Fuzje i przejęcia po czesku

Stało się to niemal w tym samym czasie, gdy PKN Orlen przejął czeski Unipetrol i była to największa akwizycja zagraniczna w historii polskich firm (rekord ten pobił Orlen, przejmując rafinerię w Możejkach). Jak Czesi na to zareagowali?

- A jak mieli zareagować? W ogóle nie zareagowali (śmiech). Wy, Polacy, patrzycie na to inaczej, bo traktujecie, że to było wasze. U nas takie procesy gospodarcze nie wywołują emocji, bo to jest po prostu biznes.

Dlaczego Amerykanie postanowili wyjść z inwestycji w Skawinie i w Elcho?

Fuzje i przejęcia po czesku

My, Czesi,jesteśmy cierpliwi. Wiemy, że ten biznes to nie bieg sprinterski, nie jest to nawet maraton. To ultramaraton.

- To jest pytanie do Amerykanów. Ja mogę tylko spekulować. Transakcje M&A bywają atrakcyjne ze względu na optymalizację podatkową; dotyczy to systemu podatkowego obowiązującego w kraju, z którego pochodzi przejmująca spółka. Jednak później przychodzi pytanie o możliwości dalszego rozwoju, a prawdopodobnie Amerykanie zorientowali się, że mają małe szanse na kupowanie kolejnych elektrociepłowni, bo nie przeznaczano ich do prywatyzacji. Jeśli tak, to nie mogli spodziewać się kolejnych korzyści z osiągania efektów synergii. Zostali z dwiema elektrociepłowniami, dla nich gdzieś w środku odległej Europy. A nasze, czeskie spojrzenie na te dwie firmy jest zupełnie inne, my blisko siebie mamy w tym rejonie cztery elektrownie (co daje efekty synergii), wprawdzie dzieli je państwowa granica, ale to jest Unia Europejska. Nie dziwię się więc Amerykanom, że sprzedali swoje dwie spółki.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Jak długo trwały negocjacje?

- Od 10 do 11 miesięcy, można powiedzieć, że to standard przy takich transakcjach.

Jaki moment był najbardziej emocjonujący przy tym przejęciu?

- Na pewno nie było nim due diligence, bo to jest tylko ciężka praca. Najwięcej adrenaliny daje uzgadnianie warunków zapisanych w umowach...

A więc nie negocjacje cenowe?

Nie, a to dlatego, że po uzgodnieniu ceny dzieje się wiele ciekawych rzeczy na etapie przygotowywania umów. Pojawiają się niespodzianki. Due diligence pokazuje bardzo wiele, ale nigdy nie pokazuje wszystkiego. Dlatego z polskich przysłów najlepiej zapamiętałem to, że diabeł tkwi w szczegółach (śmiech).

Dlaczego CEZ w październiku 2006 r. zadebiutował na warszawskiej giełdzie? Ze względów wizerunkowych, aby zwiększyć swoje szanse na udział w prywatyzacji polskiej energetyki?

- CEZ to koncern transparentny. Starannie budujemy relacje inwestorskie. Oczywiście, to powinno ułatwiać udział w prywatyzacji i przejmowanie państwowych aktywów.

Gorący rynek energetyczny

Jak wyobraża Pan sobie dalszy rozwój spółki CEZ Polska, zwłaszcza w warunkach opóźniania prywatyzacji? Podczas międzynarodowych spotkań w Krynicy organizowaliście dyskusję o przyszłości elektrownii atomowych.

- To był mój pomysł, aby zorganizować taki panel dyskusyjny, bo uważam, że Polska potrzebuje debaty na ten temat. Jestem przekonany, że przyjdzie czas, gdy zdecydujecie się na takie inwestycje, tym bardziej warto już teraz o tym rozmawiać. Do naszej elektrowni atomowej w Temelinie przyjeżdżają ciągle wycieczki, rezerwacje trzeba robić z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, a czy to nie dziwne, że dopiero wkrótce ma się tam pojawić pierwsza wycieczka z Polski? Przez "Euromoney" zostaliśmy uznani za najlepiej zarządzaną spółkę w tej części Europy także ze względu na naszą otwartość w komunikowaniu się, bo uznajemy, że energetyka atomowa wymaga wyjątkowej otwartości na publiczność.

Kiedy w Polsce może powstać pierwsza elektrownia atomowa? Za dziesięć lat, chyba nie wcześniej?

- My, Czesi, jesteśmy cierpliwi. Wiemy, że ten biznes to nie bieg sprinterski, nie jest to nawet maraton. To ultramaraton.

W takim razie jak wyobraża Pan sobie europejski rynek energetyki? W jakim kierunku będzie się rozwijać?

- CEZ będzie ciągle poważnym graczem, coraz silniejszym. Więcej będzie elektrowni gazowych, ale nie będzie wielkich przewartościowań, bo energetyka to taka branża, że myśli się o inwestycjach co najmniej z dziesięcioletnią perspektywą, więc wtedy będzie wiele dyskusji i przygotowań do wybudowania elektrowni jądrowych. Nie można o tym ciągle rozmawiać w kontekście katastrofy w Czarnobylu.

A do czego doprowadzą kolejne fale fuzji i przejęć? PricewaterhouseCoopers w swym najnowszym raporcie pisze, że w 2006 r. w sektorze energetycznym średnia wartość transakcji poszybowała w górę o 162%, a liczba transakcji zwiększyła się o 21%. Najbardziej gorące rynki w tym sektorze to Rosja, Czechy, Węgry i Polska.

- Znam ten raport, rynek jest rzeczywiście bardzo gorący, ze względu na prognozowany szybki wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną. To podwyższa opłacalność przejęć.

A czy nie dojdzie do przejęcia CEZ przez silniejszego gracza? W CEZ 67,61% akcji ma Skarb Państwa. Nie sprzeda swych udziałów?

- Nie wiem, co zrobi czeski rząd. Obecnie trwa wykup akcji własnych, poprzez giełdy w Warszawie i Pradze. W sierpniu share buyback przekroczył już 5% i może osiągnąć nawet 10%. Przeprowadzamy wykup akcji, budując wartość firmy dla akcjonariuszy. Natomiast trudno mi się wypowiadać, co zrobi rząd czeski z akcjami CEZ. Mogę powiedzieć, że my respektujemy wszystkie prawa akcjonariuszy. A jak wartość spółki ciągle rośnie, to właściciele są zadowoleni.

Dziękuję za rozmowę.


TOP 200