Echa klubowych dyskusji

Podczas marcowego spotkania Klubu CIO poświęconego projektom uratowanym (22 marca br., Warszawa, "Projekty ocalone. Determinacja i wiedza ratują projekt strategiczny") wywiązała się interesująca dyskusja na temat samej istoty podejścia projektowego. Punktem wyjścia okazało się wystąpienie Marka Kowalczyka, który udowadniał, że nie ma najlepszej metodyki projektowej, że nie warto być ortodoksyjnym wyznawcą żadnego podejścia. Ważna jest wiedza o zaletach i ograniczeniach każdego sposobu realizacji projektu. Zdrowa, zdystansowana refleksja. Umiejętność zadania wreszcie podstawowego pytania: czy na pewno w danym wypadku działania należy opatrywać go atrybutem "projektu"?

Na kanwie dyskusji, do której wszyscy obecni obiecali wrócić oraz nadać jej możliwie szeroki rozgłos, publikujemy dwie opinie. Zaproszenie do skomentowania tematu przyjęła Małgorzata Korycka-Purchała, która uczestniczyła w dyskusji. Ponadto obszernej odpowiedzi na zadane pytanie udzielił Marek Kowalczyk (tekst "Czym jest projekt). Liczymy, że to początek szerszej debaty.

Zapraszamy do dyskusji!

Projekt: nie stosować pochopnie

Małgorzata Korycka-Purchała

Doświadczona top menedżer IT, od lat aktywna uczestniczka dyskusji prowadzonych na forum Klubu CIO. Posiada 17-letnie doświadczenie pracy w PZU SA, gdzie pełniła funkcję kierownika Zespołu Programistów w Dziale Informatyki, zastępcy dyrektora Biura Ekonomicznego, dyrektora Biura Zarządzania Informacją. Prowadziła budowę Hurtowni Danych (od 2001 roku także w PZU Życie SA). Jest absolwentką Wydziału Matematyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego.

Projekty to przedsięwzięcia jednorazowe, niepowtarzalne, złożone. W zasadzie wiele naszych aktywności, nawet z życia codziennego, ma cechy projektu. Czy jednak za każdym razem warto wytaczać całą machinę biurokratyczną towarzyszącą metodykom zarządzania projektami? Wydaje się, że dobrze zdefiniowana struktura organizacyjna przedsiębiorstwa, z dokładnie określonym zakresem kompetencji i odpowiedzialności, a także procedurami budżetowania i mechanizmem korzystania z przydzielonych środków finansowych, pozwala na wypełnianie większości celów biznesowych bez konieczności powoływania kosztownych struktur projektowych. Zatwierdzenie projektu wiąże się z oddelegowywaniem pracowników, zatrudnianiem kierowników projektów, a w sytuacji powoływania dużej liczby projektów koniecznością zarządzania portfolio projektów, co implikuje kolejny narzut administracyjny. W konsekwencji menedżerowie komórek organizacyjnych tracą pracowników oddelegowanych do projektów przy jednoczesnym dotychczasowym obciążeniu zadaniami.

W ostatnich latach w dużej instytucji finansowej została zbudowana i wdrożona korporacyjna hurtownia danych w ramach powołanych struktur organizacyjnych odpowiedzialnych za zarządzanie informacją. Hurtownia powstała jako narzędzie do realizacji zadań biznesowych, a więc dostarczania organizacji informacji niezbędnych do prowadzenia biznesu. Przedsięwzięcie to nie było realizowane w formalnej strukturze projektowej.

Powoływanie kolejnych projektów niejednokrotnie jest powodowane chęcią dodania przedsięwzięciu splendoru, zaspokojenia ego kierownika lub sponsora, pozyskania dodatkowych zasobów ludzkich, a także zdobycia budżetu, którego nie przewidziano w procesie planowania.

Oczywiście, bywają ogromne projekty, obejmujące swoim zasięgiem całą firmę, takie jak: zmiany organizacyjne dotyczące korporacji, centralizacja lub wymiana głównego systemu informatycznego, które trudno przeprowadzić bez pełnego zastosowania metodyki projektowej. Zarządzanie projektowe wpisane jest również w specyfikę niektórych firm konsaltingowych.

Wydaje się jednak, że bezkrytyczne nałożenie macierzowe projektów na tradycyjną sztywną strukturę organizacyjną niepotrzebnie komplikuje zarządzanie w firmie.

Małgorzata Korycka-Purchała

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200