Wiedza coraz lepszym towarem

W tym sektorze macie już jednak konkurencję - działa na przykład elektroniczna platforma Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych, która koncentruje się na obsłudze sektora publicznego.

- Tak, ale jest między nami duża różnica. Platforma PWPW to Marketplanet sprzed 3 lat. My jesteśmy na tym etapie rozwoju, że wiemy, że nie technologia, nie aukcje zmieniają losy nasze i naszych klientów, ale wiedza. W sposób mozolny weszliśmy w jej posiadanie, ale nauka z prowadzonych i zrealizowanych projektów na potężną skalę to wartość, którą nie dysponuje konkurencja. Wielu klientów przychodzi do nas z informacją, że nie interesuje ich samo dostarczenie narzędzia, jakim dysponuje platforma.

W nowym modelu działania aukcje nie są najważniejszym elementem. Mają być jednym ze strumyków przychodów. Najpierw zastanawiamy się, czy klientowi w ogóle jest potrzebna platforma. Ponadto są klienci, na których technologia wcale nie robi wrażenia. Choćby oddziały międzynarodowych korporacji, gdzie elektroniczne zakupy to po prostu standard.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Na nich wrażenie chcecie więc zrobić znajomością otoczki - uwarunkowań prawnych rynku, znajomością graczy...

- Możemy być dla nich przydatni dzięki możliwości poszerzenia ich bazy dostawców o katalog lokalnych, polskich dostawców, których możemy do ich systemu podłączyć. I takie zapytania nam się już zdarzają, takie zagraniczne zlecenia już realizujemy. Aukcja nie jest tu niczym wielkim - po prostu wspiera zakupy i jej przeprowadzenie przez nas jest tylko jednym z możliwych finałów naszego działania.

Mamy zresztą przykłady innego podejścia do platformy. Ze spółką z Grupy TP - PTK Centertel wypracowaliśmy model działania, w którym jest ona de facto licencjobiorcą technologii. PTK Centertel wykupuje pakiet kilkuset aukcji i sam je organizuje, przeprowadza - jest samodzielnym operatorem systemu, z rzadka pyta nas o pomoc np. w wyszkoleniu dostawcy itp.

Wracając do kwestii szkoleń. Czy na pewno będzie zapotrzebowanie na doradztwo w zakresie przebudowy zakupów? Firmy mogą czuć się na siłach formować takie projekty w oparciu o własne zasoby...

- To nie takie proste. Mamy dobre kontakty i współpracę, niekiedy nawet od 3 lat, z firmami, które własnymi siłami prowadzą projekt wdrożenia technologii aukcji B2B. I ten proces się nie może skończyć, on po prostu - trwa. A tak naprawdę do finalizacji projektu potrzebna jest opinia zewnętrzna, zewnętrznej firmy, która oceni procesy z dystansu. Nie da się oceniać efektywności swojej logistyki tylko przez pryzmat własnego działu zakupów.

Ewentualnym celem transformacji ORE wydaje się być uczynienie z niej firmy stricte konsultingowej. Wówczas jej usługa wcale nie musi prowadzić do finału w postaci wykorzystania narzędzia elektronicznego, a jeśli - to niekoniecznie platformy Marketplanet...

- Jest to wariant absolutnie dopuszczalny już teraz. Bez tego przecież nie moglibyśmy obsłużyć części dużych klientów, którzy mają korporacyjne umowy na obsługę w tym zakresie z innymi platformami. Im możemy zaoferować dołączenie naszych katalogów dostawców. W platformie tkwi jednak wielki potencjał. Obserwujemy, że wiele dużych korporacji ma ambicje posiadać wewnątrz swojej organizacji potężne narzędzie zakupowe. Pojawiają się jednak problemy z jego wykorzystaniem, i jest tu gratka dla nas - budowa contentu, obsługa dostawców. Korporacje postrzegają elementy zakupowe często jako obciążenie i myślą o przekazaniu ich na zewnątrz. Dlatego na przykład teraz kolorytu nabrały nasze rozmowy z bankami. Więc z naszym biznesem jest płynnie - doradztwo to obecnie główne źródło przychodów, ale outsourcing też ma obiecującą przyszłość.

Wspomniał Pan o obsłudze klientów globalnych - jak po latach przedstawia się koncepcja globalnej sieci platform B2B?

- Była taka piękna idea Global Trading Web, rozrysowywana na milionach slajdów i prezentacji. Ta idea pokazywała platformy elektroniczne jednej technologii jako planety, "wymieniające się" klientami. Ta kosmiczna wizja przez kilka ostatnich lat nieco się zmieniła. Przykładowo niemiecka centrala korporacji, korzystającej z innej platformy elektronicznej, pyta nas o możliwość skorzystania z bazy polskich dostawców przez jej polski oddział. W ten sposób de facto kontaktujemy się z innymi platformami, ale wspólnym mianownikiem nie jest technologia, ale potrzeby klienta. To firmy zamieniły się w planety, wokół których krążymy jako satelity. Technologia nie stanowi przeszkody, nasza daje na przykład możliwość przyjmowania i wysyłania danych w ponad 100 formatach, w razie potrzeby piszemy interfejsy do komunikacji między systemami. A dzięki komunikacji z innymi platformami i jednolitej sprawozdawczości, firma wie o całkowitej liczbie generowanych zamówień, liczbie dostawców, wielkości zakupów... Początkowa "kosmiczna" wizja wraca więc już nie na poziomie wizji, idei, ale codziennej praktyki. Podsumowując: technologia i zapewnienie komunikacji między technologiami stało się sprawą poboczną, problemem pozostaje zrozumienie, jak powinny wyglądać relacje z dostawcami. I to dobrze tłumaczy kierunek, jaki obrało obecnie ORE.


TOP 200