„E-rewolucja”… – dla dobra pacjenta?

Skrócenie czasu oczekiwania na odległe terminy wizyt u lekarzy specjalistów czy operacji, to problem znany od wielu lat w naszym kraju. Obietnice związane z poprawą jakości świadczeń zdrowotnych są obecne w każdej kampanii wyborczej. Czy jednak w późniejszej perspektywie będą należycie realizowane, kiedy już społeczeństwo udzieli kredytu zaufania w postaci głosu dla opcji rządzącej? Gdyby o to zapytać pacjentów korzystających z Narodowego Funduszu Zdrowia, prawdopodobnie odpowiedzą, że nie.

W Polsce występuje kilka przyczyn powodujących, że służba zdrowia kuleje: m.in. fakt, że na ochronę zdrowia wydajemy tylko 5 proc. PKB – przy czym unijna średnia wynosi 6,5 proc. Mamy też deficyt personelu medycznego – średnio na 10 tys. mieszkańców przypada 22 (w Europie 34) lekarzy. Należy również wziąć pod uwagę fakt, że Polska jest najszybciej starzejącym się krajem spośród państw europejskich. Już teraz co roku przybywa nam 150 tys., osób powyżej 65 roku życia, szacuje się że w 2030 r. będzie ponad 8 mln seniorów. Odpowiedzią na te problemy, winno być zatem skuteczne zinformatyzowanie polskiej służby zdrowia.

Przedrostek „e”

Co raz to więcej usług otrzymuje przedrostek –e przed swoją nazwą. . Zwiększone zainteresowanie tymi procesami, wynika z pogoni za nowymi nowinkami technologii oraz próby zaspokojenia potrzeb nowego społeczeństwa informacyjnego. Wszystkie te przedsięwzięcia, mimo iż są realizowane w różnych sektorach i na rożnych płaszczyznach – mają jeden wspólny mianownik – usprawnienie i poprawę jakości świadczeń oferowanych społeczeństwu czyli tzw. ewaluację systemu. Wydaje się, zatem że problem związany z długim okresem oczekiwania na wizytę lekarską mógłby zostać bez większego trudu, szybko rozwiązany, gdyby tylko politycy z nieco większą odwagą podchodzili do nowoczesnych technologii ery cyfrowej.

Zobacz również:

  • Orędzie o stanie cyfrowej Polski. Relacja z konferencji Państwo 2.0
  • 9 cech wielkich liderów IT
  • 5G to nie tylko smartfony - jakie technologie skorzystają?

Ewolucja czy rewolucja?

Oceny stanu systemu opieki zdrowotnej, wśród polskiego społeczeństwa, wciąż pozostają krytyczne. Z ostatniego sondażu CBOS wynika, że blisko 63 proc. Polaków jest niezadowolonych z faktu, w jaki sposób funkcjonuje opieka zdrowotna, a zaledwie 34 proc. respondentów wyraża zadowolenie. Na przestrzeni ostatnich lat wzrósł odsetek negatywnych ocen. Polacy narzekają na służbę zdrowia znacznie częściej, aniżeli obywatele innych państw europejskich. Z czego wynika to powszechne niezadowolenie? Jakie kroki powinny zostać podjęte, aby poziom satysfakcji obywateli z systemu opieki zdrowotnej wzrósł? Czy nie jest już za późno na wprowadzanie stopniowych zmian? Czy swoista „rewolucja” nie jest jedyną szansą dla poprawy jakość usług medycznych?

Kontrowersyjny pomysł

Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie recept wystawianych przez pielęgniarki i położne, od 1 stycznia 2016 r. osoby posiadające dyplom ukończenia studiów drugiego stopnia na kierunku pielęgniarstwo i położnictwo oraz legitymujące się tytułem specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa, jak również położnictwa mogą samodzielnie przepisywać leki zawierające substancje czynne, za wyjątkiem leków szczególnych (zawierających substancje bardzo silnie działające). Z kolei pielęgniarki i położne posiadające co najmniej dyplom ukończenia studiów pierwszego stopnia o tożsamym kierunku posiadają uprawnienia do wystawiania recept, na zlecenie lekarza, odnoszącego się do wskazanych przez niego leków, z wyłączeniem medykamentów szczególnych. Zdaniem ustawodawcy nadanie dodatkowych uprawnień pielęgniarkom i położnym, zwiększy dostępność pacjentów do usług zdrowotnych, a przede wszystkim skróci kolejki oczekujących na udzielenie świadczenia. Obecny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, nie jest jednak tak optymistycznie nastawiony do tego pomysłu, jak jego poprzednik Bartosz Arłukowicz (pomysłodawca tego rozwiązania).

Wejść w XXI w.

