Faktoring to coś więcej niż kredytowanie

Z Elżbietą Urbańską, prezesem Polskiego Związku Faktorów, rozmawia Lidia Zakrzewska.

Z Elżbietą Urbańską, prezesem Polskiego Związku Faktorów, rozmawia Lidia Zakrzewska.

CFO: Pani Prezes, jakie koszty poniesie firma, która zechce skorzystać faktoringu

w porównaniu np. do zwykłego kredytu?

- Nie można wprost porównywać tych usług. W ramach kredytu klient dostaje pieniądze, a bank interesuje się potem jedynie terminową spłatą rat. Natomiast na faktoring składają się trzy podstawowe funkcje: administracyjna, finansowania oraz zabezpieczająca. Dlatego koszt faktoringu jest dla każdej transakcji różny, bo zależy właśnie od rodzaju funkcji, która towarzyszy umowie. Zainteresowanych odwołuję do wydanej niedawno książki Katarzyny Kreczmańskiej-Gigol "Opłacalność faktoringu dla przedsiębiorcy i faktora". Autorka, doktor warszawskiej SGH, która od wielu lat zajmuje się tematyką faktoringu, poruszyła szczegółowo zagadnienie opłacalności faktoringu. Stawia w niej słuszną moim zdaniem tezę, że, wbrew obiegowej opinii, faktoring jest tańszy niż zwykły kredyt.

Przedsiębiorcy uważają, że jest droższy. Mylą się?

Faktoring to coś więcej niż kredytowanie

Elżbieta Urbańska

- Tak. Na koszt faktoringu składają się dwie podstawowe opłaty: prowizja faktoringowa i odsetki. Prowizja jest ruchoma i zależy od wysokości limitu oraz rodzaju produktu (czy mamy do czynienia z faktoringiem pełnym czy niepełnym, krajowym czy eksportowym). Natomiast wysokość odsetek zależy od czasu trwania finansowania faktury (liczony od dnia wykupu do dnia zapłaty wierzytelności wynikającej z umowy, przeterminowane wyższe), kwoty wykorzystania limitu. Nasze odsetki, podobnie jak w bankach, ustalane są w oparciu o miesięczny Wibor, z jednym zastrzeżeniem. Wszyscy faktorzy finansowanie swoich usług pozyskują w bankach, dlatego na wysokość odsetek wpływa wartość finansowania faktora plus jego marża. Stąd, jeśli porównamy koszty ze zwykłym kredytem, w liczbach bezwzględnych są wyższe. Ale jak wspomniałam, faktoring to nie tylko czyste finansowanie. To również zarządzanie należnościami. Faktor w ramach transakcji najpierw musi ocenić kontrahenta, później monitoruje terminy płatności i administruje należnościami.

Jednym słowem, w pewnym obszarze robi to samo co firmy zajmujące się ubezpieczaniem kredytu kupieckiego.

- I tak, i nie. Faktorzy zajmują się tylko tzw. zdrowymi należnościami i w ramach umowy wykonują pewne czynności zamiast klienta - pilnują terminów zapłaty, jeśli trzeba, prowadzą tzw. miękką windykację. Gdy sprawa jest trudna, mogą oddać ją do windykacji. Poza tym przy umowach bez regresu ponoszą koszty reasekuracji. Oczywiście, klienci na bieżąco są informowani o sytuacji.

Zatem w ramach korzystania z faktoringu klient de facto korzysta z outsourcingu?

- Tak, bo nie musi się zajmować spływem należności do firmy. Jest jeszcze druga strona medalu. Kiedy klient korzysta z kredytu, bank wymaga od niego zabezpieczenia, najczęściej na środkach trwałych. A to kosztuje. Natomiast faktorzy tego nie robią. Naszym zabezpieczeniem są przede wszystkim należności. Od klienta wymagamy weksla in blanco i czasem cesji z rachunku bankowego.

Wrócę jeszcze do kosztów. Powiedziała Pani, że są dwie podstawowe opłaty. Z tego wynika, że to nie wszystko.

- Faktycznie, ale to są niewielkie opłaty. Klient płaci jeszcze np. za zmianę warunków umowy, za raporty z wywiadowni gospodarczej, za pomoc przy windykacji czy też opłatę wstępną.

To jaki w końcu jest koszt faktoringu?

- Od 0,2 do 3% wartości sprzedanej należności. Widełki zależą od produktu, limitu i ryzyka. Najdroższy jest faktoring pełny, eksportowy. Oczywiście im wyższy limit, tym koszt może być niższy.

Czy przedsiębiorca musi zawiadomić kontrahenta o objęciu jego wierzytelności faktoringiem?

- Musi. Może to zrobić na dwa sposoby: wysyła informację listem poleconym za potwierdzeniem odbioru albo przedstawia kontrahentowi odpowiednie pismo, które ten musi podpisać. Jest jeszcze wersja tzw. faktoringu cichego, w Polsce praktycznie niestosowana, kiedy się zawiadamia kontrahenta tylko o zmianie konta bankowego. Jednak ta forma jest pod względem prawnym ryzykowna.

Kiedy stosujemy zwykłe zawiadomienie, a kiedy prosimy o podpis?

- Wyznacznikiem jest wysokość należności i ryzyka. Im wyższa, tym bardziej zabezpieczona. Dlatego podpisy stosuje się dla odbiorców o wysokim limicie lub o wyższym ryzyku wypłacalności.

Czy klient może sprzedać faktorowi należności, kiedy widzi, że kontrahent ma kłopoty?

- Tylko teoretycznie. Przecież zanim podpiszemy umowę wykupu, najpierw sprawdzamy, co kupujemy, z jakim ryzykiem. Korzystamy w tym celu z wywiadowni i biur informacji gospodarczych. Jeśli kontrahent naszego klienta się nie wywiąże z płatności, sięgamy po swoje pieniądze do kasy faktoranta. Ponadto klienci zauważyli, że kupowanie naszych usług poprawia sytuację finansową firmy, przepływy, ale też przede wszystkim tzw. wskaźnik rotacji należności.

Jak Państwo sprawdzają swoich klientów? Jak oceniają ryzyko transakcji?

- Bierzemy pod uwagę dwa elementy: standing finansowy faktoranta i jakość portfela należności. Ważne są nie tylko same należności, ale i wiarygodność odbiorców, bo to oni są płatnikami. Jeżeli mamy wątpliwości, np. co do wypłacalności i wiarygodności faktoranta, nie podpisujemy umowy. A jeśli negatywnie wypadnie ocena wiarygodności i wypłacalności konkretnego dłużnika, w umowie faktoringowej ograniczamy krąg dłużników do tych, których ocena jest pozytywna. Może też być i tak, że ryzyko transakcji jest wysokie, ale faktor i faktorant chcą jednak współpracować. Wówczas sytuację rekompensujemy wyceną transakcji, przenosząc dodatkowo część ryzyka na inny podmiot, np. na towarzystwo ubezpieczeniowe.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200