Dyplomy dla CIO

Aż się wierzyć nie chce, że w dobie pełnego rozkwitu ery informatycznej nie dorobiliśmy się jeszcze standardowego dyplomu CIO.

Aż się wierzyć nie chce, że w dobie pełnego rozkwitu ery informatycznej nie dorobiliśmy się jeszcze standardowego dyplomu CIO.

Przedstawiciele innych zawodów, od których oczekuje się podobnego poziomu wiarygodności i odpowiedzialności, otrzymują stosowne certyfikaty, które obdarzają ich zarówno autorytetem moralnym jak i wyposażają w określone prawa.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Aż się wierzyć nie chce, że w dobie pełnego rozkwitu ery informatycznej nie dorobiliśmy się jeszcze standardowego dyplomu CIO. Przedstawiciele innych zawodów, od których oczekuje się podobnego poziomu wiarygodności i odpowiedzialności, otrzymują stosowne certyfikaty, które obdarzają ich zarówno autorytetem moralnym jak i wyposażają w określone prawa. Brak dyplomowanych CIO (CCIO) stwarza niepotrzebne komplikacje dla społeczeństwa i świata biznesu. Proces certyfikacji CIO przydałby im też większego szacunku, na który z pewnością zasługują.

Brak szacunku

Choć minęło już ćwierć wieku od wybuchu rewolucji informatycznej, świat amerykańskiego biznesu nie przejawia zbytniego szacunku dla swoich szefów informatyki. Kierownictwo firm często postrzega CIO jako po prostu lepszego sortu programistów. To samo kierownictwo jednak potrzebuje CIO, by firmy mogły funkcjonować w realiach XXI wieku. Częste walki toczone między poszczególnymi działami firm o zasoby informatyczne stanowią wystarczające potwierdzenie wagi usług świadczonych przez CIO. Z kolei częste rotacje na stanowisku CIO świadczą o tym, że decyzje podejmowane przez CIO często bywają kwestionowane. Nierzadko obserwowane niedostatki integracji systemów i niepowodzenia we wdrażaniu jednolitych standardów świadczą dodatkowo o braku szacunku dla powszechnie przyjętych zasad IT. Taka sytuacja ma miejsce w firmach, które utworzyły sobie stanowisko CTO w celu obejścia CIO i zafundowania sobie jakiejś technologii, której zapragnął szef któregoś z innych działów.

Certyfikacja wykształcenia i umiejętności CIO pomogłaby w dużym stopniu wyeliminować tego rodzaju problemy. Dzięki certyfikacji wyższa kadra kierownicza firm zdawałaby sobie sprawę i brała pod uwagę prawne uwarunkowania i zasady ogólnie przyjęte w środowisku IT ¦ co byłoby bardzo ważne dla CEO, usiłujących rozwijać swoje firmy, czy chociażby dla prawników szukających osób, które mogłyby zostać pociągnięte do odpowiedzialności za złe działanie oprogramowania.

Tytuł CCIO mówiłby także wiele osobom postronnym. Sygnalizowałby, że szczycąca się nim osoba jest odpowiednio wykształcona i z powodzeniem zdała trudny egzamin. Dyplom CCIO byłby również świadectwem rzeczywistych osiągnięć w dziedzinie technologii, doświadczenia na stanowisku kierowniczym, umiejętności komunikacji międzyludzkiej i posiadania referencji. Dyplomowany CCIO miałby kwalifikacje predestynujące go do kierowania działem zarządzania informacją i upoważniające do oceny walorów przywódczych innych osób kierujących działami IT, jak np. CTO, COO lub dyrektorów ds. informatyki. CCIO z założenia byłby wyposażony w zasób wiedzy na tyle szeroki, by umieć zastosować technologie przyszłości w celu wysforowania firmy na czołową pozycję w jej branży.

CIO nie można oceniać wyłącznie na podstawie ich umiejętności technicznych, księgowych i biznesowych. Szefowie i akcjonariusze firm, audytorzy i CIO potrzebują odpowiednich miar, by móc ocenić jakość pracy szefów informatyki. Wytyczne tego rodzaju mogłyby też być pomocne przy egzaminowaniu CIO z praktyk informatycznych, zarządzania pracownikami, wyboru dostawców, budżetowania, kwestii prawnych i wielu innych dziedzin. Zalecenia winny też określać dopuszczalne praktyki CCIO, w ten sam sposób w jaki zostały określone np. powszechnie przyjęte praktyki w księgowości, jakie mogą stosować biegli rewidenci.

Egzaminy dla CCIO powinny obejmować dwa obszary: najlepsze praktyki i przyjęte zasady. Najlepsze praktyki to pomysły i strategie służące rozwojowi IT, w tym dotyczące zarządzania wielkimi ilościami danych oraz zgrywania IT z działalnością gospodarczą firm. Przyjęte zasady z kolei powinny dotyczyć wymogów i pojęć prawnych, w tym regulacji odnoszących się do praw autorskich, zatrudnienia i wywiązywania się z zobowiązań przez dostawców.

Certyfikacja reprezentantów poszczególnych zawodów nie jest pomysłem nowym. W końcu zarówno lekarze, prawnicy, księgowi, fryzjerzy, pośrednicy w handlu nieruchomościami czy kierowcy ciężarówek muszą najpierw zdobyć jakiś papier, by móc wykonywać swój zawód. Najwyższy czas zacząć wręczać dyplomy najwyższym rangą menedżerom odpowiedzialnym za zarządzanie informacją biznesową. Czas stworzyć CCIO.

Tłumaczenie Andrzej Lewandowski

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200