– Zdaniem ministra Konstantego Radziwiłła – ogromna większość pielęgniarek i położnych nie jest przygotowana do tego zadania, a krótki kurs, co do sposobu wypisywania recept, nie jest wystarczający do tego, aby pielęgniarki i położone mogły przejąć odpowiedzialność od lekarzy za ten obszar. Resort zdrowia nie przygotował w należyty sposób kadry do wdrożenia proponowanego rozwiązania. Do wystawiania recept potrzebna jest fachowa wiedza; sama umiejętność związana z techniką ich wypisywania oraz metodyką zlecania badań – nie wystarczy. Podobnie uważają pielęgniarki i położne, które do swoich nowych obowiązków podchodzą z odpowiednio dużą dozą ostrożności.

– Natomiast według opinii Lucyny Dargiewicz, przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych – dołożenie kolejnego zadania personelowi medycznemu jest przeciążeniem jego pracy. Zważywszy na to, że w Polsce jest najmniejsza liczba pielęgniarek i położnych przypadających na tysiąc mieszkańców (patrząc w skali państw europejskich). Wprowadzenie tzw. recept pielęgniarskich nie rozwiąże problemu związanego z przyśpieszeniem dostępu pacjentów do służby zdrowia.

Żyjąc w erze cyfryzacji powinniśmy dążyć do jak najefektywniejszego wykorzystania narzędzi i systemów teleinformatycznych, wspierających codzienne życie. Przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii cyfrowych, na miarę XXI w., lekarze zaoszczędziliby czas potrzebny na wypisywanie recept pacjentom i mogliby go przeznaczyć na konsultacje z większą ilością pacjentów. W ten sposób problem braku szybkiego dostępu do pomocy medycznej – zostałby w części rozwiązany.

Informatyzacja sektora usług

Od kilkunastu lat politycy mówią o konieczności wykorzystywania nowoczesnych technologii. W ciągu ostatnich lat rządzący rokrocznie – z coraz większym zaangażowaniem – próbują realizować projekty związane z informatyzacją sektora usług. Niestety, nie wszystkie projekty były trafione, nie wszystkie też zostały zrealizowane w całości, zgodnie z pierwotnymi zamierzeniami. Wydaje się, że było to spowodowane brakiem wizji oraz pomysłu na wykorzystanie dostępnych narzędzi, a także systemów dla usprawnienia życia obywateli czy też pracy urzędników państwowych. Nie mniej jednak, próbowano zaspokoić potrzeby społeczeństwa informacyjnego. Bez wątpienia, wszystkie realizowane przedsięwzięcia miały na celu usprawnienie oraz poprawę jakości świadczeń oferowanych społeczeństwu.

Ochrona zdrowia winna być jednym z kluczowych elementów polityki państwa. Wpływa ona, zarówno pośrednio jak i bezpośrednio, na różne dziedziny życia i od lat pozostaje jedną z najbardziej cenionych wartości wśród Polaków. Postępujące trendy na wprowadzanie nowych technologii i innowacji, dotacje unijne na cyfryzację i informatyzację oraz fakt, iż jesteśmy starzejącym się społeczeństwem – bez wątpienia ma wpływ na potrzebę zwiększenia wydatków na sektor ochrony zdrowia.

Popyt na e-usługi

Według licznika danych, zaprezentowanego na stronie United States Census Bureau na Ziemi żyje prawie 7,2 mld osób. W zestawieniu tej liczby z danymi udostępnionymi przez portal GSMA Intelligence, wynika iż ilość połączeń mobilnych przekroczyła wolumen ludności, ponieważ w chwili obecnej na świecie aktywnych jest ponad 7,22 mld kart SIM. Zacytowane dane w oczywisty sposób ukazują, że społeczeństwo podąża za rozwojem technologicznym i oczekuje aby państwo ułatwiło mu dostęp do usług za pomocą drogi elektronicznej, czy też stworzyło odpowiednią strukturę dla rozwoju zasobów cyfrowych.

Projekt P1 krokiem w dobrą stronę

Innowacyjne rozwiązania wprowadzone, to podstawa do rozwoju nowoczesnego systemu, usprawniającego system świadczeń zdrowotnych. Jednym z pierwszych kroków Ministerstwa Zdrowia – ku cyfryzacji placówek medycznych – było wprowadzenie „Elektronicznej Platformy Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych” (tzw. projekt P1). System ten miał obowiązywać w Polsce od 1 sierpnia 2014 r. Niestety, skala projektu okazała się zbyt duża i skomplikowana, aby mogła zostać wdrożona w wyznaczonym terminie. W związku z tym ustawa o systemie informacji w ochronie zdrowia została znowelizowana, a datę wprowadzenia EDM przesunięto na 1 sierpnia 2017 r.

