Biznes pod presją: Jak inwestować w Web 2.0?
- Anna Meller,
- 05.10.2007
Dwie strony medalu
Zdaniem Artura Gortycha, najczęstszym błędem, jaki można popełnić przy budowaniu społeczności, jest nastawienie się na błyskawiczne zyski. "Firmy często nie dostrzegają faktycznych potrzeb potencjalnych odbiorców" - zaznacza prezes Artegence. Dzięki społeczności od razu chcą osiągać bezpośrednio widoczne korzyści finansowe. Paradoksalnie, bywa, że przeszkodą jest też zbyt duża ilość kapitału na uruchomienie serwisu społecznościowego.
Pytania, które zapewne stawia sobie większość firm zainteresowana inwestycjami w Web 2.0, to wartość korzyści, które można osiągnąć przez tworzenie społeczności i otwieranie się na konsumentów. Jedną z pierwszych rzeczy, na które ma przełożenie nowa polityka firmy, jest jej marka. Przez Web 2.0 przedsiębiorstwa eksponują swoje marki i jeżeli robią to umiejętnie, mogą pozyskać większą grupę lojalnych konsumentów. Lojalność może przełożyć się na zwiększoną sprzedaż. Silna obecność w Internecie przyniesie nowych użytkowników.
Zobacz również:
- 9 cech wielkich liderów IT
- CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając
- 6 znaków ostrzegawczych, na które CIO powinni zwrócić uwagę w 2024 roku
"Firma nie może odgórnie stworzyć społeczności" - tłumaczy Łukasz Lewandowski z K2 Internet. "Może dać jedynie ludziom narzędzia, żeby stworzyli ją sami. Konsekwencją tego błędnego założenia są serwisy społecznościowe, które służą jedynie firmie, a nie oferują żadnej konkretnej użyteczności wybranej grupie docelowej. W takich serwisach firma zamiast być uczestnikiem społeczności, stara się być jej bogiem. Ludzie muszą poczuć, że są właścicielami społeczności, a nie marionetkami w rękach sprytnych marketingowców. Inaczej nie zaangażują się w działania firmy".
Oprócz dobrego pomysłu, w budowaniu społeczności ważne jest zrozumienie, jak one funkcjonują. Firma Forrester Research przyjrzała się bliżej społecznościom w sieci i podzieliła użytkowników na cztery kategorie: twórców, krytyków, zbieraczy i leniwców. Twórców jest najmniej, ale od nich najwięcej zależy: to oni tworzą treści. Krytycy zajmują się wnikliwym opiniowaniem nowych przedsięwzięć. Ich ocena jest dla społeczności bardzo ważna. Na jednego twórcę statystycznie przypada dwóch krytyków - wskazuje Forrester Research. Poniżej znajduje się grupa zbieraczy, którzy zajmują się kolekcjonowaniem odnośników do interesujących treści i przesyłają je do szerokiego grona użytkowników. Te informacje trafiają do największej grupy, którą stanowią leniwce, czyli osoby, które nie wytwarzają treści, a jedynie je oglądają. Żeby zbudować społeczność, trzeba zaangażować twórców i krytyków - wskazuje Forrester Research. Zbieracze i leniwce przyjdą sami.
Ci, którzy budują społeczności, mając dobry pomysł i rozumiejąc, jak one funkcjonują, mogą natrafić na trudny orzech do zgryzienia: długoterminowość projektu. "Błędem, który popełniają firmy otwierające się na Web 2.0, jest myślenie o tego typu projektach w kategoriach klasycznych stron WWW o charakterze marketingowym lub informacyjnym" - wyjaśnia Olgierd Cygan, prezes agencji interaktywnej Digital One. "Firmy nie zdają sobie sprawy, że Web 2.0 oznacza także większe zainteresowanie po ich stronie. Projekty Web 2.0 nie kończą się na pewnym etapie, ale trwają i angażują znaczące zasoby w proces utrzymania". Olgierd Cygan tłumaczy, że często rozwój projektu staje się bardziej kosztowny niż jego stworzenie.
Jedno jest pewne: nie każdy musi od razu budować ogromną społeczność pod swoim szyldem, zwłaszcza jeżeli nie ma zasobów do jej utrzymywania. Do zmiany postrzegania firmy wystarczy niewiele. Chociażby prowadzony z pasją przez jedną osobę blog czy sekcja na stronie poświęcona interesującym treściom nadesłanym przez użytkowników. Najważniejsze są dobry pomysł i odwaga, by przełamać pierwsze lody.