Wyzwania menedżera, czyliza nic w świecie nie obiecuj!

Im więcej zespołowi obiecujemy, zwłaszcza w tak zwanych zaniedbanych obszarach, tym szerzej zespół się do nas uśmiecha. Oczywiście, nie powinniśmy w tych teoretycznych rozważaniach zakładać, że obietnice nasze są bez pokrycia.

Im więcej zespołowi obiecujemy, zwłaszcza w tak zwanych zaniedbanych obszarach, tym szerzej zespół się do nas uśmiecha. Oczywiście, nie powinniśmy w tych teoretycznych rozważaniach zakładać, że obietnice nasze są bez pokrycia.

Bez względu na jaki szczebel menedżerskiej kariery rzucą nas wichry historii naszej korporacji, jedna zasada pozostaje bezwzględnie prawdziwa: żeby nie wiem co - nic nie obiecuj.

Zobacz również:

  • 9 cech wielkich liderów IT
  • CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając
  • 6 znaków ostrzegawczych, na które CIO powinni zwrócić uwagę w 2024 roku

Co ważne, zasada ta znajduje potwierdzenie zarówno w stosunku do podwładnych, jak i do zwierzchników. Warto jednak pamiętać, że jej stosowanie w odniesieniu do tych ostatnich jest znacząco trudniejsze. Nie zawsze bowiem mamy szansę wybąkać choćby jedno nieśmiałe słowo sprzeciwu, zanim wyjdziemy z gabinetu prezesa obdarzeni misją realizacji ambitnego celu, którego osiągnięcie szef sobie w naszym imieniu przyrzekł. Za to teoretycznie więcej szans na powodzenie mamy w kontaktach z tak zwanymi podległymi nam zasobami ludzkimi - choć i tu stąpamy cienkim lodzie.

Będąc młodym (lub choćby nowym) szefem, chcemy zaskarbić sobie sympatię i zaufanie podległego zespołu, do czego akurat obietnice nadają się jak ulał. Im więcej zespołowi obiecujemy, zwłaszcza w tak zwanych zaniedbanych obszarach, tym szerzej zespół się do nas uśmiecha. Oczywiście, nie powinniśmy w tych cokolwiek teoretycznych rozważaniach zakładać, że obietnice nasze są bez pokrycia. Co więcej, często uskrzydleni wiatrem historii sami w to wierzymy. Ale nic za darmo. Za owe ulotne chwile euforii zwykle przychodzi zapłacić. Podległy nam zespół wcześniej czy później zauważy brak osiągnięć na odcinku realizacji obietnic i dostępnymi sobie środkami postanowi ich realizację wyegzekwować. Na szczęście, świadoma swoich celów organizacja dba zwykle, aby środków takowych zasobom ludzkim w nadmiarze nie dawać. Sprawa niefortunnych obietnic pozostawia więc po sobie jedynie falę niezadowolenia. W realiach XXI wieku zjawiska takie w naszej części globu od jakiegoś już czasu nie niosą ze sobą krwawych ofiar. Nie do końca powinno to nas jednak uspokajać.

Nieuchronność rozliczenia z pustych obietnic jest bowiem już zjawiskiem globalnym, potwierdzonym przez amerykańskich naukowców. Stanowy uniwersytet na Florydzie przeprowadził w ubiegłym roku szeroko zakrojone badania, mające na celu ustalenie głównych przyczyn niezadowolenia wśród pracowników. Wyniki tych badań opublikowane przez Associated Press oraz magazyn kadry menedżerskiej "The Leadership Quarterly" nie pozostawiają cienia wątpliwości. Do najczęstszych wad szefów, na jakie skarżą się pracownicy różnych sektorów amerykańskiej gospodarki, należą niesłowność i niedocenianie podwładnych.

Aż 39% ankietowanych jako najczęstszą wadę szafa wskazuje niedotrzymywanie obietnic!

