Człowiek od nowych wyzwań

Praca, nie salony...

W Praktikerze Paweł Kiełczykowski zajmował stanowisko dyrektora administracji. "Niemcy za administrację uważają to wszystko, co nie jest związane ze sprzedażą, zakupami, marketingiem i nie jest HR. Czyli jest tam kontroling, IT, księgowość, kontrola rachunków i organizacja" - wyjaśnia niemiecką specyfikę. "Dosyć szeroki zakres, ale wydaje mi się, że jest to bardzo dobrze zorganizowane, bo to całe zaplecze, na którym może się opierać praca działów operacyjnych. Zawsze tłumaczyłem moim ludziom, że my nie jesteśmy od tego, żeby brylować na salonach, tylko żeby stanowić dobre zaplecze dla operacji w każdej z firm. Im mniej się o administracji mówi, tym lepiej, to znaczy, że zapewnia wszystko, czego potrzeba. Tak wyglądała cała moja praca. Znam swoje miejsce w szeregu. Kiedyś prowadziłem jeszcze taki ranking, jak szybko zarobię pieniądze, żeby zwróciło się moje wynagrodzenie. Różnie to bywało, ale nigdy nie trwało cały rok. Czasem wystarczyło kilka miesięcy, żebym zarobił na swoje wynagrodzenie. Zawsze mówiłem wtedy szefowi: teraz to już pracuję dla ciebie za darmo do końca roku".

Czas Praktikera to czas sukcesów. Kiełczykowski stworzył tam zespół, który potrafi pracować samodzielnie. "Już wspominałem, że nie jestem szefem, który chce wchodzić w szczegóły, ponieważ uważam, że dobry kontroler jest lepszy od najlepszego dyrektora finansowego, jeśli chodzi o szczegóły, zaś dobra księgowa potrafi lepiej zaksięgować niż najlepszy CFO. Taka jest prawda. Jeśli się o tym nie zapomina, daje się ludziom zadania i możliwość wykazania się, to odnajdą w tym sens swojej pracy. Taki zespół udało mi się stworzyć. W czasie mojej pracy otworzyliśmy cztery nowe markety, to nie jest dużo, ale biorąc pod uwagę ogrom pracy związany z przygotowaniami, to prawdziwy sukces" - mówi. Udało się również zmodernizować system kontrolingu, zaczynający się już na poziomie dyrektora marketu, który stał się równorzędnym partnerem dla centrali, a ona zaczęła dostrzegać swoją służebną rolę w stosunku do pracowników na pierwszej linii. "Udało się zrobić też wiele projektów międzynarodowych. I jeszcze jedno - z najgorszego działu administracji w sieci polski oddział jest, jeśli nie na pierwszym miejscu, to w ścisłej czołówce europejskiej" - dodaje.

Potrzebna adrenalina

Dlaczego więc zmiana firmy? "Głównie dlatego, że już nie za bardzo potrafiłem dać coś tej firmie, zaś ona też już nie za bardzo miała pomysł, co ze mną zrobić, a nawet gdyby miała pomysł, to proces decyzyjny trwa tam długo. A tu znowu pojawił się head hunter. Po pierwszej rozmowie wywnioskowałem, że w rachubę wchodzą dwie firmy. Jedną z nich był Schenker". Raczej nie zastanawiał się nad wyzwaniem. "Schenker jest dużym koncernem, należy do jeszcze większego koncernu. To ciągle się wplata w tę moją koncepcję pracy dla kogoś - jeżeli już pracujesz dla kogoś, to pracuj w dobrej firmie lub zrób z niej dobrą firmę. Oczywiście, jest to interesujące, jeśli można pracować w firmie, która jest liderem na rynku, kiedy jest coś nowego, co rozwija człowieka i może go nauczyć nowych rzeczy. Można powiedzieć, że jeśli ktoś prowadził finanse w mleczarni, to równie dobrze może je prowadzić w hucie metali nieżelaznych, ale dobrze wiemy, że nie do końca jest to prawdą, że jest pewna specyfika, która wymaga poznania. Nie chciałem po prostu dotrwać do emerytury, tylko zrobić coś, co da mi dużo więcej adrenaliny. Nie uważam, aby dyrektorzy finansowi byli ludźmi nudnymi, uważam, że są to ludzie, którzy oczekują pewnej przygody od pracy i taką przygodę Schenker mi zaoferował. Zaoferował mi pozycję lidera jako firma na rynku, zaoferował mi nowe wyzwania w stosunku do tego wszystkiego, co dzieje się tu wewnątrz i w kontaktach między firmą a partnerami czy klientami". Finanse, księgowość, kontroling, windykacja i administracja (organizacja, zakupy centralne i dział prawny) - to nowy zakres obowiązków dyrektora finansów i administracji Schenkera.

