Archiwalne wyzwanie dla działów IT

Gdy instytucja staje się pełnoletnia

Problem działu IT w zapewnieniu sprawności starych systemów jest rzeczywisty. Kolejne lata funkcjonowania to dla każdej instytucji nieustające inwestycje w nowe systemy informatyczne, w nowe technologie i w nowe rozwiązania. Stare systemy, najczęściej tylko moralnie zestarzałe, niejednokrotnie mogą być i są likwidowane bez szkody dla funkcjonowania instytucji. Tak się dzieje np. z systemami łączności, z rozwiązaniami sieciowymi, z systemami SAN, NAS, systemami podtrzymywania, klimatyzacji i wieloma jeszcze innymi. Proces ten jest jak lawina - nie do zahamowania. Jest wymuszany przez konkurencję, przez oczekiwania klientów świadczenia im coraz lepszych, pełniejszych i szybszych usług, wreszcie przez zwykłą ekonomię. Wielkie korporacje w branży IT świadczą serwisy dla wyprodukowanego przez siebie sprzętu tylko przez ściśle określony czas, a ich koszt z biegiem lat dramatycznie rośnie. W pewnej chwili instytucje korzystające ze sprzętu, który, wydawać by się mogło, działa i może nadal działać świetnie, stają wobec sytuacji, że kupno nowego (i lepszego) serwera, macierzy, biblioteki taśmowej będzie tańsze niż serwis modelu sprzed lat kilku. Stary sprzęt idzie więc "w odstawkę", kupowany jest nowy. W wielu przypadkach nie jest to oczywiście bezbolesne. System pracujący na starym serwerze często nie daje się wprost zainstalować na nowym. Wymaga skomplikowanych prac adaptacyjnych. Konwersja systemu do wersji pracującej na nowszym systemie operacyjnym to niekiedy poważne i przez to kosztowne wyzwanie dla IT. Nic więc dziwnego, że systemy, które wyszły z produkcji, najczęściej pozostają przez wiele lat nieruszane na starych serwerach. Na nich już nic się nie dzieje, a te kilka dziennie czy może miesięcznie odwołań biznesu do starych danych tam przechowywanych nie uzasadnia przecież dalszego ponoszenia znacznych nakładów na modernizację serwerów, na ich serwis, na kupno licencji i instalację nowych wersji systemów, które już przecież nie są produkcyjne!

W ten sposób mijają lata. Problem narasta. Zaczyna się od drobiazgów. Uprawnione organy państwa proszą np. o dane zapisane na taśmie backupu sprzed 10 lat. I jest kłopot! Kupiona 2 lata temu biblioteka HP pracuje efektywnie, ale nie czyta taśm zapisanych lat temu 10 w formacie DDS-3.

Zobacz również:

  • 9 cech wielkich liderów IT
  • CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając
  • 6 znaków ostrzegawczych, na które CIO powinni zwrócić uwagę w 2024 roku

Starej biblioteki oczywiście już dawno nie ma. Co robić? Na szczęście zaprzyjaźniona firma może nam tu pomóc - ma jeszcze gdzieś w magazynach potrzebne nam urządzenie. Tym razem jeszcze sobie poradziliśmy. Ale co będzie, jak padnie dysk w serwerze albo, nie daj Boże, cały serwer? Takich serwerów teraz już się nie produkuje! Jest co prawda rynek wtórny dla takich urządzeń i ceny są tam zaskakująco niskie, ale czas robi swoje. Nie ma pewności, że uda się kupić, co trzeba. No a poza tym system od 10 lat nie serwisowany nie jest już nigdzie dostępny - i nikt go po prostu nie pamięta.

Jest jeszcze inna kwestia, z którą IT często miewa problemy. Dzisiejsza rzeczywistość w biznesie jest wyjątkowo dynamiczna. Firmy dzielą się, łączą z innymi, znikają z rynku. A do tego, jak już wspomniałem, często decydują się na migrację swoich systemów do nowych, bardziej efektywnych, a może po prostu bardziej uniwersalnych czy bezpieczniejszych systemów. Migracja zwykle przenosi wszystkie ważne dane pozwalające na gładkie podjęcie pracy w nowym systemie. Często jednak nie przenosi danych pomocniczych, logów, a bywa, że nie przenosi nawet i historii operacji. To przy każdej migracji jest skutek kompromisu pomiędzy biznesem a IT lub firmą realizującą konwersję. Wskutek tych wszystkich zdarzeń do działu IT trafia wiele systemów archiwalnych, do których, tak też bywa, nawet w biznesie nie ma ludzi kompetentnych. W mojej instytucji kilka lat temu było około 10 centralnych systemów wtedy już archiwalnych, które wiele lat wcześniej były głównymi systemami transakcyjnymi w różnych działających w pierwszej połowie lat 90. instytucjach rynku kapitałowego. Wszystkie one były operacyjnie czynne, tzn. można się było do nich w każdej chwili zalogować i wydobyć z nich potrzebne informacje. Dla przykładu powiem, ze jednym z tych systemów był system obsługujący klientów mających wiele lat temu wykupione przez Internet obligacje skarbowe. Do systemu logowano się miesięcznie, jak to zostało sprawdzone, od zera do pięciu razy po to chyba tylko, by upewnić się, że system ten wciąż działa.

Co można zrobić?

Najprostszym rozwiązaniem i przecież literalnie zgodnym z prawem, jest przeprowadzenie likwidacji tych systemów po upływie okresu wynikającego z wymagań prawa i podpisanych przez instytucję umów. Rozwiązanie to jest często stosowane jako najprostsze i, co ważne, najtańsze. W opinii autora dla właściwego wizerunku instytucji w oczach klientów i służb kontrolnych warto podejść do tego inaczej.


TOP 200