W zasadzie nic w tym nadzwyczajnego. Wszyscy wokół obiecują nam, że będziemy młodzi, zdrowi i bogaci. Wystarczy włączyć telewizor lub radio albo otworzyć gazetę. Można powiedzieć, że menedżerowie wpisują się tu w ogólny trend. Nie niweluje to jednak nieuniknionych skutków ubocznych takiego działania. Jak bowiem dalej dowodzą amerykańscy naukowcy, dobre relacje w miejscu pracy są często ważniejsze od wysokości otrzymywanych za tę pracę apanaży. Mając zatem w MBO na bieżące półrocze zadanie budowy stabilnego kompetentnego zespołu, pamiętajmy, że równie prawdopodobnym jak niskie wynagrodzenie powodem, dla którego pracownik podejmuje decyzję o zmianie pracy, jest jego niezadowolenie z przełożonego. Brak zaufania i szacunku dla szefa to jedna z podstawowych sił napędzających "wtórny" rynek pracy. Co gorsze, kierujący wspomnianymi badaniami profesor Wayne Hochwarter wyraźnie staje po stronie pracowników i radzi… przeczekać. Oczywiście, przeczekać szefa! Najwidoczniej w angloamerykańskiej kulturze nie jest znane podnoszące na duchu każdego menedżera porzekadło: Szanuj szefa swego - możesz mieć gorszego. Ten utytułowany przedstawiciel nauki wyraźnie nawołuje amerykańskich pracowników do zaciskania zębów w nadziei, że nielubiany przez nich przełożony na pewno długo na swoim stanowisku się nie utrzyma. Przyznać trzeba, że nie wygląda to różowo. Można bowiem wyobrazić sobie, że taki nie tylko niezadowolony, ale i niecierpliwy pracownik, złożywszy wypowiedzenie, sprowokuje analizę fluktuacji kardy w podległym nam zespole. W ramach tej analizy zobowiązani zostaniemy do przeprowadzenia i zrelacjonowania do biura zarządu rozmowy z pracownikiem, która wyjaśni organizacji jego jakże drastyczną decyzję. Ot, i nieszczęście gotowe. W jednej chwili nie tylko tracimy wykwalifikowane kadry, ale i obnażamy swoją nieumiejętność stosowania technik menedżerskich. Cóż nam pozostaje? Szczery uśmiech, otwarta postawa i dar przekonywania, że wprawdzie realizacja naszych planów nieco się przedłuża, niemniej jednak będziemy dokładać wszelkich starań, by zrealizować podjęte przed zespołem zobowiązania… Niestety, zaufanie jest relacją, którą nawiązuje się długo, traci niemal w jednej chwili i najczęściej nie odzyskuje nigdy. To akurat prawda nie wymagająca potwierdzenia amerykańskich akademików, udokumentowana również w starym jak praca nakładcza poemacie:

"Choć stare łotry, nocy dzieci

nawiązać chcą starganą nić

co złe, to w gruzy się rozleci

co dobre, wiecznie będzie żyć!"<sup>1</sup>

Uważajcie, proszę, drodzy menedżerowie. Pracownik bywa bowiem pamiętliwy jak słoń! Jedynym rozsądnym wyjściem z tej matni jest rozpoczęcie czym prędzej kariery politycznej. W tym obszarze wszystkie opisane powyżej zasady nie obowiązują. Mandat społecznego zaufania jest wprost proporcjonalny do stopnia nierealności składanych obietnic, a zbiorowa amnezja ogarnia społeczeństwo nie rzadziej niż raz na cztery lata. Warto również wspomnieć o innych zaletach zmiany profesji. Tu jak nigdzie indziej znaczenia nie mają kwalifikacje, zdolności czy osiągnięcia. Jedynym problemem jest celny wybór przyszłego ideowego wodza i konsekwencja w utrzymywaniu się w jego cieniu.

Stajemy zatem przed trudnym wyborem: menedżerem być trudno, a politykiem wstyd!.

<sup>1</sup> Fragmenty opublikowanego w 1882 r. w Genewie poematu "Czerwony sztandar" wchodzącego w skład zbioru poezji o jakże aktualnym tytule "Czegóż chcą" autorstwa Bolesława Czerwińskiego nawiązującego do utworu "Le drapeau rouge" - Paryż 1871.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200