Wierzę w zasady

Człowiek powinien tak postępować, żeby bez wstydu mógł opowiedzieć o tym swojemu ojcu, żonie i dziecku - taką zasadę w życiu prywatnym i zawodowym stara się stosować Dariusz Głodek, CFO w Danone.

Człowiek powinien tak postępować, żeby bez wstydu mógł opowiedzieć o tym swojemu ojcu, żonie i dziecku - taką zasadę w życiu prywatnym i zawodowym stara się stosować Dariusz Głodek, CFO w Danone.

Skromny i wyważony - to pierwsze wrażenie, jakie nasuwa się po kilku godzinach rozmowy z szefem pionu finansowego francuskiego producenta żywności. Zanim jednak do niej doszło, dyrektor finansowy miał spore obiekcje, czy przebieg jego kariery w ogóle może być tematem publikacji prasowej. "Przeszedłem całą ścieżkę zawodową tu, w Danone. Nie ma w tym nic ekscytującego - mówi i od razu proponuje - wolę pokazać firmę, bo mamy czym się pochwalić". Zapomina, że część sukcesów wypracował osobiście.

Od praktykanta do dyrektora

Wierzę w zasady

Dariusz Głodek, CFO w Danone

Założyciel francuskiej grupy Danone w latach 70. uznał, że każde przedsiębiorstwo ma dwie odpowiedzialności - jedną w stosunku do akcjonariuszy, drugą do wszystkich pozostałych, dzięki którym wypracowuje zysk. W tamtym czasie był jednym z nielicznych, który uznał, że nie tylko ważna jest cena akcji, nie tylko ważny jest zysk, ale ważny jest również sposób, w jaki się to robi. Ta filozofia postępowania mocno zakorzeniła się w całej grupie i bez wątpienia utożsamia się z nią wielu pracowników.

Dariusza Głodka, młodego absolwenta śląskiej uczelni, 11 lat temu firma przyciągnęła nie tylko swoją misją. "Danone dynamicznie się rozwija. Jest tu tyle wyzwań, że na każdym stanowisku można znaleźć obszary zaspokajające zawodowe ambicje. Dlatego nie miałem i dotąd nie mam ochoty szukać ich w innym miejscu" - tłumaczy.

Jego kariera jest typową ścieżką awansu pionowego. W 1994 r. ukończył studia na Wydziale Informatyki Politechniki Śląskiej i natychmiast podjął kolejne w Śląskiej Międzynarodowej Szkole Handlowej. Była to jednostka uczelniana Uniwersytetu Śląskiego i Akademii Ekonomicznej w Katowicach, powołana do życia w wyniku współpracy z Wyższą Szkołą Handlową w Tuluzie i Uniwersytetem w Glasgow. Śląska uczelnia wymagała od studentów, żeby w trakcie nauki odbyli kilkumiesięczny staż, najlepiej w firmie zagranicznej. I tak Dariusz Głodek znalazł się po pierwszym roku, latem 1995 r., w Danone. Staż skończył się propozycją etatu, ale w owym czasie student ze Śląska nie był tym zainteresowany. Wolał wyjechać na trzymiesięczny uczelniany staż do Francji. Po powrocie, w marcu 1996 r., zdecydował się połączyć dalszą naukę z pracą. Ponieważ na pożegnanie usłyszał od dyrektora finansowego Danone, że dla niego drzwi firmy są zawsze otwarte, wybór pracodawcy nie był trudny. Został kontrolerem w fabryce firmy na Śląsku, w Bieruniu. W 1999 r. przeniósł się do Warszawy na stanowisko planning managera. Odpowiadał za proces budżetowania i prognozowania finansów Danone.

Staż skończył się propozycją etatu, ale w owym czasie student ze Śląska nie był tym zainteresowany. Wolał wyjechać na trzymiesięczny uczelniany staż do Francji. Po powrocie, w marcu 1996 r., zdecydował się połączyć dalszą naukę z pracą. Ponieważ na pożegnanie usyszał od dyrektora finansowego Danone, że dla niego drzwi firmy są zawsze otwarte, wybór pracodawcy nie był trudny. Został kontrolerem w fabryce firmy na Śląsku, w Bieruniu. W 1999 r. przeniósł się do Warszawy na stanowisko planning managera. Odpowiadał za proces budżeowaniai prognozowania finansów Danone.

