Biznes pod presją: Jak inwestować w Web 2.0?

Firmy, które opóźniają inwestycje w nowe technologie związane z otwarciem się na konsumenta, mogą utracić swoje pozycje rynkowe - alarmują eksperci. Trend Web 2.0 to już oficjalnie preferowana metoda prowadzenia biznesu. Tylko jak ją zastosować?

Firmy, które opóźniają inwestycje w nowe technologie związane z otwarciem się na konsumenta, mogą utracić swoje pozycje rynkowe - alarmują eksperci. Trend Web 2.0 to już oficjalnie preferowana metoda prowadzenia biznesu. Tylko jak ją zastosować?

Scott Burkett, amerykański przedsiębiorca z 20-letnim doświadczeniem w zarządzaniu firmami, inwestujący w nowe technologie, prowadzi bloga o biznesowych zastosowaniach Web 2.0. W swojej karierze przeszedł przez wiele sektorów rynku. "Najważniejsze w biznesie są relacje bez względu na to, w jakiej branży się pracuje. Kiedy ktoś zamierza coś kupić w firmie, a może to być nowa dostawa, usługa czy też inwestycja, zakupu dokona u tego kontrahenta, do którego ma zaufanie" - zaznacza. Prawda trywialna, na niej jednak opiera się tak modny dziś kierunek otwierania się firm na klientów, prowadzenia z nimi dialogu przy wykorzystaniu nowych technologii Web 2.0.

Zobacz również:

  • 9 cech wielkich liderów IT
  • CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając
  • 6 znaków ostrzegawczych, na które CIO powinni zwrócić uwagę w 2024 roku

Burkett obrazuje to zjawisko przykładem z własnego podwórka, czyli branży metalowej: "Wyobraźmy sobie Boba, pracownika odlewni, który ma dokonać zakupu nowej dostawy piasku. Można pokusić się o zakład, że skorzysta on z usług tej samej firmy, w której na przykład kupował jego ojciec, a może i dziadek, bądź też z którą on sam długo współpracuje. Pomimo dużego wyboru dostawców i promocji na rynku, w biznesie wybiera się ofertę, do której ma się zaufanie".

Sprawa wygląda inaczej, gdy do dyspozycji mamy platformy umożliwiające komunikację z osobami będącymi w podobnej sytuacji bądź z samym dostawcą, czyli, innymi słowy, gdzie mamy możliwość nawiązania nowej relacji. Wtedy istnieje dużo większe prawdopodobieństwo, że zmienimy dostawcę, wybierając atrakcyjniejszą propozycję. Takie możliwości dialogu oferują właśnie serwisy Web 2.0.

Praca zbiorowa

Czym jest właściwie Web 2.0? Sam termin ma już długą, jak na Internet, historię, bo powstał w 2004 r. podczas debaty, którą prowadzili Tim O'Reilly, założyciel wydawnictwa komputerowego O'Reilly Media, i Dale Dougherty, pionier internetowy. Podczas dyskusji rozmówcy próbowali podsumować, co stało się z branżą online po wielkim kryzysie w 2000 r., kiedy przeinwestowane spółki internetowe zaczęły padać jak muchy. O'Reilly był zdania, że po załamaniu się branży online nowe biznesy zaczęły rozwijać się w innym kierunku, nastawiając się na angażowanie użytkowników i pozwalając im tworzyć własne treści. Zaczęto zauważać, że przy tysiącach, jak nie milionach osób korzystających z sieci, wiedza i możliwości, jakimi dysponuje grupa, są ogromne. Scott Burkett, obecnie CEO PlayMotion, podsumowuje: "Internet w czasach Web 1.0 to nacisk na to, by komputery i systemy mogły lepiej komunikować się ze sobą. W Web 2.0 z kolei chodzi o to, by ludzie mogli się ze sobą lepiej porozumiewać, wykorzystując do tego dostępne technologie".

Podczas rozważań o przemianach, jakie nastąpiły w samym charakterze biznesu internetowego, narodził się drugi termin - zbiorowa inteligencja - również kojarzony z Web 2.0. "W Web 2.0 istotne jest wykorzystanie zbiorowej wiedzy" - zaznacza O'Reilly w słynnym artykule wyjaśniającym zasady nowego podziału na stare i nowe (nowe, czyli web-dwa-zerowe biznesy). "W ten sposób Internet staje się swojego rodzaju mózgiem, wiecznie aktywnym". Tutaj najlepszym przykładem serwisu, który wykorzystuje możliwości zbiorowej wiedzy, jest Wikipedia - wolna encyklopedia, którą każdy może redagować. W tej chwili polska edycja zawiera już ponad 441 tys. haseł przygotowanych przez wolontariuszy i jest jednym z najczęściej odwiedzanych źródeł informacji. W każdej chwili można do niej dodać nowe hasło bądź edytować już dostępne. Zdaniem O'Reilly'ego, najistotniejsze w debacie o Web 2.0 jest to, że współczesne biznesy pozwalają na tworzenie społeczności, na zdobywanie wiedzy przez korzystanie z wiadomości publikowanych przez innych. Co więcej, dzięki temu użytkownik jest mocniej zaangażowany w to, co dzieje się w sieci.

