Sztuka motywowania, czyli zawrotna kariera eufemizmu

Aby zrozumieć rolę eufemizmu w zarządzaniu zespołem ludzkim, trzeba rozważyć sytuację nowoczesnej firmy, gdzie słowem nieprzyzwoitym mogą być rzeczowniki: porażka, klęska, klapa i kaszana.

Aby zrozumieć rolę eufemizmu w zarządzaniu zespołem ludzkim, trzeba rozważyć sytuację nowoczesnej firmy, gdzie słowem nieprzyzwoitym mogą być rzeczowniki: porażka, klęska, klapa i kaszana.

Zarządzanie zasobami ludzkimi to bez dwóch zdań ciężki kawałek chleba. Menedżerowie wszystkich szczebli od rana do późnej nocy prześcigają się w pomysłach, jak zmotywować podległy sobie obszar zasobów ludzkich. Zaraz po wyplenieniu z tychże zasobów wszelkich śladów malkontenckiej "słowiańskiej duszy" nowoczesny menedżer rozpoczyna walkę z wypowiadaniem sądów ostrych, żeby nie powiedzieć: pesymistycznych.

Zobacz również:

  • 9 cech wielkich liderów IT
  • CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając
  • 6 znaków ostrzegawczych, na które CIO powinni zwrócić uwagę w 2024 roku

Z podręcznika błyskotliwego menedżera

W tym miejscu rozpościera się przed nami ogromne pole eufemizmów. Sformułowań starających się ze wszystkich sił nie popsuć nam humoru i przekonania o permanentnie odnoszonych sukcesach. Ale po kolei. Co pewnie Państwa zdziwi, eufemizmy nie zostały wymyślone przez amerykańskich teoretyków zarządzania. Sądząc po źródłosłowie, termin ten powstał nieco wcześniej, ale z pewnością nie był tak skutecznie wykorzystywany. Tak więc eufemizm (z gr. - euphemismos, od eu dobrze i phemi mówić) to wyraz lub zwrot zastępujący inne wyrazy, które z różnych powodów wydają się zbyt dosadne lub nieprzyzwoite. Pomińmy na chwilę słowa nieprzyzwoite, choć w nowoczesnej, pełnej sukcesów firmie słowem nieprzyzwoitym mogą być rzeczowniki: porażka, klęska, klapa i kaszana. W tym miejscy warto zauważyć, że zarówno teoria, jak i praktyka zarządzania powodują (niestety, zupełnie niedoceniany!) rozwój nauk językoznawstwa, a może i logiki.

Aby prześledzić to na przykładach, poznajmy jeszcze dwa pojęcia: desygnat i denotacja.

Desygnat to termin używany przez językoznawców do określenia związku pomiędzy każdym fizycznym obiektem pasującym do nazwy. Innymi słowy, jest to każda realna rzecz reprezentująca dany wyraz, pojęcie lub znak. Na przykład desygnatem słowa "pies" jest fizycznie każde zwierzę będące psem. Zbiór takich desygnatów to denotacja, czyli zakres danej nazwy zdefiniowany dla określonego miejsca w czasie. Wracając na ulubione przeze mnie podwórko podręcznika błyskotliwego menedżera, łatwo zauważyć, jak kreatywne użycie eufemizmów powoduje tworzenie nowych desygnatów, a więc powiększanie aktualnych denotacji pojęć. Utrwalenie tych nowych form wypowiedzi znacznie zmienia kształt języka, którym komunikujemy się przynajmniej osiem godzin dziennie. Niewykluczone, że w konsekwencji spowoduje to wyeliminowanie z naszego słownika (a więc może pośrednio i z mentalności) słów brzydkich, brutalnych lub niosących nieprzyjemne dla nas treści.

Zarządzanie eufemizmami w praktyce

Wyobraźmy sobie, że przed mym obliczem staje ulubiony pracownik Kowalski. Kowalski miał za zadanie skontaktować się z Nowakiem w celu pozyskania niezbędnych dla nas informacji. Proszę zauważyć łagodne przejście do słownika poprawnej polszczyzny menedżera, w którym czynność polegająca na zapytaniu Nowaka, co wie na zadany temat, określona została zgrabną frazą: "skontaktować się w celu pozyskania niezbędnych dla nas informacji". Kowalski informacji nie zdobył. Natomiast posiadł już umiejętność posługiwania się retoryką* eufemizmów. Czego zaraz będziemy świadkiem. Wracając do meritum, przed moim obliczem stoi, a właściwie siedzi, Kowalski. Pogodnym tembrem głosu pytam: "Czy zgodnie z ustaleniami naszej ostatniej rozmowy udało wam się, Kowalski, skontaktować z Nowakiem w celu pozyskania niezbędnych dla nas informacji?" - Kowalski minę ma średnią.

