Co z globalną recesją

"The Economist" od lat obserwuje częstotliwość pojawiania się w prasie amerykańskiej słowa "recesja". Stwierdzono wyraźny związek między natężeniem używania tego słowa w prasie a wchodzeniem Stanów Zjednoczonych w recesję.

"The Economist" od lat obserwuje częstotliwość pojawiania się w prasie amerykańskiej słowa "recesja". Stwierdzono wyraźny związek między natężeniem używania tego słowa w prasie a wchodzeniem Stanów Zjednoczonych w recesję.

W jednym z tegorocznych styczniowych wydań tygodnika pokazano ponownie wykres krzywej "R" i okazało się, że znów idzie ona w górę, choć jeszcze daleko jej do pozycji przyjmowanej w czasie poprzednich recesji. Czy Stanom Zjednoczonym i reszcie świata grozi recesja?

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Jeszcze na przełomie roku nikt nie mówił o niebezpieczeństwie recesji. Zwracano uwagę na dobre fundamenty makroekonomiczne gospodarki amerykańskiej. Ośrodki przedstawiające prognozy, poczynając od MFW, poprzez banki inwestycyjne do panelu prognostycznego "The Economist", na ogół zgodnie przewidywały w najgorszym przypadku niewielkie spowolnienie wzrostu gospodarki USA.

O możliwości recesji w USA wspominają częściej spanikowani bankowcy i uczestnicy rynku kapitałowego niż specjaliści od prognoz. Panuje bowiem niekoniecznie słuszne przekonanie, że koniunktura giełdowa "wyprzedza" koniunkturę makroekonomiczną. Zależność tego rodzaju tendencji istnieje w USA i w innych krajach rozwiniętych o ustabilizowanej gospodarce, jednak wskaźniki giełdowe nie mogą jednoznacznie przesądzać o nadchodzeniu recesji. Barometry koniunktury makroekonomicznej, a do tej kategorii zaliczają się między innymi indeksy giełdowe, mogą również wysyłać fałszywe sygnały. Dzięki postępowi w teorii ekonomii poprawia się jakość polityki gospodarczej. Dzięki lepszemu rozpoznaniu natury cykli koniunkturalnych w ostatnich dziesięcioleciach daje się zauważyć wydłużanie czasu trwania cykli koniunkturalnych. Warto przypomnieć, że ostatnią recesję z 2000 r. poprzedził prawie dwunastoletni okres prosperity przypadający na dwie kolejne kadencje prezydenta Clintona. W ostatnich tygodniach szybko i zdecydowanie uruchomione zostały rzadko stosowane na podobną skalę instrumenty, takie jak nieoczekiwana redukcja stóp procentowych przez Rezerwę Federalną czy pakiet Busha przewidujący złagodzenie polityki fiskalnej.

Jeżeli nawet przyjmiemy, że w Stanach Zjednoczonych dojdzie do recesji w 2008 r., to powstaje natychmiast pytanie, czy może ona objąć całą gospodarkę światową. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, bowiem w ostatniej dekadzie dokonała się istotna zmiana układu sił w gospodarce globalnej. Ważne miejsce - oznaczające większy udział - zajęły w niej tzw. gospodarki wschodzące, a szczególnie grupa BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny), osłabiając znaczenie Stanów Zjednoczonych. Wzrost popytu na surowce energetyczne, stal czy żywność płynący z tych krajów powodował niespotykane w przeszłości ruchy cen na rynkach światowych. Skutki ewentualnej recesji w Stanach Zjednoczonych mogłyby zatem zostać poważnie złagodzone w oddziaływaniu na gospodarkę globalną. Kraje te od dłuższego czasu rozwijają się bardzo dynamicznie i nie pojawiają się u nich zagrożenia dla wzrostu płynące z gospodarek krajowych. Przypadające na 2008 r. Igrzyska Olimpijskie w Pekinie wzmacniają wzrost gospodarczy tego kraju, a pesymiści głoszą osłabienie wzrostu chińskiego PKB po Igrzyskach.

Perspektywy gospodarcze krajów Unii Europejskiej na rok 2008 nie są złe. Ustabilizował się wzrost gospodarczy w Niemczech i praktycznie żaden większy kraj starej Unii nie przeżywa kłopotów. Kraje nowej Unii wykazują w większości wyraźnie wysoką dynamikę wzrostu. Nie można wykluczyć scenariusza, w którym Jednolity Rynek - cokolwiek o nim sądzić - stworzy ochronę przed niekorzystnymi impulsami zewnętrznymi. Byłby to kolejny przejaw korzyści z integracji europejskiej.

Należy przypuszczać, że również polska gospodarka będzie w stanie obronić się przed globalnym spowolnieniem. Popyt krajowy już w 2007 r. okazał się ważniejszym czynnikiem wzrostu gospodarczego niż popyt zewnętrzny. Ewentualne spowolnienie eksportu w 2008 r. nie powinno zatem stanowić zagrożenia dla tempa wzrostu. Popyt krajowy jest ciągnięty zarówno przez spożycie, jak i inwestycje. Rosnące dochody ludności będą nadal wzmacniać popyt konsumpcyjny, a wzrost inwestycji powinien kolejny rok z rzędu być dwucyfrowy. Obok inwestycji krajowych przedsiębiorstw zwiększających wyczerpujące się zdolności produkcyjne napływać będą inwestycje zagraniczne, a samorządy rozpoczną programy wspierane środkami z Unii Europejskiej. Wszystkie te okoliczności minimalizują ryzyko wystąpienia importowanej recesji w Polsce w najbliższym czasie.

Autor jest wiceprezesem instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, wcześniej był m.in.prezesem GUS.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200