W ramach projektu ma powstać elektroniczna platforma usług umożliwiająca palcówkom, lekarzom, pacjentom oraz farmaceutom szybką analizę, gromadzenie i udostępnianie informacji medycznych, a także Internetowe Konto Pacjenta. Platforma e-zdrowie to także dostęp do szeregu usług elektronicznych takich jak: elektroniczna recepta, skierowanie, czy zlecenie. Zdaniem pomysłodawców rozwiązania systemu P1 spowodują zwiększenie świadomości zdrowotnej pacjentów, poprzez umożliwienie zarządzania bazą wiedzy na temat własnego stanu zdrowia, historii chorób, zastosowanych procedurach medycznych, czy przepisanych lekach, jak również poprawią stan zdrowia polskiego społeczeństwa. Pomijając koszty, które ponieśliśmy realizując ten projekt, trudno krytykować jego ideę, bowiem ta – bez wątpienia – jest słuszna.

Z raportu Gartnera: E-Heath for a Healthier Europe wynika, iż skuteczne wdrożenie rozwiązań z zakresu e-zdrowia spowodowało znaczną redukcję ilości przypadków błędnego podania leków przez lekarzy w nagłych przypadkach – aż o 84 proc. Dane dotyczą implementacji rozwiązań w 6 krajach Unii Europejskiej. Dzięki elektronicznym bazom danych, specjalista dysponuje możliwością szybkiej reakcji w sytuacji zagrożenia dla zdrowia i życia pacjenta. Prawdopodobnie w Polsce projekt P1 odniesienie podobne sukcesy.

Dlatego projekt P1, wydaje się być krokiem w dobrym kierunku. Nie powinien on jednak stanowić jednego programu realizowanego w sektorze ochrony zdrowia. Winien, on być elementem, który stworzy podwaliny do poprawy jakości usług świadczonych obywatelom. Uruchomienie kolejnych usług świadczonych za pomocą drogi elektronicznej, bez wątpienie przyczyni się do rozwoju sektora elektronicznej gospodarki i tym samym odpowie na wyzwania ery informacyjnej.

E-recepta

Szczególną uwagę pracownicy Ministerstwa Zdrowia powinni poświęcić e-recepcie, ponieważ znaczna część pacjentów udaje się do lekarza medycyny rodzinnej jedynie po tego rodzaju dokument (na lek, który jest zażywany przez nich regularnie), przez co czas oczekiwania na wizytę u lekarzy pierwszego kontaktu znacznie się wydłuża. Mimo, iż od grudnia 2015 r., w życie weszły regulacje, umożlwiające wykonywanie lekarzom tych czynności, za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączność – to w dalszym ciągu, nie jest to wśród nich zbyt popularna praktyka. W Szwecji i Holandii, system informatyczny związany ze stosowaniem elektroniczny recept, istnieje już od lat. Pacjenci tych krajów mogą umieszczać recepty w systemie, do którego dostęp mają wszyscy farmaceuci. Istnieje także możliwość wysłania e-recepty do wskazanej przez pacjenta apteki.

Pomimo, iż wprowadzona nowelizacja umożliwia lekarzom udzielanie świadczeń zdrowotnych za pośrednictwem telemedycyny, to ustawodawca nie zdecydował się na pełną refundację świadczeń z zakresu telemedycyny, analogicznie do świadczeń udzielanych osobiście. Brak takich regulacji, w sposób znaczący ogranicza rozwój telemedycyny w Polsce.

Krok milowy?

W erze informacji, w której żyjemy, rzeczy, o których realizacji jeszcze kilka lat temu mogliśmy pomarzyć, stały się realne. Jednak nie we wszystkich sferach życia nowoczesne systemy teleinformatyczne zostały wdrożone. Wyobraźmy sobie system, w którym poza bazą wiedzy na temat stanu zdrowia pacjenta, historii chorób czy zastosowanych procedurach medycznych, znajdują się cyfrowe recepty, kalendarz wizyt lekarskich oraz aplikacja umożliwiająca elektroniczne umawianie wizyt oraz e-wizyt u specjalistów. Do takiej bazy poza pacjentami mieliby dostęp lekarze oraz farmaceuci. Dokumentacja medyczna chorego znajdowałaby się w systemie, w związku z czym budżet przeznaczany przez placówki medyczne na archiwizację papierowej dokumentacji, mógłby zostać spożytkowany w sposób bardziej korzystny dla pacjenta. W trakcie wizyty lekarskiej lekarz (analogicznie pielęgniarka bądź położna) nie musiałby wypisywać papierowej recepty, a jedynie w elektronicznym koncie pacjenta przypisałby odpowiedni lek dla chorego. Z numerem PESEL pacjent udałby się do dowolnej apteki, a farmaceuta po wprowadzeniu tych danych do systemu i sprawdzeniu jaki lek i w jakiej ilości został mu przepisany – wydałby mu go. W ten sposób problem ważności recept zostałby zlikwidowany, bowiem po wykupieniu kolejnego opakowania leku, ilość przypisanych opakowań analogicznie zmniejszałaby się. Ponadto, za pośrednictwem e-wizyty lekarskiej, bądź korespondencji w ramach platformy tego systemu pacjent mógłby złożyć e-wniosek do lekarza o zwiększenie liczby opakowań leku, który został mu wcześniej przez niego przypisany. Czy taki system nie rozwiązałby problemu szybszego dostępu do służby zdrowia?

