Marketingowy potop

Nieustanne, w związku z kryzysem branży internetowej, premiery coraz to nowszych, atrakcyjniejszych dla reklamodawcy form e-reklamy przyczyniają się do przeładowania witryn przekazem marketingowym. Tymczasem percepcja i – przede wszystkim – odporność psychiczna internauty są wielkościami skończonymi.

Według Burst!Media, 30% użytkowników Internetu toleruje najwyżej 2 reklamy na wyświetlanej stronie serwisu internetowego. 33% ankietowanych – stwierdziło, ze jest w stanie znieść najwyżej jedną. Czy idą za tym bardziej zdecydowane działania internautów? Okazuje się, że bardzo często – tak. Według danych zebranych w badaniu przez tę sieć reklamową, 36% ankietowanych zadeklarowało, że opuszcza witryny, na których liczba reklam przewyższa poziom zagęszczenia przekazu reklamowego, który uznali za dopuszczalny. Najbardziej zdecydowani są w tych działaniach nastolatkowie (grupa w wieku pomiędzy 13 a 17 rokiem życia), którzy wszak powinni być od maleńkości przyzwyczajeni do dużej dawki reklam.

Niestety, ci którzy ostatecznie pozostaną na stronie – pomimo, że uważają liczbę reklam za zawyżoną - nie okazują się być dla reklamodawców cennym kąskiem. 70% z nich po prostu nie zwraca już na nie uwagi. Co gorsza, 58% ankietowanych, którzy pozostali na przeładowanych reklamą stronach, odgrażało się, że ich opinia o reklamowanych tam produktach i usługach pogorszyła się.

I jeszcze co do skali zjawiska „przeładowania”: według szacunków Jupiter Research, przeciętny amerykański internauta obejrzał w 1999 roku 554 różnego rodzaju reklamy w ciągu dnia. W roku bieżącym będzie to odpowiednio 610 różnego rodzaju form reklamy on-line dziennie, za rok – 658, w 2004 roku – 718, a w 2007 – 836. Jednocześnie - według badań Nielsen/NetRatings AdRevelance - jak na drożdżach rosła wielkość przeciętnej reklamy: w I kwartale br., w porównaniu z I kwartałem 2001, wzrosła o 67,4% (z 22,5 tys. pikseli do 37,8 tys. pikseli).