Gdy Paweł Kiełczykowski zaczynał pracę w Praktikerze, podczas rozmowy z członkiem zarządu powiedział, że zwykle po trzech latach zaczyna nudzić się w firmie, wszystko działa i nie ma już co nowego zaoferować. "Usłyszałem wtedy, że Praktiker jest firmą handlową i tu się zawsze coś dzieje. I owszem, siedem lat wytrzymałem, a potem zacząłem się dusić".

Idą zmiany

Schenker to dla niego zadanie długofalowe. "Jestem tu od marca, z tego, co mogę zaobserwować, stopień komplikacji jest większy. Zawsze zaczynam od tego, że wnikliwie analizuję umowy, które są podpisane w spółkach, zawsze jest tam coś do zrobienia, choć muszę przyznać, że mój poprzednik na tym stanowisku pilnował na bieżąco i było to robione profesjonalnie. Umowy ze wszystkimi dostawcami usług będą analizowane, część z nich już została zmieniona. Druga rzecz to procesy, które jeszcze cały czas poznaję, ale już widzę wiele miejsc, gdzie będzie można je uprościć i doprowadzić 'bliżej do podłogi', czyli gdzieś bliżej do oddziału, gdzie toczy się walka o to, czy będzie wynik taki, czy inny. To procesy związane z administracją i kontrolingiem. Uproszczenie obiegu dokumentów finansowych i ich akceptacji pozwoli zaoszczędzić dużo czasu w skali firmy. Stoimy przed kilkoma wyzwaniami, w tym roku wdrażamy system SAP. To właściwy moment, by wprowadzić zmiany. System trzeba będzie na nowo zaprojektować, a nie kopiować już funkcjonującego". Co jeszcze planuje zmienić nowy dyrektor? "Nawet w idealnej organizacji zawsze są słabsze miejsca. Bardzo mocną pozycję w kontaktach z oddziałami ma kontroling, chciałbym zrobić to wszystko bardziej przyjazne dla użytkownika, czyli uprościć na tyle raporty analizowane w działach operacyjnych, by był to lubiany instrument prowadzenia działalności. To karkołomne zadanie. Chciałbym, by każdy, kto zajrzy do tych dokumentów, w jasny i prosty sposób mógł odpowiedzieć sobie na pytania: jak prowadzę biznes? co jest do zmiany? czego muszę pilnować? co muszę zrobić, by wynik był lepszy? Trzeci zakres to zmiany organizacyjne. Będziemy przebudowywali strukturę pionu administracji - musi być mocniejsza" - Paweł Kiełczykowski nakreśla swoje plany.

Istota społeczna

Na ścieżce kariery zawodowej zawsze towarzyszyli mu ludzie. "Jestem człowiekiem, który potrafi się zaprzyjaźnić ze swoimi kolegami z pracy, a to jest nieczęsta umiejętność. Przynajmniej staram się. Pieniądze, ludzie i innowacje - to trzy podstawowe czynniki w XXI wieku, które świadczą o rozwoju. Zawsze dobrze żyłem z ludźmi. Lubię ludzi, to jest mój problem, bo ciężko mnie do kogoś zniechęcić i wszelkie próby są dość trudne. Ale jest coś, czego nie akceptuję - kłamstwo i dwulicowość. Nie lubię gierek. Zawsze to przycinałem".

Nie byłoby zapewne sukcesów zawodowych, gdyby nie wsparcie rodziny. "Ciągle mnie wspiera. W hierarchii wartości rodzina jest wyżej niż praca. Mogę sobie wyobrazić siebie bez pracy, ale nie bez rodziny" - mówi. Od kilku lat państwo Kiełczykowscy mieszkają jeszcze dalej od stolicy - na prawdziwej wsi. Z tym też wiąże się nowe hobby dyrektora - ogrodnictwo. "Kiedyś uważałem, że ze spraw ogrodniczych lubię tylko leżakowanie, a tu okazało się, że to naprawdę ciekawa rzecz. Jak się mieszka na wsi i ma się teren do ogarnięcia, zawsze się coś znajdzie" - mówi z rozbawieniem. Drugi konik to samochody terenowe. "Na wsi mam dobre warunki, by trochę pojeździć i nikomu nie przeszkadzać. Sprawia mi to przyjemność. Skoro już mowa o przyjemnościach - uwielbiam spotkania towarzyskie. Nic już z tym nie zrobię, ja po prostu lubię ludzi".


TOP 200