Już wiem, że Kowalski wie, że ja wiem, że on nie wie tego, co wiedzieć powinien. Ale Kowalski jest osobą światłą i delikatną. Daleką od zranienia mojej wrażliwej osobowości. Kowalski wie, że jeśli powie po prostu: "Od naszej ostatniej rozmowy nic nie zrobiłem" - będzie mi przykro. Potraktuje to jako osobistą menedżerską porażkę. Wszak wiele trudu włożyłam w zlecenie Kowalskiemu tego zadania. W przekształceniu tego zadania w cel, tak aby Kowalski nie poczuł się manipulowany, a stał się częścią zachodzącego procesu. Jego twórcą, a nie bezwolnym wykonawcą. Kowalski przybiera zatem umiarkowanie zadowolony wyraz twarzy i mówi: "Nawiązując do ustaleń naszej ostatniej rozmowy, chciałbym poinformować, że w temacie pozyskania informacji od Nowaka prowadziłem zakrojone na szeroką skalę działania mające na celu nawiązanie z Nowakiem kontaktu. Efektem tych działań jest nawiązanie z Nowakiem kontaktu jednostronnego". O, i proszę, jest sukces!

"Kontaktu jednostronnego?" - zapytuję ciekawie. "Tak. Wysłałem do Nowaka maila, ale... nie dostałem odpowiedzi".

Słowa szefa jak miód na serce

W zasadzie człowiek nieokrzesany w tym miejscu mógłby uderzyć pięścią w stół i poprzeć swoją wypowiedź kilkoma słowami, których tu nie zacytuję. Ale menedżer nowoczesny i światły, nie tracąc spokoju i życzliwego uśmiechu, odpowiada: "Kowalski, bardzo cenimy wasze zaangażowanie w pracę naszego zespołu. Nie uszło naszej uwagi wasze zaangażowanie w przygotowanie gazetki ściennej. Doceniamy również waszą kulturę osobistą i osiągnięcia na niwie sportowej. Warto jednak zauważyć, że cel, jakim było nawiązanie kontaktu z Nowakiem, nie został zrealizowany w stu procentach. Dlatego też, być może, należałoby zintensyfikować prace na tym odcinku, w celu utworzenia kanału zwrotnego w kontaktach z Nowakiem. Oczywiście, wasze dotychczas zebrane bogate doświadczenia będą w tych pracach nieocenione". I proszę, jak miło. Ten stosunkowo prosty mechanizm językowy, twórczo zastosowany w warunkach biurowego kryzysu, nie tylko zapobiegł pogorszeniu atmosfery pracy i poziomu ogólnego sukcesu. Znacząco rozwinął również denotację powszechnie używanych sformułowań, eliminując jednocześnie z naszego języka słowa ostre, raniące uczucia i niosące nieprzyjemne treści. Jeśli konwencja komunikacji przy pomocy eufemizmów utrzyma się jeszcze dekadę, rzeczywistość przedstawiona nam w hollywoodzkiej produkcji "Demolition Man" stanie się naszą rzeczywistością. Z tą jednak różnicą, że w naszych biurach niepotrzebne będą automaty wystawiające mandaty za wypowiadanie słów powszechnie uważanych za wulgarne, niemiłe lub nie niosące informacji o sukcesie. Tylko nie zapomnijmy zawczasu zamrozić Sylwestra Stalone.

Jadwiga Gnybek vel baba demolka

*Retoryka (z gr ρητωρ - mówca) - krasomówstwo, sztuka wymowy, nauka zasad umiejętnej argumentacji i pięknego oraz sprawnego wysławiania się.

**Wszystkie opisane zdarzenia miały miejsce. Nazwiska bohaterów zostały zmienione.

***Wczoraj kupiłam dużą zamrażarkę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200