Rok później firma oddelegowała go do Bakomy. "W tym czasie Danone miał większościowy pakiet akcji, ale nie miał większościowego udziału głosów - wyjaśnia - musiałem wdrożyć procedury kontrolne, uruchomić system raportowania, aby obie firmy funkcjonowały według tych samych standardów. To był ciekawy okres w moim życiu. Jako młody człowiek, przejąłem całkowitą odpowiedzialność za kontroling, analizy, proces budżetowania, planowania i wsparcia finansowego. Poznawałem biznes, który był zupełnie inaczej zarządzany, bo wyrósł z małego, rodzinnego interesu. W Danone decyzje strategiczne zapadają w Paryżu, w Bakomie podejmował je prezes i jednocześnie właściciel w Elżbietowie. Jego postrzeganie biznesu czy decyzje wynikały z zaangażowanego majątku osobistego".

Na początku 2002 r. Dariusz Głodek ponownie zetknął się informatyką. Został szefem wdrożenia SAP, a rok później awansował na CFO firmy.

Teoria i praktyka

Zrozumienie i interpretacja rzędu cyfr w rachunku wyników to jedno, ich merytoryczna ocena to drugie. Tego żadna uczelnia nie uczy i nie nauczy. Każda firma ma swoją specyfikę - to, co w jednej jest kosztem uzasadnionym, w drugiej może być zbędnym wydatkiem. "Kiedy wszedłem w biznes, w takim rozumieniu miałem tylko wiedzę teoretyczną. Potrafiłem prawidłowo zinterpretować wskaźniki generowane przez system, potrafiłem zoptymalizować pracę systemu, bo wiedziałem, co potrafi. Natomiast połączenie tej wiedzy z rzeczywistością, którą cyfry tylko odzwierciedlają, przyszło z czasem" - wyjaśnia.

Uważa, że na stanowisku CFO taka wiedza jest niezbędna, inaczej nie sposób prawidłowo zarządzać finansami. Nie trzeba jednak, jak on, z tego powodu związać się z jedną firmą na lata. Jeśli zna się zasady prowadzenia biznesu, czyli związek między cyframi a operacyjną działalnością przedsiębiorstwa, wystarczą 2 czy 3 miesiące, żeby zorientować się w specyfice danego przedsiębiorstwa. "Dyrektor finansowy przecież wie, o co pytać. Wie, w jaki sposób poszczególne elementy działalności wpływają na określone wskaźniki finansowe. Musi tylko poznać specyfikę branży, core business nowej firmy. Ale poznać musi" - zaznacza Dariusz Głodek. "Dlatego kiedy zatrudniamy nowego pracownika, przechodzi on cały program integracyjny. Jeżeli jest dyrektorem przemysłowym czy marketingu, na pewno pojedzie przynajmniej raz z kierowcą do sklepów, żeby zobaczyć, jak nasz towar jest eksponowany na półkach. Na pewno na kilka godzin trafi do działu finansów, żeby wiedzieć, jak patrzymy na jego wydatki.

CFO na region Europy Środkowej i Północnej

W ubiegłym roku Dariusz Głodek został dyrektorem finansowym Grupy Danone na Europę Środkową i Północną. Formalnie od stycznia br., a faktycznie od listopada ub. r. jest odpowiedzialny, oprócz Polski, Czech, Słowacji, Węgier, Litwy, Łotwy i Estonii, również za funkcjonowanie Danone w Danii, Finlandii, Norwegii i Szwecji. "Od połowy 2007 r. zmieniła się u nas struktura organizacyjna" - wyjaśnia. "Ponieważ Polska jest czołowym krajem w regionie, niektórzy członkowie zarządu Danone Polska pełnią jednocześnie funkcje strefowe. W pewnych obszarach połączenie sił i wspólna polityka mają sens, w innych oczywiście nie. A finanse, część przemysłowa, łańcuch dostaw czy zarządzanie zasobami ludzkimi mają ponadnarodowy charakter".

Danone, jak zaznacza dyrektor Głodek, jest firmą lokalną i globalną. Nie wszystko przychodzi z Paryża w kopercie czy pocztą elektroniczną. Wiele rozwiązań wypracowuje się w sposób organiczny na miejscu, bazując na lokalnych warunkach i kontekstach. "U nas liczy się rezultat. Mniejszą wagę przywiązuje się do sztywności procesów. Ponieważ rozwój opieramy również na zajmowaniu nowych geograficznie obszarów, stwierdziliśmy, że konieczne jest przeorganizowanie struktur zarządczych, żeby doświadczeni menedżerowie mogli wspierać mniejsze kraje i osoby z nieco krótszym stażem w tym biznesie" - tłumaczy.

Koncepcja strefowego zarządzania międzynarodową grupą nie ma nawet roku, wiele pomysłów testuje się na "żywym organizmie", obserwując efekty i korygując kierunki zmian.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200