Do wyboru, do koloru

Publikowanie treści i komunikacja między użytkownikami odbywają się przy dostępności całej masy formatów Web 2.0. Jedną z najpopularniejszych form publikacji online są blogi, czyli internetowe dzienniki, w środowisku biznesowym pisane głównie przez prezesów firm, działy pracujące nad nowymi produktami czy zwyczajnie specjalistów od marketingu (choć te ostatnie mogą odnieść skutek przeciwny do zamierzonego, tzn. zniechęcić czytających, jeżeli zbyt marketingowo pochodzą do opisywanych wydarzeń). Blogi pozwalają na interakcję z klientami, na przywiązanie ich do marki firmy. Dzięki nim firmy mogą pozyskać zaufanie konsumentów, a nawet zaangażować ich w testowanie pierwszych wersji produktów - jednym słowem, na budowanie społeczności.

Fora internetowe czy po prostu serwisy umożliwiające użytkownikom komentowanie bądź publikowanie własnych treści przeżywają swój renesans. Konsumenci do wyboru mają coraz większą liczbę formatów, w jakich mogą tworzyć własne treści. Przy spadających cenach i rosnącej prędkości łączy szerokopasmowych publikowanie plików audio czy wideo jest banalnie proste. Stąd duża popularność podcastów, czyli plików dźwiękowych, często publikowanych w formie odcinków. Podcasty pojawiają się na blogach, uczelnie zaczynają w tym formacie umieszczać wykłady akademickie, firmy w ten sposób publikują przemówienia z konferencji swoich szefów. Podcasty i nowe informacje można w Internecie pobierać za pomocą tzw. czytników RSS, które zbierają nagłówki wiadomości z dostępnych i wcześniej określonych przez użytkownika kanałów informacyjnych. Zaletą RSS jest to, że pozwala on śledzić wiele źródeł informacji jednocześnie, bez potrzeby odwiedzania kilkunastu stron.

Wspomnieliśmy już o formacie, w jakim działa wolna internetowa encyklopedia, czyli Wiki. Jest to coraz popularniejsza forma wykorzystywana w serwisach, głównie do pracy zbiorowej, np. wspólnego opracowywania danych na jakiś temat, przygotowania firmowego wydarzenia. Najczęściej Wiki wykorzystywane jest wewnątrz firm, a jego pośrednim celem jest zbliżenie pracowników do siebie i dodatkowe zaangażowanie w firmowe projekty.

Pożyteczne zastosowanie mają również formaty typu mash-up, które łączą w sobie dwa lub więcej rodzajów informacji. Dla przykładu, jeżeli wykorzystamy mapę internetową kraju (np. Google Maps) i dane z urzędu statystycznego na temat liczby osób palących papierosy, jesteśmy w stanie stworzyć ciekawy obraz miejsc z największą liczbą palaczy.

Jak otworzyć firmęna konsumenta?

Łukasz Lewandowski, dyrektor ds. badańi rozwoju agencji K2, radzi:

  1. Otwierając się na użytkownika, wiedz dokładnie, po co to robisz (poza chęcią podążania za trendem) i jaką wartość chcesz zaoferować użytkownikom.
  2. Nie wymuszaj na konsumentach działania, przyjrzyj się, co robią i dostosuj się do tego. Rozwijaj społeczność konsumentów wedle potrzeb użytkowników, a nie swojego mniemania.
  3. Pamiętaj, że jesteś "tylko" częścią społeczności. Ustąp miejsca konsumentom na pierwszym planie dla nich i ich treści.
  4. Bądź konsekwentny i nie bój się szczerości konsumentów (oczywiście, jeżeli jesteś pewien wartości swojej oferty).
  5. Myśl w kategoriach "większe zaangażowanie" a nie "więcej użytkowników".
  6. Zapomnij o intruzywnych narzędziach marketingu i bezpośrednim sprzedawaniu w społeczności.
  7. Przygotuj się na ciężką pracę.
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200