Globalna marka wiedzy

"W tej chwili w kraju jest tak wielkie zapotrzebowanie na fachowców w dziedzinie finansów, że zaryzykuję twierdzenie, że w Polsce można więcej uzyskać, posiadając te dyplomy" - podkreśla. Jeśli ktoś mierzy wysoko, planując swoją karierę w finansach, bez certyfikatu zawodowego rozpoznawalnego stowarzyszenia raczej się nie obejdzie. Jarosław Chrupek z British American Tobacco, obecnie pracujący w Londynie jako Business Information Manager, uzyskał kwalifikacje CIMA w 2003 roku. Jako pierwszy Polak pełni funkcję członka Rady CIMA, o którą mogą ubiegać się tylko osoby posiadające wyższy stopień członkostwa (FCMA). Wspomina, że dla niego zdobycie tych kwalifikacji było swego rodzaju koniecznością. "Abym mógł dalej awansować, musiałem uzyskać określony certyfikat zawodowy" - opowiada. Okazuje się, że dostęp do pewnych stanowisk w międzynarodowych korporacjach często jest otwarty tylko dla posiadaczy takich dyplomów, niezależnie od tego, czy mają oni pracować w Polsce, czy zagranicą.

Awans i ogólnie większa wartość na rynku pracy bardzo łatwo przekłada się na wyższe wynagrodzenia. Doradcy personalni szacują, że osoby mogące pochwalić się pracodawcy zagranicznym tytułem zarabiają średnio 20% więcej niż ich koledzy po fachu bez certyfikatów, zatrudnieni na takich samych stanowiskach. Nie wszystkie korzyści z ich posiadania muszą być jednak tak wymierne. Jarosław Chrupek przyznaje, że przynależność do wąskiego, międzynarodowego grona wysokiej klasy profesjonalistów wiąże się również z dużym prestiżem zawodowym. "Certyfikat i członkowstwo w CIMA jest to coś, co zdecydowanie wyróżnia. To znak rozpoznawalny na całym świecie. Daje również możliwość nawiązywania ciekawych kontaktów, budowania networkingu" - zauważa.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Wyróżnić się z tłumu

Gdy mowa o ACCA, CFA czy innych międzynarodowych certyfikatach, zazwyczaj pojawiają się takie słowa, jak wiedza, mobilność, profesjonalizm. Niektórzy jednak postrzegają te kwalifikacje mniej idealistycznie. Zdaniem części właścicieli certyfikatu, stanowi on po prostu element, który wpisuje się do cv i pozwala wyróżnić się z tłumu. Wiele firm ma wewnętrzną politykę, zgodnie z którą na określonych stanowiskach trzeba posiadać określone dyplomy. Dlatego zdarza się, że nawet wyraźnie lepszy kandydat na stanowisko, ale bez certyfikatu, odpada w przedbiegach. Niekiedy - jak zauważają krytycy bezwarunkowej miłości do certyfikatów - podobna praktyka prowadzi do nadużyć i wypaczeń, szczególnie gdy na danym stanowisku ważne są także inne kompetencje, nie mające nic wspólnego z danym tytułem. Przyznają jednak, że przy rekrutacji preferuje się kandydatów na przykład z dyplomem ACCA, ponieważ po prostu nie trzeba już zbyt wnikliwie sprawdzać poziomu ich wiedzy. Natomiast tak naprawdę, człowiek najwięcej uczy się w boju.

Dla osób z bogatym doświadczeniem zawodowym certyfikaty stanowią raczej formalne potwierdzenie tego, co już od dawna potrafią. Niektórzy - podobnie jak Jacek Rusin, wicedyrektor finansowy w Sews Polska - traktują to jak swego rodzaju zabezpieczenie na przyszłość. "Na razie nie myślę o zmianie pracy, ale gdybym kiedyś musiał szukać nowego miejsca zatrudnienia, z dopiskiem ACCA w życiorysie będzie dużo łatwiej" - wyjaśnia. Podejrzewa on też, że w 50% zdobywanie zagranicznych certyfikatów to kwestia mody. Z tych wypowiedzi wynika, że praktyczna przydatność międzynarodowych kwalifikacji w pracy zawodowej jest największa na wcześniejszych etapach kariery. Ernst & Young Academy of Business stara się zachęcić do szkoleń ACCA ludzi młodych, oferując im spore zniżki. "Po pierwsze, dużo korzystniej jest równolegle zdobywać i wykorzystywać nową wiedzę w pracy. Po drugie, takie osoby mają więcej czasu i mobilizacji do nauki. Kandydatom pracującym na wyższych stanowiskach jest po prostu trudniej" - mówi Magdalena Oleksiuk.


TOP 200