Informatyzacja służby zdrowia

Wszystkie placówki medyczne, które zostaną zinformatyzowane w należyty sposób, bez wątpienia staną się nowocześniejsze, a co za tym idzie bardziej przyjazne dla pacjentów. O ile wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań w służbie zdrowia w Polsce jest jeszcze ciągle nowością, o tyle na świecie stała się już dawno standardem. Szacuje się, że w USA w 2013 r. ponad 50 proc. szpitali –wykorzystywało innowacyjne rozwiązania z zakresu cyfryzacji i telemedycyny. Niestety w Polsce sytuacja wygląda zupełnie inaczej, udział w tym rynku kształtuje się na poziomie poniżej 1 proc. Wynika to z faktu, że projekty związane z e-zdrowiem, nadal nie zostały objęte szerokim finansowaniem ze środków publicznych. Niemniej jednak, świadczeniodawcy niepubliczni już od kilku lat, w dużym stopniu posługują się nowymi technologiami z tego zakresu.

Każdy Polak oczekuje sprawnie funkcjonującego systemu opieki medycznej, która zaspokajałaby jego potrzebę bycia zdrowym. Chcielibyśmy, aby leczenie w naszym państwie odbywało się wy¬so¬ce wyspecjalizowanych placówkach, w których dobro pacjenta będzie naj¬waż¬niej¬sze.

Informatyzacja służby zdrowia pozwoli na szybki dostęp do dokumentacji medycznej nie tylko pacjentom i lekarzom. Otrzymają go również urządzenia medyczne. To z kolei umożliwi dalszy rozwój telemedycyny i medycyny spersonalizowanej, która w ostatnim czasie stała się coraz bardziej popularna wśród pacjentów. Niestety, znaczna część tych usług nie jest finansowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Czy nie lepiej zatem, by było dla dobra pacjentów doprowadzić do sytuacji, w której polska służba zdrowia podążała za postępem technologicznym?

W opinii eksperta:

O ile rozwój technologii medycznych w diagnostyce czy terapii postępuje w tempie rewolucyjnym, to informatyzacja organizacji świadczeń medycznych napotyka kolejne bariery – od inwestycyjnych, poprzez standaryzację danych, po konserwatywne podejście zawodów medycznych i polityków. Na szczęście rzeczywiście daje się obserwować wspominane przez Autora pozytywne trendy – platforma P1, mimo opóźnienia, zaowocowała regulacjami otwierającymi drogę do pełnej standaryzacji i elektronizacji dokumentacji medycznej (w tym recept i skierowań), pod koniec 2015 roku uchwalono elastyczne przepisy dotyczące telemedycyny, a nawet pojawiają się pierwsze wdrożenia e-administracji np. w postaci elektronicznych zwolnień lekarskich. Warto sobie jednak uświadomić, że same rozwiązania informatyczne nie sprostają jeszcze narastającym wyzwaniom demograficznym i ekonomicznym w ochronie zdrowia. Kluczowe będzie ich zintegrowane i zrównoważone wykorzystanie, aby zapewnić ciągłość i koordynację opieki nad pacjentem. Umówienie wizyty przez Internet, wykonanie zdalnego pomiaru, udzielenie wideokonsultacji czy wystawienie e-recepty, mimo użycia nowoczesnych technologii, będą nadal tylko kolejnymi krokami w rozwiązywaniu problemu medycznego. Prawdziwym wyzwaniem będzie ich wkomponowanie w proces medyczny tak, aby osiągnąć mierzalny wzrost efektywności całości leczenia oraz jakości obsługi. Będzie to być może wymagało nawet ponownego zdefiniowania niektórych elementów sztuki medycznej, ale historia medycyny dowodzi, że branża dobrze radziła sobie na przestrzeni dziejów z wprowadzaniem do użycia zdobyczy technologicznych, jak lampa rentgenowska, antybiotyki czy tomograf komputerowy. Panuje przekonanie, że rewolucja informatyczna nie będzie tu negatywnym wyjątkiem.

Andrzej Osuch - Dyrektor ds. Transformacji Biznesowej Grupy LUX MED

o autorce:

Patrycja Dziadosz - studentka III roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach; w swoich publikacjach porusza problematykę innowacyjności polskiej gospodarki oraz tematykę informatyzacji i cyfryzacji.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200