachtów i motorówek to dla wielu firm w Polsce i ich kooperantów prawdziwa żyła złota. Firmy, które dostrzegły popyt na jachty na zagranicznych rynkach, zainwestowały w rozwój technologii i potrafiły zaistnieć na Zachodzie, nie narzekają dziś na brak zamówień. Co więcej, mogą pochwalić się eksportowym hitem, który dobrze świadczy o jakości naszych produktów.
Budowa jachtów i motorówek to dla wielu firm w Polsce i ich kooperantów prawdziwa żyła złota. Firmy, które dostrzegły popyt na jachty na zagranicznych rynkach, zainwestowały w rozwój technologii i potrafiły zaistnieć na Zachodzie, nie narzekają dziś na brak zamówień. Co więcej, mogą pochwalić się eksportowym hitem, który dobrze świadczy o jakości naszych produktów.
Zobacz również:
- GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
- Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
- International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO
W Ostróda-Yacht, będącej w czołówce polskich stoczni, produkcja systematycznie rośnie, od 600 jednostek w sezonie 1998 do ok. 3000 w sezonie 2005. "Należy zauważyć, że jednocześnie zmienił się profil produkcji. W latach 1998-2000 większość produkcji stanowiły jachty i łodzie o długości 5 - 5,5 metra, zaś obecnie średnia długość produkowanych jednostek wynosi ok. 6,5 - 7 metrów. Ma to odzwierciedlenie w dynamice wzrostu obrotów z poziomu 9 mln zł w roku 1998 do 120 mln w dniu dzisiejszym" - mówi Piotr Jasionowski, prezes zarządu.
Prezes Piotr Jasionowski ze stoczni Ostróda-Yacht następująco charakteryzuje cały sektor: "W branży jachtowej dominują firmy prywatne, utworzone po roku 1990. Z grupy tradycyjnych polskich stoczni jachtowych do chwili obecnej funkcjonuje tylko zakład w Ostródzie. Aktualnie branża jest stosunkowo spolaryzowana, tzn., że po jednej stronie bieguna mamy 6 - 7 firm zatrudniających od 200 do 450 osób i obrotach rzędu 50 do 150 mln zł, a po przeciwnej stronie kilkadziesiąt małych zakładów szkutniczych, zatrudniających do 100 osób. Firmy z pierwszej grupy należy uznać za wiodące; korzystają z najnowocześniejszych technologii oraz rozwiązań organizacyjnych, posiadają certyfikowane systemy jakości zgodne z normą ISO 9001, są znane na rynkach europejskich. To ta grupa tworzy opinię o polskim przemyśle jachtowym, co wpływa dodatnio na pozycję firm mniejszych, ułatwiając pozyskiwanie zamówień eksportowych."
Polskie stocznie z radością przyjęły wstąpienie Polski do Unii. "Przez wiele lat borykaliśmy się z problemami wynikającymi ze skomplikowanych procedur celnych. Było to poważne utrudnienie naszej działalności, biorąc pod uwagę fakt, jak duży procent obrotów generujemy w eksporcie. Z wielką ulgą przyjęliśmy wstąpienie Polski do UE, gdyż automatycznie wiele procedur uprościło się, co znacznie skróciło nam drogę do klientów i zarazem obniżyło koszty logistyki i spedycji" - mówi Piotr Jasionowski.