Lider krawiectwa, czyli garnitur za samochód

Coraz częściej CXO, który chce być liderem biznesu, korzysta z porad wizażysty. Dobry zharmonizowany wygląd będący wypadkową wysportowanej sylwetki, pracy kosmetyczki i fryzjera, starannie dobrany i zadbany ubiór nie jest zapewne najważniejszym elementem przyczyniającym się do sukcesu w biznesie. Jednak nie przeszkadza.

Coraz częściej CXO, który chce być liderem biznesu, korzysta z porad wizażysty. Dobry zharmonizowany wygląd będący wypadkową wysportowanej sylwetki, pracy kosmetyczki i fryzjera, starannie dobrany i zadbany ubiór nie jest zapewne najważniejszym elementem przyczyniającym się do sukcesu w biznesie. Jednak nie przeszkadza.

Na pewnej konferencji występowali liderzy biznesu informatycznego. Siedziałem obok przedstawiciela mniejszości seksualnej. Nagle westchnął: "jacy oni wszyscy są piękni". Konferencja obywała się w Londynie. Na mój gust wszyscy oni mieli zbyt małe garniturki. To jest jedna z różnic pomiędzy garniturem brytyjskim a "kontynentalnym". Zauważyłem ją już ponad 20 lat temu. Pracowałem na zdominowanym przez Brytyjczyków projekcie. Postanowiłem kupić zatem "wyspiarski" garnitur. Wszedłem do londyńskiego sklepu z garniturami, w którym wisiało wiele garniturów na poziomie "drugiej przymiarki" (dla młodych CXO: przymiarka - etap, kiedy krawiec weryfikuje wyniki swojej pracy, przymierzając garnitur klientowi). Powtórzyłem sobie lekcję ekonomii, którą odbyłem w czasie szycia ubrania do Pierwszej Komunii, opisanej 25 felietonów temu, czyli w pierwszym numerze CXO. Cena była wynikała z wielu czynników: dodatków, terminu wykonania, sposobu wykończenia. Widać było działanie w tej małej firmie krawieckiej systemu zarządzania zasobami - "enterprise resource management" oraz dobrze działających procedur kosztowego wyliczania ceny. Przystąpiliśmy do negocjowania ceny; dla Polaka dwadzieścia parę lat temu było to przejawem daleko posuniętego przystosowania się do warunków gospodarki rynkowej. Jednym z koronnych argumentów z mojej strony było to, że za cenę tego garnituru można w Polsce kupić samochód. Takie były wówczas relacje cen. Koronnym argumentem krawca była jakość garnituru, pozwalająca mu dać wieczystą gwarancję. Doszliśmy do porozumienia. Garnitur dobrze mi służył. Zwiększał moje dobre samopoczucie pracy w brytyjskim zespole. Po skończeniu projektu zaczęła dominować w moim odczuciu kontynentalna jego ocena. Wydawał mi się zbyt mały. Zawisnął w szafie na ponad 20 lat.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Przeglądając stare dokumenty, znalazłem certyfikat wieczystej gwarancji mojego londyńskiego garnituru kupionego za cenę Fiata 126p. Znalazłem go w szafie (nie Fiata, garnitur), przymierzyłem. Nie wydał mi się taki dopasowany jak kiedyś. Wręcz przeciwnie. Był jakiś szeroki w pasie. Garnitur miał zapewne wadę! Rozciągnął się! Zadzwoniłem do Londynu do wystawcy certyfikatu. Przedstawiłem sprawę. Po kilkudziesięciu sekundach ciszach w słuchawce usłyszałem flegmatycznie, brytyjskie: "I am afraid you right". Zostałem zaproszony do odwiedzenia sklepu. Przy najbliższej bytności w Londynie poszedłem tam, dzierżąc w ręku paczkę z ponad dwudziestoletnim garniturem i mocno ściskając szczęki, by nie wybuchnąć śmiechem, reklamując stary garnitur. Po przymiarce krawiec zgodził się ze mną. Garnitur miał ewidentną wadę. W pasie jest zbyt szeroki. Dostałem nowy garnitur jako zadośćuczynienie za wadę poprzedniego. Stary został, niczym u krawca sprzed dwudziestu pięciu felietonów, odprasowany. Krawiec zaproponował mi kawę. Opowiedział mi, że pierwszy garnitur był dla jego firmy dobrą transakcją. Długo opowiadał swoim klientom, że młody Polak, tak wysoko ceniąc walory garnituru, kupił go za cenę samochodu. Dla mnie transakcja była kolejnym argumentem, że warto co dziesięć lat zapinać się o jedną dziurkę paska mniej, oraz nauką, że system zarządzania relacjami z klientem jako dominujący wyraz filozofii prowadzenia biznesu ma głęboki sens.

W dwudziestu pięciu felietonach, w dwudziestu pięciu numerach CXO staram się, Drogi CXO, przekonać Cię do prawd oczywistych, ale nie zawsze pamiętanych.

A do nich należą między innymi przywołane w pierwszym felietonie, a także w tym: dobrze zarządzaj zasobami, traktuj klienta swego jako zasób szczególnej wagi, podkreślaj to na każdym kroku, także swoim wyglądem (niekoniecznie, by w londyńskim garniturze przypodobać się mniejszościom seksualnym). Jest to droga do stania się liderem biznesu, któremu to obrazowi poświęciliśmy tyle miejsca w tym jubileuszowym numerze CXO, a którym i Ty możesz zostać.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200